W niedzielę (4 maja) ze szczecińskimi wyborcami spotkał się kandydat na prezydenta Adrian Zandberg. W swoim wystąpieniu odniósł się do takich kwestii jak służba zdrowia, energetyka czy badania naukowe. Nie zabrakło krytyki obecnego rządu.
Spotkanie odbyło się na placu Lotników o godzinie 20. Jako pierwsi głos zabrali Adam Kościelak i współprzewodnicząca Razem Aleksandra Owca. Oboje odnieśli się do rozdawania stanowisk przez obecny obóz rządzący, podkreślając, że jedynie członkowie Razem nie skorzystali z propozycji otrzymania stołków w państwowych spółkach.
- Jesteśmy za państwem, które zarządza majątkiem publicznym, a nie rozdaje go najbogatszym - mówiła Aleksandra Owca. - Kiedy PiS wyborów nie wygrało i kiedy okazało się, że faktycznie usiedliśmy do stołu negocjacyjnego z obecnymi współtwórcami koalicji rządowej po to, żeby porozmawiać, jaka będzie Polska nowego rządu, kiedy położyliśmy na stole program, wartości i konkrety tego, jak chcemy, żeby Polska wyglądała, oni powiedzieli, że na to pieniędzy nie ma, ale jakie chcielibyśmy za to stanowiska, jakie chcielibyśmy za to spółki. I szokującym było dla obecnych rządzących, dla Platformy Obywatelskiej, dla Nowej Lewicy, dla Polski 2050 i dla PSL-u, jak można mieć dalej program, skoro przecież są stołki do obsadzenia.
Adrian Zandberg również na początku swojego wystąpienia nawiązał do tego, o czym mówiła Aleksandra Owca.
- Jak patrzę na to, co wyprawia obecna koalicja rządząca, jeżeli chodzi o zarządzanie majątkiem publicznym, to czuję zażenowanie, czuję niesmak. I czujemy wszyscy wkurzenie, bo pamiętamy, jak było półtora roku temu. Były dwa powody, dla których Polacy pogonili PiS. Jeden, to były te średniowieczne poglądy, które próbowali narzucić większości polskiego społeczeństwa, wpychając się ludziom do ich życia, pod kołdrę. Ale był też drugi powód, dla którego ludzie mieli dosyć PiSu i go pogonili - i to były tłuste koty w spółkach Skarbu Państwa. Kiedy była pandemia, wielu ludziom było ciężko spiąć koniec z końcem. Oni, tysiące z nich, rozdawali sobie synekury, po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy. Traktowali majątek państwa tak, jakby był ich nagrodą - przypomniał polityk.
Adrian Zandberg podkreślił, że jest zwolennikiem silnego, aktywnego i inwestującego w przyszłość państwa. Dlatego musi ono opierać się na silnej gospodarce, która dotychczas - zdaniem posła - była w dużej mierze oparta o "niemiecką lokomotywę". Dziś, mówił, niemiecka gospodarka przezywa kryzys, dlatego Polska musi zbudować własne "silniki rozwoju", nie konkurować tanią siłą roboczą i nie być tylko podwykonawcą dla gospodarek europejskich.
- Powinniśmy sami tworzyć technologie przyszłości, które za 10 lat sprawią, że nasza gospodarka będzie konkurencyjna, które pociągną nas wszystkich do przodu. Droga do tego jest prosta - są nią publiczne inwestycje w naukę, badania i rozwój. Tego w Polsce nie zrobi prywatny biznes - mówił.©℗
Agata Jankowska