Siatkarska Stocznia nie dokończy sezonu w Plus Lidze. Borykający się z problemami finansowymi klub wycofuje się z rozgrywek.
Informacje taką przekazał w środowy wieczór pozostającej w Szczecinie garstce siatkarzy i sztabowi szkoleniowemu prezes Jakub Markiewicz. W czwartek rano prezes KPS Stocznia wydał oficjalne oświadczenie.
„Ostatnich kilka dni poświęciłem tylko i wyłącznie na szukanie rozwiązań umożliwiających kontynuowanie projektu drużyny ze Szczecina w Plus Lidze. Pojawiające się w tym czasie deklaracje i obietnice dawały nadzieję, na uratowanie KPS Stoczni i dokończenie sezonu 2018/2019 jest możliwe.
Niestety w obecnej chwili klub potrzebował realnego szybkiego wsparcia finansowego, by w miarę normalnych warunkach dotrwać do stycznia 2019 roku. Takowe nie pojawiło się. Deklaracje, choć poważne, pieniądze przynieść mogły w perspektywie nie dni, a miesięcy. W takiej sytuacji, klub nie jest w stanie zapewnić nawet podstaw funkcjonowania drużyny, nie mówiąc o organizacji kolejnych spotkań ligowych.
Zmuszony zostałem do podjęcia decyzji o wycofaniu zespołu z rozgrywek PlusLigi. Jest to decyzja wyjątkowo bolesna dla mnie osobiście, bowiem ostatnich kilka lat poświeciłem na odbudowę męskiej siatkówki, nie szczędząc własnych środków, na poziomie godnym miasta i wspaniałych kibiców w całych zachodniopomorskim regionie.
Okazało się, że umowy i gwarancje ze strony bardzo poważnych postaci z przestrzeni biznesu i polityki w sytuacji kryzysowej nie mają żadnego znaczenia. Od kilku tygodniu miałem nieodparte wrażenie, że na utrzymaniu przy życiu KPS Stocznia Szczecin zależy tylko niewielkiej garstce najzagorzalszych przyjaciół siatkówki.
Jednocześnie informuję, że kwestie rozliczeń na linii sponsor tytularny - klub, z których ten pierwszy się nie wywiązał, rozstrzygnie sąd. Jestem przekonany, że dotychczasowe zobowiązania wobec siatkarzy i trenerów zostaną po ogłoszeniu wyroku uregulowane"- napisał Jakub Markiewicz.
Krótka historia
Historia KPS Stocznia trwała zaledwie osiem miesięcy. Na początku kwietnia walczący o utrzymanie w Plus Lidze Espadon podpisał umowę sponsorską Stocznią Szczecińską sp. z o.o.
Akt podpisania dokumentu był otwarty dla mediów, a oprócz władz klubu i prezesów Stoczni uczestniczyli w nim m.in. politycy PiS, ówczesny zastępca prezydenta Szczecina Marcin Pawlicki i były wicemarszałek Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego Kazimierz Drzazga. Po podpisaniu umowy były pamiątkowe fotografie z ówczesną gwiazdą klubu Dawidem Murkiem i szumne zapowiedzi świetlanej przyszłości.
– Stocznia wraca do korzeni i swojej aktywności w Szczecinie. Nie stawiamy klubowi celów, ale mamy nadzieję, że klub, tak jak Stocznia Szczecińska, będzie na ścieżce wznoszącej. Zaszczyt noszenia takiej nazwy zobowiązuje – mówił wówczas prezes Stoczni Szczecińskiej Andrzej Strzeboński.
Podpisana umowa miała obowiązywać do końca sezonu 2018/2019, ale obie strony deklarowały, że współpraca ma być długofalowa.
– Jestem pełen nadziei i optymizmu, kiedy dochodzi do podpisania umowy sponsorskiej. Posiadając jeden z najniższych budżetów w lidze, w tym sezonie potrafiliśmy wygrać z zespołami z dwu-, a nawet trzykrotnie wyższymi budżetami. Myślę, że z nowym sponsorem zaczniemy walczyć o wyższe lokaty w tabeli, a przy odpowiednim wsparciu będziemy mogli myśleć o medalach – komentował wówczas trener Michał Gogol.
Kontraktowe szaleństwo
Kontrakty podpisywane przed sezonem musiały budzić uznanie i były dowodem, że współpraca klubu ze sponsorami układa się znakomicie. Bartosz Kurek, Łukasz Żygadło, Matej Kazijski to były nazwiska graczy najwyższego światowego formatu.
