Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Tureckie korzenie w Pogoni

Data publikacji: 20 lutego 2017 r. 12:32
Ostatnia aktualizacja: 21 lutego 2017 r. 09:52
Piłka nożna. Tureckie korzenie w Pogoni
 

Nadir Ciftci nie jest pierwszą osobą o tureckich korzeniach, która trafiła do Pogoni. Bardzo wielu doskonale pamięta rządy w Pogoni Sabri Bekdasa. Działał z dużym rozmachem, a po Polsce szybko rozchodziła się wieść, że turecki biznesmen jest bardzo hojny i mocno zaangażowany w sportowy projekt.

Do Pogoni trafiali zatem uznani piłkarze, ale raczej nie tacy, którzy w Legii, czy Wiśle odgrywali wiodące role. Takimi byli między innymi w Legii: Cezary Kucharski, Marcin Mięciel, czy Sylwester Czereszewski. Oni też byli wstępnie zainteresowani przejściem do Pogoni, mieli już nawet przygotowane umowy, ale ostatecznie pozostali w Warszawie po tym, jak Legia wyraziła chęć budowania drużyny w oparciu właśnie o nich.

Osobą odpowiedzialną za transfery był Janusz Wójcik. Sabri Bekdas początkowo ufał mu bezgranicznie. Wiedział, że były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski ma znakomite rozeznanie i tak skonstruuje zespół, by ten walczył o mistrzostwo Polski.

Janusz Wójcik miał zostać trenerem i miał już przygotowany kontrakt. Ostatecznie jednak go nie podpisał. Na tydzień przed inauguracją sezonu zorganizowano konferencję prasową połączoną z bankietem, na której w błysku fleszów i jupiterów miało dojść do podpisania umów z nowymi piłkarzami i trenerem Januszem Wójcikiem.

Całowanie sztandaru

Nie obyło się bez komicznych zdarzeń. Każdy piłkarz podpisujący kontrakt miał całować sztandar Pogoni. Piłkarze trochę zaskoczeni nietypową otoczką wykonywali polecenie tureckiego działacza Tekina Alkana z wyjątkiem jednego z nich.

Jacek Bednarz odmówił. Jednocześnie wykazał się dużą inteligencją, błyskotliwością i sprytnie wytłumaczył, dlaczego tego nie uczynił. Stwierdził bowiem, że nie jest godzien całować sztandaru klubu tak zasłużonego. Tym samym jako jedyny wyłamał się z misternie przygotowanego scenariusza.

Wspomniany Tekin Alkan był postacią niezwykle barwną. Gdy przyjechał do Szczecina, to postanowił odwiedzić piłkarzy w szatni. Chciał, żeby jego powitanie z drużyną zostało przez wszystkich zapamiętane. Wyjął nóż i odegrał tanią scenkę imitującą jego więź z klubem poprzez upływ krwi.

To nie jedyne zdarzenie Tekina Alkana. Podczas meczów rozgrywanych w Szczecinie szedł z grupą tureckich ochroniarzy na trybuny, wmieszał się w tłum kibiców, ale nie oglądał spokojnie meczu, reagował niezwykle żywiołowo, aż do przesady, robił z siebie widowisko.

Samozwańczy prezydent

Jego pobyt w Szczecinie był burzliwy, ale zakończył się po kilku tygodniach. Pewnego dnia postanowił mianować siebie prezydentem klubu i wysłał do wszystkich redakcji pismo, że właśnie z wiceprezesa klubu stał się prezydentem. Dla lokalnych dziennikarzy była to informacja komiczna, natomiast dla Sabri Bekdasa był to ewidentny przejaw nadużycia kompetencji, władzy i Tekin Alkan wyjechał po tym do Turcji.

Podczas wspomnianej konferencji jako jedyny umowy nie podpisał Janusz Wójcik. Przez cały okres przygotowawczy pracował nad transferami, ale na tydzień przed inauguracją sezonu okazało się, że Pogoń wciąż jest bez trenera.

W kuluarach mówiło się, że Wójcik nadwyrężył zaufanie Sabri Bekdasa. Jego negocjacje z piłkarzami odbywały się w dwuznacznych okolicznościach. Kulisy tych rozmów docierały do Bekdasa, który uznał, że Wójcik nie był lojalny i nie zasługuje na to, by być trenerem w jego klubie.

Pogoń była wtedy klubem, który był w stanie zaoferować najwięcej nie tylko piłkarzom, ale również trenerom. Na kilka dni przed inauguracyjnym meczem z GKS w Katowicach funkcję trenera objął Edward Lorens, który prywatnie był zaciekłym wrogiem Janusza Wójcika. Do pracy w charakterze kierownika drużyny wrócił natomiast Leszek Pokorski.

Trenerski figurant

Sabri Bekdas mocno się zawiódł na współpracy z Januszem Wójcikiem. Od tamtej pory coraz częściej otaczał się własnymi rodakami. Nie ufał też Lorensowi. Do roli trenera koordynatora zatrudnił swojego rodaka Omara Kanera. Był on w klubie jedynie figurantem. Można powiedzieć, że jego rola sprowadzała się do tego, że miał możliwość wejścia do szatni, obserwowania wszystkiego co tam się dzieje i być może relacjonował wszystko Sabri Bekdasowi.

Swoje porządki personalne zaprowadził też Edward Lorens. Kiedy był jeszcze trenerem Ruchu Chorzów, to miał poważny zatarg z sędzią Andrzejem Czyżniewskim. To była zaufana osoba Janusza Wójcika, były znakomity bramkarz i świetny też trener bramkarzy. Gdy dowiedział się, że trenerem zostanie Lorens, to nie czekał na jego decyzję, sam złożył wymówienie, a Pogoń pozostała bez trenera bramkarzy.

Co prawda dostała takiego – znów z Turcji, ale Hasan Akcayli nie znajdował kompletnie wspólnego języka z Radosławem Majdanem i Siergiejem Szypowskim. Z czasem sytuacja zrobiła się taka, że to drugi bramkarz Siergiej Szypowski był jednocześnie trenerem pierwszego bramkarza Radosława Majdana, ale tylko nieoficjalnie. To był pierwszy moment, kiedy Szypowski tak naprawdę zajął się pracą trenerską. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

ndr
2017-02-21 09:16:26
Na koszulce inna pisownia, a w artykule inna pisownia piłkarza Çiftçi.
I pan SP Mariann zjebal wszystko po calosci
2017-02-20 13:33:39
A mogl byc piekny czas dla pogoni...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA