PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - ZAGŁĘBIE Lubin 1:0 (0:0); 1:0 Kucharczyk (90+6).
POGOŃ: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Benedikt Zech, Mariusz Malec, Hubert Matynia (57 Michał Kucharczyk) - Alexander Gorgon, Kacper Kozłowski (83 Adrian Benedyczak), Damian Dąbrowski, Kamil Drygas (72 Santeri Hostikka), Sebastian Kowalczyk (83 Kacper Smoliński) - Luka Zahovič (83 Adam Frączczak)
ZAGŁĘBIE: Dominik Hładun - Jakub Bednarczyk, Dominik Jończy, Ľubomír Guldan, Jakub Wójcicki - Patryk Szysz, Jakub Żubrowski, Łukasz Poręba, Dejan Dražić (81 Dawid Pakulski), Saša Živec - Samuel Mráz (90 Rok Sirk)
Czerwona kartka: Żubrowski (19, za drugą żółtą). Żółte kartki: Bartkowski, Drygas, Kozłowski, Kucharczyk - Żubrowski, Dražić. Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom). Mecz bez udziału publiczności.
Spotkanie rozpoczęło się obiecująco dla szczecinian, bo już po kilkunastu minutach, po drugim faulu na rozpoczynającym ofensywne akcje Kozłowskim, drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną otrzymał Żubrowski, więc od tego momentu Pogoń grała z jednym zawodnikiem więcej. Portowcy długo nie potrafili wykorzystać liczebnej przewagi, bo grali zbyt wolno i za mało przeprowadzali kombinacyjnych akcji z zagraniami z pierwszej piłki, a przede wszystkim bali się podejmowania ryzyka i nieszablonowych zagrań, mogących zaskoczyć lubinian. Zamiast tego wybierali bezpieczne podania, często do tyłu, nie narażając się co prawda na kiksy i straty piłek, ale za to pozwalając zespołowi Zagłębia na ustawienie defensywnego muru, niczym kamienna ściana.
Osłabieni liczebnie lubinianie nastawili się bowiem na konsekwentną obronę, a było to widoczne szczególnie po przerwie, gdy praktycznie nie opuszczali własnej połowy. Za to przy każdej okazji grali z premedytacją na czas. Niewiele brakowało, by taka taktyka przyniosła im jeden punkt...
Już w 5 minucie Kowalczyk przeprowadził solowy rajd zakończony strzałem, jednak Hładun pewnie obronił. Trzy minuty później atakiem odpowiedzieli goście, lecz na szczęście piłkę sprzed szczecińskiej bramki wybił Matynia. Dziesięć minut później doszło do opisanego już wcześniej zdarzenia, a więc czerwonej kartki Żubrowskiego, co zdeterminowało dalszą część zawodów. Szczecinianie zostali skazani na atak pozycyjny, ale praktycznie jedyną bramkową okazją w pierwszej połowie był strzał Zahoviča po rajdzie Kowalczyka, a piłkę z dużym trudem odbił bramkarz Zagłębia.
Po zmianie stron w 52 minucie Pogoń przeprowadziła wzorcową kombinacyjną akcję, a po wymianie piłek Kozłowskiego z Gorgonem, Zahovič z bliska umieścił futbolówkę w siatce. Długo trwała analiza VAR, po której arbiter uznał, że w momencie podania Gorgon był na pozycji spalone i bramki nie uznał. Chwilę później dobrze zacentrował Drygas, lecz Gorgon zamiast strzelać z pierwszej piłki, zdecydował się na przyjęcie i został zablokowany. W kolejnej akcji tuż przed linią pola karnego faulowany był Kowalczyk, ale sędzie nie podyktował rzutu wolnego. W 65 minucie Kozłowski w zamieszaniu strzałem z bliska umieścił piłkę w bramce, lecz arbiter dopatrzył się wcześniejszego faulu jednego ze szczecinian. W 83 minucie trener Kosta Runjaic zdecydował się na potrójną zmianę, zdejmując z boiska bardzo aktywnych, ale już mocno zmęczonych i słabnących w oczach Kozłowskiego z Kowalczykiem, a także Zahoviča, wprowadzając w ich miejsce Frączczaka, Smolińskiego i Benedyczaka. Szczególnie ten trzeci był bardzo aktywny, rozbijając lubinian na ich polu karnym, a w 95 minucie strzelał z dziesięciu metrów, lecz rywale zdołali zablokować to uderzenie. Po kolejnej akcji i zamieszaniu w 96 minucie (ostatnia doliczonego czasu gry) piłka opuściła pole karne Zagłębia i wtedy na strzał z trudnej pozycji zza szesnastki zdecydował się Kucharczyk. Po silnym uderzeniu z 25 metrów z prostego podbicia piłka wylądowała w samym okienku bramki Zagłębia, a szczęśliwy strzelec utonął w ramionach kolegów. Dodajmy, że Kucharczyk groźnie strzelał też wcześniej, w 86 minucie, a uderzenie z narożnika pola karnego Hładun wybił nad poprzeczką na rzut rożny.
W doliczonym czasie na bandach wokół boiska pojawił się napis: „Spokojnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, Portowcy!". Świątecznym akcentem ostatniego w tym roku meczu była też świecąca przez całe spotkanie choinka z lampionami na dużej trybunie. Najlepszym świątecznym prezentem dla kibiców był jednak wyjątkowej urody gol, zdobyty w ostatniej minucie przez Kucharczyka. Po ostatnim gwizdku sędziego portowcy na murawie odtańczyli taniec zwycięstwa, a Kucharczyk był podrzucany na ramionach kolegów w górę ponad ich głowami w środku roztańczonego kółka. ©℗
(mij)