Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka ręczna. Trener na dwóch etatach

Data publikacji: 26 lutego 2020 r. 16:54
Ostatnia aktualizacja: 26 lutego 2020 r. 16:54
Piłka ręczna. Trener na dwóch etatach
 

Rozmowa z trenerem piłkarzy ręcznych Rafałem Białym, laureatem Plebiscytu Sportowego „Kuriera Szczecińskiego”

Występujący w PGNiG Superlidze piłkarze ręczni zespołu Sandra SPA Pogoń Szczecin w poprzednim sezonie zajęli solidne 10. miejsce, a w obecnych rozgrywkach spisują się jeszcze lepiej i są bliscy zakończenia zasadniczej części sezonu w mistrzowskiej ósemce. Docenili to nasi Czytelnicy i w 66. Plebiscycie Sportowym „Kuriera Szczecińskiego” szkoleniowiec szczypiornistów Pogoni Rafał Biały został laureatem w gronie trenerów, zajmując zaszczytne III miejsce. Poprosiliśmy go więc o rozmowę.

– Nasi Czytelnicy docenili pana osiągnięcia w 2019 roku, więc rozmowę zacznijmy od poprzedniego sezonu…

– Nie prowadziłem wtedy drużyny w całych rozgrywkach, lecz przejąłem zespół dopiero w II rundzie po Piotrze Frelku. Zawodnicy jeszcze przed moim przyjściem fajnie grali i mieli odpowiednie umiejętności, a mi udało się jedynie naładować ich wiarą w siebie i przekonać ich o swej wartości, co przełożyło się na lepsze wyniki. Kolejną sprawą, z której jestem zadowolony, to fakt, że udało mi się wprowadzać młodych graczy do drużyny.

– A jak prezentuje się Pogoń w obecnych rozgrywkach?

– Jeszcze nie skończył się sezon zasadniczy, a już zgromadziliśmy ponad trzydzieści punktów, mimo że gramy bez kontuzjowanego Adama Wąsowskiego. W kilku spotkaniach występowali też niektórzy zawodnicy z urazami, z którymi tak naprawdę nie powinni pojawiać się na ligowym parkiecie. Przed sezonem naszym wstępnym celem było miejsce w mistrzowskiej ósemce, a byli tacy, którzy wątpili w realność tego założenia. Tymczasem my postawiliśmy przed sobą większe zadanie, by uplasować się w czołowej szóstce.

– Co jest największym atutem waszego zespołu, a co przysłowiową piętą achillesową?

– Główny atut to fakt, że udało się utrzymać skład i doprowadzić do udanego połączenia doświadczenia starszych zawodników ze świeżością młodzieży, co dobrze funkcjonuje, a zawodnicy świetnie się rozumieją. Drużyna jest scalona. Na boisku panuje porządek, co jest szczególnie istotne w obronie. Plusem jest też to, że wyszły nam niedawne transfery, Piotra Rybskiego, Wojciecha Matuszaka, a przede wszystkim bramkarzy, Antona Terekhova i Mateusza Gawrysia. Typowej pięty achillesowej chyba nie mamy, ale przydałoby się poprawić grę na wyjazdach, gdzie zdarzają nam się wpadki, jak chociażby z Wybrzeżem w Gdańsku, z MMTS-em w Kwidzynie czy ostatnio z Chrobrym w Głogowie, gdzie w końcówce prowadziliśmy kilkoma bramkami, by ostatecznie zremisować i przegrać rzuty karne.

– W PGNiG Superlidze są dwa kluby regularnie grające w elitarnej VELUX EHF Lidze Mistrzów, PGE Vive Kielce i Orlen Wisła Płock, które wyraźnie odbiegają poziomem od reszty stawki, będąc praktycznie poza zasięgiem pozostałych ekip. Czy to nie jest deprymujące?

– Dominacja tych klubów wynika z ich wysokich budżetów, a pieniądze na sport mają one ze spółek Skarbu Państwa. Mają kilkakrotnie więcej środków niż my i pozostałe kluby, więc mogą bez przeszkód pozyskiwać czołowych zawodników z różnych krajów. Wychodząc na parkiet przeciwko nim, nie jesteśmy zdeprymowani, nie poddajemy się przed meczem i chcemy nawiązać wyrównaną walkę, bo taka jest istota sportu. W pojedynczych spotkaniach może się zdarzyć dobry wynik, bo przecież niedawno zremisowaliśmy u siebie z kielczanami, a w Płocku z Wisłą przegraliśmy zaledwie jednym golem. W przekroju całych rozgrywek Vive i Wisła są jednak poza konkurencją, a pozostałe kluby walczyć mogą co najwyżej o brązowy medal. Najczęściej zdobywa go nasz sobotni rywal, zespół Azoty Puławy, który choć w poprzednim sezonie ustąpił pola opolskiej Gwardii, jest chyba trzecią siłą PGNiG Superligi, a ostatnio pozyskał dwóch reprezentantów Ukrainy.

– Jak wygląda pana współpraca i podział zadań z drugim trenerem Sławomirem Fogtmanem?

– Nie mamy podziału na pierwszego i drugiego trenera, lecz pracujemy wspólnie. Jego pomoc jest nieoceniona i nie wyobrażam sobie pracy bez niego. Mój starszy kolega po fachu dba o przygotowanie fizyczne drużyny i jestem spokojny, że wszystko będzie zrobione jak najlepiej. Natomiast jeśli chodzi o taktykę meczową, to ustalamy ją wspólnie.

– Często na zakończenie wywiadów z laureatami plebiscytu pytamy ich o hobby, więc prosimy opowiedzieć coś o pańskich fascynacjach.

– Moje hobby to piłka ręczna! Bo zdradzę, że oprócz trenowania drużyny Sandra SPA Pogoń, co daje mi sporą satysfakcję, normalnie pracuję zawodowo. Z powodu tych dwóch etatów, praktycznie nie mam już czasu na nic innego. Piłką ręczną zafascynowałem się już w IV klasie szkoły podstawowej, bo właśnie wtedy zacząłem trenować w szczecińskim Kusym, przechodząc kolejne szczeble sportowego wtajemniczenia. W 1990 roku trafiłem do drużyny seniorów Pogoni, trenowanej przez Sławomira Fogtmana i Ryszarda Czyża. Zespół ten niedługo później wywalczył brązowy medal w ekstraklasie, a mnie tymczasem zmogły liczne kontuzje. Po zakończeniu zawodniczej kariery, od 2007 roku jestem trenerem, z przerwami na urlop zdrowotny i pauzy spowodowane innymi okolicznościami.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA