Szukając dróg rozwiązywania problemów w polskiej piłce klubowej bardzo często i niepotrzebnie spoglądamy na najsilniejsze ligi w Europie. Prezes PZPN Zbigniew Boniek podsumował nawet na Twitterze kwoty pieniężne, jakie polskie kluby otrzymały w wyniku umowy na transmisje telewizyjne i napisał, że wszystkie polskie kluby nie dostają tyle, ile jeden bardzo słaby klub w angielskiej Premier League.
To prawda i dlatego nie ma sensu porównywać się z ligami z TOP 5 Europy. Jest natomiast sens porównywać się do lig na północy, wschodzie i południu Europy. W stosunku do lig z tych rejonów Europy mamy wręcz obowiązek być jednym z liderów, a jesteśmy jednym z maruderów.
Przykładowo kluby w lidze chorwackiej nie mają żadnych szans na otrzymywanie porównywalnych pieniędzy do klubów z polskiej ekstraklasy. Do gier w europejskich pucharach mogą jednak wystawić pięć zespołów, w tym dwa zagrają w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Oba kluby pochodzą z Zagrzebia.
O ile tytuł mistrza kraju wywalczony przez Dinamo nie jest żadnym zaskoczeniem, to już awans do gier kwalifikacyjnych Ligi Mistrzów przez zespół Lokomotiwa Zagrzeb, który pełnił do tej pory rolę klubu jedynie ogrywającego piłkarzy lub przejmującego tych, którzy w innych miejscach nie sprawdzili się, jest już sporym zaskoczeniem.
Pieniądze nie grają
To jest też kolejny przykład dla polskich klubów, w tym również i dla Pogoni, że nie zawsze zasobność portfela decyduje o sukcesie, ale umiejętność budowania kadry pierwszego zespołu. Bezradne rozkładanie rąk i wyciąganie ich po kolejne środki jest domeną szczególnie w wykonaniu Pogoni Szczecin.
Tytuł wicemistrza Chorwacji wywalczony przez Lokomotiwę jest największym osiągnięciem tego klubu, który w minionej dekadzie zaledwie trzy razy kwalifikował się do gier kwalifikacyjnych Ligi Europy i nigdy nie zdołał wyjść poza trzecią rundę kwalifikacji. To i tak zdecydowanie więcej od Pogoni, która po raz ostatni w europejskich pucharach zaprezentowała się blisko 20 lat temu.
Obecnie Lokomotiwa rozpocznie grę od drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów w grupie niemistrzowskiej raczej z niewielkimi szansami na powodzenie. Według obecnych kalkulacji rywalem może być ktoś z trójki: Besiktas Stambuł, Viktoria Pilzno lub Rapid Wiedeń.
To też zespoły, które w swoich krajach nie zdobyły mistrzowskich tytułów, ale mają szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ligi: chorwacka, czeska czy austriacka są zatem daleko przed polską ekstraklasą, choć populacja w tych krajach jest nieporównywalna.
Niższy współczynnik od Lecha
Jeżeli Lokomotiwa polegnie na tym etapie rozgrywek, to wciąż będzie kontynuować swoją przygodę z europejskimi pucharami na poziomie trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Europy, jako jeden z zespołów nierozstawionych. Lokomotiwa ma niższy współczynnik od Legii Warszawa i Lecha Poznań.
W jej składzie jest między innymi były piłkarz Korony Kielce Oliver Petrak i miał dość znaczący wpływ na grę swojej drużyny. W całym sezonie chorwacki defensywny pomocnik rozegrał 20 spotkań. W polskiej ekstraklasie był piłkarzem nieliczącego się zespołu, raczej od kilku lat wyśmiewanego i mocno lekceważonego.
W drużynie Lokomitiwy znaleźć można w ostatnich latach wielu piłkarzy, którzy występowali lub ciagle to robią w polskich klubach. Między innymi są to: Domagoj Antolic (Legia), Ivan Fiolic (Cracovia), Karlo Muhar (Lech), Jakov Puljic (Jagiellonia). Piłkarzami Wisły byli natomiast Tibor Halilovic i Marko Kolar.
Lokomotiwa swoich najlepszych, głównie bardzo młodych i świetnie rokujących graczy sprzedaje głównie do swojego lokalnego rywala, a dziś głównego konkurenta na rynku chorwackim zespołu Dinamo Zagreb. W ciągu dwóch ostatnich lat trafiło tam trzech 20-latków za łączną kwotę 7,5 mln euro. Dla klubu to znaczący zastrzyk finansowy, który wykorzystany został na tyle mądrze, że zespół wywalczył wicemistrzostwo kraju.
Sukces nic nie zmienia
Awans Lokomotiwy do kwalifikacji Ligi Mistrzów raczej niewiele zmieni w roli, jaką ten klub do tej pory odgrywał. Wciąż będzie robił to samo, ambicje się nie zmienią, bo możliwości wciąż pozostają na tym samym poziomie. Będzie świetnie szkolił, umiejętnie dobierał piłkarzy do kadry pierwszego zespołu, skupiał się przede wszystkim na sprowadzaniu krajowych graczy i mocnej identyfikacji z miastem.
