Do szpitalnych oddziałów ratunkowych bardzo często nie trafiają osoby, które powinny, czyli takie, którym grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo. Podobnie jest z wezwaniami karetek – dzwoni się po nie do schorzeń, których w żaden sposób nie można uznać za „zagrażające życiu”. W efekcie zdarza się, że wezwani niepotrzebnie ratownicy nie zdążają później do naprawdę potrzebującego.
Według danych Najwyższej Izby Kontroli aż jedna trzecia interwencji zespołów ratownictwa medycznego nie dotyczyła stanów zagrożenia życia, a 80 (!) proc. osób, które zgłosiły się do szpitalnych oddziałów ratunkowych, nie kwalifikowało się do leczenia w SOR. Personel ratunkowy udziela pomocy wszystkim. Oznacza to jednak, że do osób wymagających natychmiastowej interwencji pomoc może dotrzeć z opóźnieniem, a czasami nawet za późno.
Codziennie setki lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarek ratuje życie chorym i poszkodowanym. Ich wiedza i umiejętności ukierunkowane są na pomoc pacjentom w stanach zagrażających życiu i zdrowiu. Ciężkie obrażenia ciała w wyniku wypadków, zatrucia, ostre, nagłe zachorowania, jak ból w klatce piersiowej lub brzuchu – w takich m.in. zdarzeniach ratownicy medyczni, pielęgniarki i lekarze ratunkowi wykorzystują swoje doświadczenie: by pacjentowi uratować zdrowie, a nawet życie. Niestety pomimo ogromnego zaangażowania personelu medycznego, placówek pogotowia oraz SOR nie każdy pacjent może otrzymać pomoc na czas.
– Bo wciąż jesteśmy wzywani do przypadków, którymi nie powinniśmy się zajmować – przyznaje Bartłomiej Zimoch ze Stowarzyszenia Ratowników Medycznych. – My nie jesteśmy po to, by leczyć, ale by ratować życie.
Aby to nam uświadomić, ratownicy medyczni zorganizowali kampanię informacyjną. W Szczecinie pojawiły się niecodzienne billboardy. Widać na nich prawdziwą pracę ratowników medycznych, lekarzy i pielęgniarek pracujących na SOR-ach i w PSRM. Są na nich również informacje dotyczące codziennej pracy przedstawicieli tych zawodów.
– A wszystko po to, by uświadamiać obywateli o tym, w jakich sytuacjach powinni korzystać z pomocy – tłumaczy Bartłomiej Zimoch.
Na razie bowiem robimy to źle. Wzywamy karetki do błahych przypadków, a to z kolei powoduje, że system robi się niewydolny.
– Sami go w ten sposób psujemy – podkreśla nasz rozmówca. – Nie mamy świadomości, że niepotrzebnie wzywając karetkę, wydłużamy do niej kolejkę. Przez to inni czekają na nią coraz dłużej lub za długo.
Ratownicy podkreślają, że celem kampanii jest szerzenie wiedzy oraz uświadamianie obywateli, w jakich sytuacjach powinni korzystać z pomocy szpitalnych oddziałów ratunkowych oraz interwencji zespołów ratownictwa medycznego (tel. 999/112). Bo chodzi o to, by adekwatna pomoc mogła dotrzeć na czas do każdego pacjenta wymagającego pomocy.
Leszek WÓJCIK