Rozmowa z siatkarką Chemika Police Katarzyną Gajgał-Anioł
SIATKARKI Chemika Police rozpoczynają we wtorek walkę o mistrzostwo Polski. Podobnie jak przed rokiem rywalem w finale play-off będzie Atom Trefl Sopot.
W poprzednim sezonie, mimo porażki Chemika w inauguracyjnym meczu w Szczecinie, rywalizacja zakończyła się już po czterech spotkaniach.
Dwa pierwsze spotkania tegorocznego finału play-off rozegrane zostaną we wtorek i środę o godz. 18 w Azoty Arenie (bezpośrednie relacje z obu spotkań przeprowadzi Polsat Sport).
- Przed rokiem w finale Orlen Ligi nie zagrała pani, ani jednego seta. Podobnie było w dwóch meczach z Atomem Treflem w sezonie zasadniczym. Kto zatem wybiegnie dziś na parkiet Azoty Areny - pani, czy Agnieszka Bednarek Kasza?
- To jest pytanie do trenera, który na pewno ma już zaplanowany skład na mecz z Atomem Treflem. My o wyjściowym składzie dowiadujemy się w ostatniej chwili.
- Trener Cuccarini rzadko korzystał z pani w najważniejszych meczach. Nowy trener postawił na panią w turnieju finałowym Pucharu Polski i decydującym meczu półfinałowym Orlen Ligi. Była pani w tych meczach jedną z najskuteczniejszych zawodniczek, a w Kaliszu odebrała dodatkowo wyróżnienie dla najlepszej blokującej. Czy w tegorocznym finale Orlen Ligi odegra pani równie ważną rolę?
- Myślę, że każda z zawodniczek w naszym zespole odgrywa ważną rolę. Nie ma jednej czy dwóch siatkarek, na których spoczywałby cały ciężar gry. Jeśli dostanę szanse występu zrobię wszystko żeby zagrać, jak najlepiej.
- Czy niepowodzenie w pierwszym meczu było najtrudniejszym momentem ubiegłorocznego finału play-off?
Nie nazwałabym tego niepowodzeniem. W finale play-off spotykają się dwie najlepsze drużyny w kraju i porażka może się przytrafić każdemu. Na tym etapie nie są już ważne pojedyncze przegrane mecze tylko końcowy wynik rywalizacji. Trzeba wygrać trzy mecze i nieważne, czy finał zakończy się po trzech, czterech, czy pięciu spotkaniach.
- Przed trzema tygodniami w finale Pucharu Polski pokonałyście Atom Trefl Sopot. Chemik znalazł wówczas receptę na powstrzymanie najskuteczniejszej zawodniczki Orlen Ligi Zaroślińskiej, ale nie potrafił zatrzymać środkowej Cooper. Czy tym razem skutecznie uda się wyłączyć obie zawodniczki?
- Każdy zespół grając przeciwko Atomowi Treflowi zdaje sobie sprawę, że trzeba zatrzymać Kaśkę Zaroślińską. My też mamy swój sposób na jej ataki, ale oczywiście nie będą go zdradzać. Jeśli chodzi o Cooper to wróciła do gry po kontuzji i nie wiadomo, czy wyjdzie na parkiet w podstawowym składzie czy tylko będzie zmienniczką. To jest siatkarka niewygodna do blokowania - skoczna i dynamiczna, która wysoko łapie piłkę. Znamy jej atuty dobrze i mam nadzieje, że i ją uda nam się tym razem powstrzymać.
- Czy fakt, że w tym sezonie Chemik wygrał wszystkie oficjalne mecze z Atomem Treflem będzie miał jakiekolwiek znaczenie w rundzie finałowej?
- Na pewno dzięki tym zwycięstwom mamy przewagę nad rywalkami. Nie znaczy to jednak, że możemy być pewne siebie i lekceważyć Atom Trefl. To jest dobry zespół z mocnymi i doświadczonymi siatkarkami. Mecze finałowe zapowiadają się na długie i emocjonujące pojedynki.
- Jak zachęciłaby pani kibiców, którzy jeszcze wahają się czy przyjść jutro i w środę na finał do Azoty Areny?
- Myślę, że mecze siatkarskie lepiej ogląda się w hali na żywo. Na pewno atmosfera i emocje są nieporównywalne większe niż przed telewizorem. Zachęcam kibiców do przyjścia do Azoty Areny i dopingowania nas w meczu finałowym. Najlepiej w koszulkach klubowych lub niebieskich strojach, żeby stworzyć na trybunach niezapomnianą atmosferę.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI