Na dwa miesiące bezwzględnego więzienia skazał Sąd Okręgowy w Szczecinie Mariusza K. za próbę uduszenia na komisariacie policji świadka w trakcie konfrontacji. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, od którego K. się odwoływał.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku przypomniał, że Mariusz K. działał w warunkach recydywy, gdyż ciąży na nim dziewięć różnych wyroków dotyczących m.in. spłacania należności, zasądzonych nawiązek, fałszowania dokumentów i oświadczenia majątkowego. Wynajmował się jako likwidator spółek, windykator lub pomocnik komornika. Przejmował m.in. ośrodki wypoczynkowe nad morzem, wspólnie ze swoim kompanem – ściganym dziś międzynarodowym listem gończym Zbigniewem D.
K. jest rekordzistą w naszym regionie jeżeli chodzi o zaległości alimentacyjne w stosunku do swojej córki. Dług razem z odsetkami wynosi ok. 200 tys. zł i K. nadal go nie płaci. Skazany za to został prawomocnym wyrokiem sądowym na 10 miesięcy więzienia. Sąd dołożył mu jeszcze dwa miesiące za inne przestępstwo i skazał na 12 miesięcy odsiadki. Po 8 miesiącach pobytu za kratkami K. wyszedł warunkowo na wolność, ale nadal nie spłaca zaległości wobec córki.
Mariusz K. był „bohaterem” wielu naszych artykułów poświęconych m.in. działalności spółek „Polger” i Perfekt Dom. Firmy te w przeszłości oszukały wiele osób obiecując, że wybudują im mieszkania, ale tego nie uczyniły. Pobrały zaliczki, których do dziś nie oddały. Ich właściciel, były radny Szczecina Jerzy Kobylański zniknął, a K. je przejął i został ich prokurentem. Założył nową - Perfekt Dom Koszewski. Zaczął domagać się od oszukanych ludzi zwrotu pieniędzy, których nie wpłacili, chociaż w umowie zobowiązali się, że to uczynią. K. działał w oparciu o artykuł 777 paragraf 4 Kodeksu Postępowania Cywilnego, który brzmi: „Tytułem egzekucyjnym jest akt notarialny, w którym dłużnik poddał się egzekucji i który obejmuje obowiązek zapłaty sumy pieniężnej (...) gdy termin zapłaty, uiszczenia lub wydania jest w akcie wskazany”. Mówiąc krótko: jeżeli ktoś potrafił udokumentować, że wpłacił całą kwotę, to ma szczęście.
Wielu jest takich, co dowody wpłaty wyrzuciło i teraz K. żąda od nich pieniędzy, na co „trzy siódemki” zezwalają. Niektórzy wpłacali pieniądze do ręki K., a nie na żadne konto spółki, które zablokował komornik. Tyle tylko, że kilka osób wygrało sprawy z tymi spółkami, ale należnych im milionów nie otrzymali, gdyż K. jedynie potrafił kasować, a nie wykonywać prawomocne wyroki sądowe.
(emka)
Fot. Robert Wojciechowski (arch.)