Blokady portów morskich przez komercyjne jednostki wędkarskie wciąż wiszą na włosku. Czy do nich dojdzie, będzie wiadomo po rozmowie armatorów z ministrem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Markiem Gróbarczykiem. Ma do niej dojść w czwartek (16 stycznia).
Przedstawiciele komitetu protestacyjnego utworzonego przez kołobrzeskie Stowarzyszenie Armatorów Jachtów Komercyjno-Sportowych oraz mające swoją siedzibę w Darłowie Bałtyckie Stowarzyszenie Wędkarstwa Morskiego liczą na to, że rząd skutecznie pochyli się nad ich problemem.
Przypomnijmy, że od początku roku obowiązuje ustalony na 4 lata zakaz prowadzenia połowów dorsza zarówno przez kutry rybackie, jak i jednostki organizujące rejsy dla wędkarzy. O ile rybacy otrzymają rekompensaty, armatorów jednostek wędkarskich pozostawiono na lodzie. Mowa o blisko 100 przedsiębiorcach dających zatrudnienie wielu innym osobom. Zakaz połowów dorsza jest dla nich ekonomicznym dramatem. Szukając rozwiązania armatorzy domagają się odszkodowań za trwałe wycofanie z eksploatacji swoich statków, czyli kolokwialnie mówiąc ich złomowanie.
Zgodnie z wyliczeniami komitetu protestacyjnego rząd powinien zabezpieczyć ogółem na ten cel 150 mln zł. Czy dojdzie w czwartek do porozumienia? Właściciele komercyjnych jednostek wędkarskich wierzą, że tak się stanie. Jeśli nie, przystąpią do blokady portów morskich, co odczują przede wszystkim inni ich użytkownicy. ©℗
(pw)
Fot. Artur Bakaj