Przed tygodniem pierwszy odszedł Kermit. Po nim Kropka, Bouli, Senior… W sumie, czyli do tej pory, martwe są 4 koty, a jeden wciąż walczący o życie. Przeżyły również cztery psy. To dramatyczny - okupiony bólem i cierpieniem - bilans ataku zwyrodnialca, który w rejonie ul. Makuszyńskiego na szczecińskim Pogodnie rozkłada zatrute mięso. „Bydlaku… Nie ujdzie ci to bezkarnie!" - zapowiadają opiekunowie zwierząt i zgłaszają sprawę policji.
Miejsce ataku szaleńca najwyraźniej nie jest przypadkowe. Przy ul. Makuszyńskiego rozlokował się bowiem istny klan lekarzy - miłośników kotów. Specjalistów (interna, medycyna pracy, nefrologia, chirurgia i chirurgia plastyczna) na co dzień niosących pomoc ludziom, a w czasie prywatnym - z równym poświęceniem - ratujących wolno żyjące dachowce. Od lat w tymże sąsiedztwie, bez opieki i wsparcia nie pozostał ani jeden zwierzak w potrzebie.
- To głównie koty wolno żyjące, ale bardzo nam bliskie. Każdy z imieniem, własną historią, a też wysterylizowane, pod stałą opieką weterynaryjną, dokarmiane, którym u nas zapewniliśmy schronienie lub znaleźliśmy nowe domy - opowiada Katarzyna Serdyńska, lek. med. i jedna z wolontariuszek opiekujących się wolno żyjącymi kotami. - Do tej pory zdarzyły się przypadki znęcania się nad zwierzętami w naszej okolicy, ale po raz pierwszy na tak dramatyczną skalę. Z moich podopiecznych atak truciciela przeżyły tylko dwa.
Zatrute mięso - ryby i kurze podroby - pojawiło się przy jednym z garaży już w ub. środę (9 bm.). Nie wiadomo czy 4-letni Kermit zjadł kawałek, czy tylko powąchał karmę. Toksyna jednak zadziałała błyskawicznie. Kot zdołał tylko przebiec ulicę.
- Dostał ślinotoku, drgawek, zaczął się dusić, prężyć. Umierał na moich rękach od godz. 13-14 … przez całą noc. W potwornych męczarniach. Wył. Temperatura jego ciała zmieniała się błyskawicznie: od 33 do 42 stopni. Mózg mu się dosłownie gotował - wspomina p. Katarzyna. - Ale nie dostał krwotoku. Stąd wniosek, że mięso nie zostało skażone trutką na szczury tylko mamy do czynienia z jakimś insektycydem. Tym bardziej, że od kontaktu z mięsem padały też muchy.
Po Kermicie - do tej pory - w kolejnych dniach odeszły jeszcze cztery koty. Kontakt z zatrutym mięsem przeżył jedynie 3-letni Maciek. Oprócz niego - także cztery psy. Wszystkie właścicielskie: wyprowadzone na spacer, a trzymane na smyczach. Wszystkie miały wyłącznie krótki, przelotny kontakt z toksyną. Ich opiekunowie twierdzą, że psy nie zdołały podjąć zatrutego mięsa.
- Tym większe zagrożenie. Nie dotyczy wyłącznie kotów i psów, ale również dzieci. Dlatego przy placu zabaw na skwerze im. Waleriana Pawłowskiego, ale również we wszystkich dostępnych punktach Pogodna, rozwiesiliśmy ostrzeżenia. Charakterystyczne, bo alarmujące o śmiertelnym zagrożeniu znakiem, w który jest wpisana trupia czaszka - alarmuje p. Katarzyna.
Ostrzeżenie mówi wszystko: „Jakiś bandyta rozsypał silną truciznę na ul. Makuszyńskiego. Zabił koty i zatruł psy. Wszyscy są proszeni o zwrócenie szczególnej uwagi na swoje czworonogi i dzieci. Nie wiadomo gdzie jeszcze trucizna może się znajdować. Działanie trutki jest błyskawiczne. W razie niepokojących objawów zgłaszajcie się Państwo natychmiast do weterynarza. Jeżeli jest ktoś, kto wie albo widział, kto rozrzuca zatrute mięso, proszę o kontakt z policją lub mieszkańcami ul. Makuszyńskiego".
Skala działania sprawcy zmusiła opiekunów zwierząt do złożenie doniesienia na policję. Sprawę prowadzą funkcjonariusze z Komisariatu Policji Szczecin - Pogodno. Do dalszych badań zabezpieczyli ciała trzech padłych kotów oraz zatrute mięso. Przesłuchują świadków zdarzeń: zarówno opiekunów zatrutych wolno żyjących dachowców, jak również właścicieli psów, które przeżyły atak zwyrodnialca.
- Trwa sprawdzanie, czy doszło do naruszenia art. 36 ustawy O ochronie zwierząt, dotyczącego uśmiercenia bądź znęcania się nad zwierzętami - przyznaje mł. asp. Karolina Rykaczewska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Na forach internetowych zwierzolubów oraz portalach społecznościowych jest powielane wezwanie: „Jeżeli ktoś coś wie i może pomóc w sprawie, prosimy o informację pod nr. tel.692 232 737". Poza tym trwa publiczny lincz wciąż nieznanego sprawcy. Większość postów to - dla niego czy też dla nich - istne życzenie śmierci. Bynajmniej nie bezbolesnej. Stąd do publikacji nadają się tylko dwa: „Oby ręka sprawiedliwości dosięgła sprawców!" oraz „Bydlaku… nie ujdzie ci to bezkarnie!". ©℗
Arleta NALEWAJKO
Fot. Dariusz GORAJSKI