Gwiazdy przyciągały na trybuny szczecińskiej Netto Areny tłumy. Inauguracyjny mecz z Treflem, który ostatecznie został przerwany z powodu awarii oświetlenia zgromadził 5 tysięcy kibiców, a wszystkie kolejne ponad 4 tysiące widzów.
Informacje o kłopotach
O kłopotach Stoczni pierwszy raz głośno zrobiło się pod koniec października po programie „Prawda Siatki" wyemitowanym w Polsacie. Informacje o braku wypłat dla zawodników w oficjalnym komunikacie zdementowali wówczas prezes klubu Jakub Markiewicz i dyrektor Krzysztof Śmigiel.
„Z ogromnym zaskoczeniem odebraliśmy pojawiające się i niestety powielane opinie oraz artykuły związane z sensacyjnymi doniesieniami, dotyczącymi domniemanych problemów finansowych KPS Stocznia Szczecin S.A.... Dlatego z całą mocą dementujemy informacje o kilkumiesięcznych zaległościach wobec siatkarzy i kadry trenerskiej. KPS Stocznia Szczecin S.A., mimo zdziwienia i zażenowania zaistniałą sytuacją, przygotowuje się normalnie do kolejnych ligowych wyzwań.…KPS Stocznia Szczecin S.A. żyje i trzyma się bardzo mocno” - napisano wówczas w komunikacie.
Kurek dał sygnał
Po tym oświadczeniu sprawa ucichła na kilka tygodni, ale wróciła w listopadzie po publikacjach w mediach...włoskich. Tym razem nikt już ich nie dementował. W tygodniu poprzedzającym rozegranie zaległego meczu ligowego z Treflem atmosfera była już tak nerwowa, że nie było wiadomo czy pojedynek dojdzie do skutku. Przed meczem kontrakt ze Stocznią rozwiązał Bartosz Kurek, a w dniu meczu trzej kolejni siatkarze.
Spotkanie z Treflem doszło do skutku. Stocznia walczyła w 10-osobowym składzie i przegrała 0:3. Po meczu były łzy i pierwsze oficjalne informacje o kłopotach klubu. Już wówczas ważyły się losy klubu. Sytuacja stała się dramatyczna, gdy kontrakty rozwiązało kolejnych pięciu siatkarzy i na pokładzie Stoczni pozostało pięciu graczy.
Nadzieja z PLS
Pomocną dłoń starała się wyciągnąć Polska Liga Siatkówki. Klub miał dostać od organizatora Plus Ligi pomoc finansową i wsparcie w uzupełnieniu składu. PLS poszła też na rękę klubowi przekładając dwa najbliższe mecze ligowe z Chemikiem Bydgoszcz i MKS Będzin. Postawiła jednak ultimatum, że do 14 grudnia Stocznai musi przedstawić program naprawczy.
Prezes KPS Stocznia szukał środków na dokończenie sezonu. Liczył, że otrzyma wsparcie od sponsora strategicznego. Zarząd Stoczni Szczecińskiej odciął się jednak od kłopotów klubu.
Prezes Andrzej Strzeboński i wiceprezes Marek Bączkowski poinformowali, że kierowana przez nich firma zobowiązała się do symbolicznego zaangażowania finansowego w klub i swoich zobowiązań dotrzymuje.
„W związku z licznymi publikacjami w mediach, które mogą wprowadzać w błąd, przypominamy, że Stocznia Szczecińska sp. z o.o. nie jest właścicielem klubu siatkarskiego KPS Stocznia Szczecin SA, a wyłącznie jego tytularnym sponsorem.
Za możliwość powrotu do historycznej nazwy Stocznia Szczecińska sp. z o.o. zobowiązała się do symbolicznego zaangażowania finansowego w prywatny podmiot – klub siatkarski KPS Stocznia Szczecin SA." - napisano w komunikacie.
Stało się jasne, że klub nie może już liczyć na sponsora strategicznego. Umową sponsorską, interpretowaną przez obie strony zupełne inaczej zajęli się prawnicy.
Stocznia szukała jeszcze wsparcia w mieście, ale nawet na wtorkowe posiedzenie Komisji Sport Rady Miasta dyrektor klubu Krzysztof Śmigiel przybył bez żadnego planu naprawczego.
Dzień później zapadły decyzje o zakończeniu projektu Stocznia. Kibice zapamiętają go, jako jedno z najważniejszych wydarzeń w historii szczecińskiej siatkówki.
©℗Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser