Prawa ręka szefa PiS i aktualny minister spraw wewnętrznych i administracji znowu nie stawi się w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Na przeszkodzie stanęły obowiązki służbowe. Polityk ma zeznawać jako świadek w procesie byłego prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz dyrektora szczecińskiego oddziału tej firmy oskarżonych m.in. o łapówkarstwo.
Minister Błaszczak w sądzie się nie pojawi się po raz trzeci. Znowu przysłał usprawiedliwienie.
- Na przeszkodzie stanęły obowiązki służbowe. Sąd wezwie go do stawiennictwa na kolejny termin - stwierdził sędzia Michał Tomala, rzecznik prasowy szczecińskiego Sąd Okręgowego.
Błaszczak ma być przesłuchiwany w sprawie jednego z wątków afery ZUS. Chodzi o podejrzenia wymuszenie przez dyrektora szczecińskiego oddziału zakładu, na jednej z zachodniopomorskich firm, rezygnacji z należności za prace melioracyjne na działce w Legionowie należącej do posła. W "imię dobrej współpracy z ZUS-em". Firma miała wycenić swoje należności na 30 tys. zł. Błaszczak twierdzi, że zapłacił za wykonanie melioracji na swojej działce w Legionowie kwotę 9.696,18 zł brutto. Bo na tyle zostały wycenione. Za prace zapłacił, dysponuje fakturą i potwierdzeniem zapłaty pieniędzy.
Szczecińscy prawnicy uczestniczący w procesie coraz bardziej wątpią czy Błaszczak kiedykolwiek pojawi się na sądowej sali. Przewidują, że raczej poseł zostanie przesłuchany przed sądem w Warszawie.
Przypomnijmy - przed szczecińskimi sądami trwają procesy w dwóch sprawach dotyczących afery ZUS. W obu głównym oskarżonymi jest były prezes zakładu - Sylwester R., któremu prokuratura zarzuca przyjmowanie od podwładnych i kontrahentów korzyści majątkowych. Na ławie oskarżonych zasiada także były dyrektor oddziałów ZUS w Szczecinie - Tadeusz D.. Zarzucono mu m.in. wręczanie łapówek Sylwestrowi R.
(dar)
Fot.: Robert STACHNIK