Liga chorwacka jest jedną z trzech najmłodszych w Europie. Średnia wieku piłkarzy występujących w wyjściowych składach wynosi 25,2 roku, młodsze ligi są jedynie w Holandii i na Słowacji, a Lokomotiwa jest jednym z najmłodszych zespołów w lidze chorwackiej. Średnia wieku tej drużyny wynosi 24,4 roku, młodszą drużyną jest tylko Hajduk Split.
Co ciekawe, z pięciu chorwackich drużyn, które zakwalifikowały się do europejskich pucharów, aż trzy należą do najmłodszych w lidze. Prócz dwóch wspomnianych zespół ze średnią poniżej 25 lat ma jeszcze Osijek, z którym Lokomotiwa stoczyła decydujący o wicemistrzostwie Chorwacji mecz w ostatniej kolejce spotkań.
O specyfice ligi chorwackiej opowiadał wielokrotnie wychowanek Pogoni Szczecin Łukasz Zwoliński, który występował nad Adriatykiem przez 1,5 roku. Bardzo chwalił sobie występy w tej lidze, która jego zdaniem pod względem poziomu sportowego jest lepsza od polskiej ekstraklasy, jednak pod względem infrastruktury, zainteresowania, otoczki to miałaby kłopoty, żeby rywalizować z polską pierwszą ligą.
Stadion z torem kolarskim
Lokomotiwa gra na wysłużonym, starym stadionie mogącym pomieścić 8 tysięcy kibiców. Wokół płyty boiska umiejscowiony jest stary, nieużywany już betonowy tor kolarski, a wokół widoczne są bloki mieszkalne. Jeżeli zespół zakwalifikuje się do fazy grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, to będzie musiała swoje spotkania rozgrywać gościnnie na obiekcie lokalnego rywala Dinama.
Jakość i piłkarskie zasoby w lidze chorwackiej są jednak nieporównywalne w stosunku do polskiej ekstraklasy. W naszej lidze wśród pięciu najlepszych strzelców ostatniego sezonu mamy samych obcokrajowców, dwóch z nich ma powyżej 35 lat, jeden odszedł do ligi indyjskiej, a król strzelców, reprezentant Danii wybrał drugą ligę włoską. W poważnych ligach nikt nie jest ich usługami zainteresowany.
W lidze chorwackiej na pięciu najlepszych strzelców wszyscy są Chorwatami. Wszyscy są w wieku 25-27 lat, czyli wciąż rozwojowi. W Lokomotiwie też najlepszym strzelcem w minionym sezonie był Chorwat 24-letni ofensywny pomocnik Marko Tolic, który zdobył jedenaście goli i zaliczył pięć asyst. Obecnie jest jednym z najwyżej wycenianych piłkarzy w drużynie na sumę jednego miliona euro.
Chorwacja jest krajem o bardzo dużych piłkarskich zasobach. W kraju tym funkcjonuje liga bez należytej i wymaganej stadionowej infrastruktury, ale pod względem sportowym jest to liga lepsza od polskiej. Dzieje się tak mimo że kraj należy do dziesiątki wszystkich państw na całym świecie, który eksportuje największą liczbę piłkarzy do lig zagranicznych.
Pół tysiąca Chorwatów za granicą
W roku 2019 w ligach zagranicznych grało aż 446 chorwackich piłkarzy, co stanowiło wzrost o 20 procent w stosunku do roku 2018. Mimo to liga zachowuje dobry europejski poziom, bo w sposób błyskawiczny następuje wymiana pokoleniowa. Dzieje się to bez szkody w poziomie sportowym całej ligi.
Mało tego, ten poziom z każdym rokiem wzrasta, choć do miana topowego w Europie bardzo wiele brakuje. Dziś liga chorwacka to zaledwie 20. siła w Europie, ale to jest o ponad 10 pozycji wyżej od Polski, której zespół po raz ostatni w fazie grupowej europejskich pucharów grał cztery lata temu.
Dla porównania, polskich piłkarzy grających w zagranicznych ligach było w roku 2019 zaledwie 104, czyli ponad 400 procent mniej niż Chorwatów, a mimo to musimy posiłkować się coraz większą rzeszą słabych zagranicznych piłkarzy, bo brakuje następców, dobrze wyszkolonych piłkarzy gotowych do gry na najwyższym ligowym, krajowym poziomie.
W klubach ligi chorwackiej występuje średnio 15 procent wychowanków, w polskich klubach około 12 procent. Obcokrajowców w lidze chorwackiej jest niecałe 40 procent, a w polskiej ekstraklasie już ponad 50 procent. Pod każdym względem liga chorwacka wygląda lepiej.
Liga chorwacka jest zatem kolejnym bardzo smutnym dla polskiej ekstraklasy przykładem, że ze znacznie mniejszymi możliwościami finansowymi można wyśrubować znacznie lepsze wyniki sportowe, a przykładem bardzo dosadnym jest Lokomotiwa, która osiągnęła największy w historii klubu sukces, ma szanse na pokazanie się w Europie, choć sama wcześniej nawet tego nie planowała. Sukces nie był celem, ale efektem skutecznych działań. ©℗
Wojciech PARADA