Pogoń w trzecim kolejnym meczu nie zdobyła gola. Tak długiej serii nie miała w obecnym sezonu ani razu. Nawet za kadencji trenera Skorży nie zdarzyło się, by zespół w trzech kolejnych spotkaniach nie zdobył bramki. Dziś szczecinianie są już prawie 300 minut bez zdobyczy bramkowej.
Trudno mieć pretensje do drużyny, że nie stwarza sytuacji. Miała ich w ostatnich trzech meczach całkiem sporo. W sumie zespół w trzech ostatnich meczach oddał 43 strzały, w tym 15 celnych i nie zdobył ani jednego gola. Powtarza się zatem problem z rundy jesiennej.
Szczególnie dużo okazji było w dwóch meczach z trzech ostatnio rozegranych: z Górnikiem i Cracovią. W Zabrzu Pogoń oddała 20 strzałów, w tym 9 celnych, z Cracovią tych strzałów było 18, ale już tylko 4 celne. Zdecydowanie za mało, by myśleć o pokonaniu bramkarza drużyny przeciwnej.
Pogoń nie strzela goli, bo w drużynie nie ma napastnika umiejącego wykończyć akcję, umiejącego wywalczyć sobie pozycję, szybszego od obrońcy o pół sekundy, nie ma też piłkarza z dobrym otwierającym podaniem. Jedynym takim w zespole jest Dawid Kort, ale nie cieszy się u trenera zaufaniem. Grywa sporadycznie i tylko w roli zmiennika. W przerwie zimowej konkurenta na swoją pozycję nie dostał.
Pogoń w przerwie zimowej pozyskała bramkostrzelnego napastnika Mortena Rasmussena, ale ten póki co spełnia rolę zmiennika. Jego liczby budziły nadzieje na szybką odmianę w Pogoni, ale okazuje się, że 33-letni piłkarz nie potrafi sobie wywalczyć miejsca w wyjściowym składzie. Dotąd spędził na boisku niespełna 200 minut i zdobył jednego gola.
Najczęściej strzela Zwoliński
Nie po to klub wydawał spore pieniądze, by mieć dublera dla Łukasza Zwolińskiego, który swoją ostatnią bramkę zdobył we wrześniu ubiegłego roku i jest to jego jedyny jego gol w obecnym sezonie. Zwoliński jest w rundzie wiosennej najczęściej strzelającym piłkarzem w drużynie. Oddał dziewięć strzałów, ale tylko trzy były celne, nie zdobył gola, a na boisku przebywał łącznie około 420 minut.
Do sobotniego meczu łudziliśmy się, że problem skuteczności dotyczy drużyny tylko w meczach wyjazdowych. Pogoń pod wodzą trenera Runjaica rozegrała na obcych boiskach sześć spotkań i w pięciu z nich nie potrafiła zdobyć gola. Jedynym meczem, w którym zespół strzelał bramki na wyjazdach było spotkanie z Lechią w Gdańsku, które miało być tym przełomowym, wygrana w tamtym meczu przedłużyła nadzieje na uratowanie ekstraklasy.
Dziś widzimy, że zdobywanie goli, to nie tylko problem obcego stadionu. Mecz z Cracovią był pierwszym pod wodzą trenera Runjaica, w którym nie udało się na szczecińskim stadionie zdobyć gola. Jeszcze nie zdarzyło się, by zespół pod wodzą Kosty Runjaica zdołał odmienić źle układające się spotkanie.
6 goli, 4 z Sandecją
Mecz ten oznacza jednak, że w tegorocznych sześciu spotkaniach Pogoń strzelała bramki tylko w dwóch i były to zawsze mecze wygrane. Z sześciu zdobytych goli, aż cztery zostały wbite najsłabszej w ekstraklasie Sandecji i przekonały się o tym kolejne zespoły, że nie jest tej drużynie trudno strzelać bramki.
Pogoń na pięć ostatnich meczów strzelała gole tylko w jednym. Było to w spotkaniu z Wisłą Płock. Skuteczność i bramkowy instynkt stracili nasi skrzydłowi: Frączczak i Delew. To nasi najsłabsi w ostatnim czasie piłkarze, a stanowili najmocniejsze ogniwa wtedy, gdy Pogoń grała nie tylko ładnie, ale też skutecznie.
W obecnym roku ten pierwszy ma na koncie jednego gola, ten drugi jedną asystę. Działo się to w spotkaniu z Sandecją i w jednej tej samej akcji. Później obaj drużynie już nie pomagali, więc wyniki zaczęły być niepokojąco coraz słabsze. Wciąż na swoją poważniejszą szansę oczekuje pozyskany zimą Błanik. Na razie rozegrał dwa mecze w roli zmiennika, jak dotąd nie wydaje się mieć u trenera Runjaica mocnej pozycji. ©℗
(par)
Fot. R. Pakieser