Czwartek, 18 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. 100 meczów Rudola

Data publikacji: 25 maja 2017 r. 20:31
Ostatnia aktualizacja: 26 maja 2017 r. 10:23
Piłka nożna. 100 meczów Rudola
 

22-letni Sebastian Rudol w przegranym meczu z Wisłą w Krakowie rozegrał dla Pogoni 100 mecz w ekstraklasie. Piękny jubileusz nastąpił w najmniej fortunnym momencie. Trener Moskal wprowadził piłkarza w końcówce meczu na boisko na pozycję defensywnego pomocnika, choć młodzieżowy reprezentant Polski nie grał tam od blisko dwóch lat.

Ponadto trener Moskal w tym meczu wolał zaufać trzem innym piłkarzom: Matrasowi, Rapie i Obstowi, którzy grali na nominalnej pozycji Rudola, choć dla żadnego z nich nie jest to optymalna pozycja. Takie ruchy personalne na pewno nie budują mentalnie młodych piłkarzy, ale o psychikę Rudola możemy być spokojni.

Jego trenerzy z grup młodzieżowych pracujący z nim w Salosie i w Pogoni nie mają cienia wątpliwości. To jest piłkarz i człowiek, z którymi przyjemnością jest mieć do czynienia. Pracowitość, wytrwałość, pasja, zaangażowanie, to są wszystko te atrybuty, którymi charakteryzuje się piłkarz Pogoni.

Piłkarz bez problemów

Trenerzy grup młodzieżowych często mają do czynienia z różnymi sytuacjami, wynikającymi z wieku piłkarzy, ich rozwoju emocjonalnego. Młodzi ludzie zmieniają się, szukają nowych pokus, ulegają im, trafiają w złe towarzystwo. Łatwo wtedy się zagubić, zatracić, złamać dobrze zapowiadającą się karierę.

Rudol zawsze był tym piłkarzem, o którego można było być spokojnym. Zawsze zrównoważony, zdyscyplinowany, nie ulegający negatywnym wpływom. Dziś to już dojrzały, świadomy mężczyzna, ale w wieku juniora też charakteryzował się mocnym charakterem.

Wychowanek Bałtyku Koszalin, a następnie gracz Salosu Szczecin do Pogoni trafił w wieku 16 lat. Był rozwinięty fizycznie, jego gra charakteryzowała duża determinacja. Już w pierwszym roku gry w Pogoni otrzymał zaproszenie na wspólne treningi z pierwszą drużyną.

Bez respektu dla starszych

Kogo tam spotkał? Edi Andradina, Bartosz Ława, Radosław Janukiewicz, Robert Kolendowicz, a także Vuk Sotirovic, to byli piłkarze ponadprzeciętni, jak na warunki I-ligowe. Rudol miał do nich wszystkich szacunek, ale podczas treningu już absolutnie żadnego respektu.

Na jednym z pierwszych treningów starł się dość mocno z Sotirovicem. Serb się wściekł, ale Rudol, choć miał zaledwie 16 lat, to nie zamierzał przepraszać. Od tamtej pory zyskał duży szacunek, głównie Sotirovica, słynącego z krnąbrnego charakteru.Na swoją szansę w oficjalnym meczu musiał jednak czekać jeszcze dość długo.

W roku 2012 wywalczył z reprezentacją Polski juniorów młodszych brązowy medal mistrzostw Europy. Od tamtej pory żaden polski zespół juniorów młodszych, lub starszych nie tylko nie stanął na podium, ale nawet nie zakwalifikował się do finałowego turnieju, a minęło już pięć lat.

Ulubieniec Dorny

Rudol był podstawowym zawodnikiem w kadrze Marcina Dorny. Jest pewniakiem w jego drużynie również dziś, gdy trener jest odpowiedzialny za kadrę młodzieżową. Raczej nie może liczyć na grę w wyjściowym składzie, ale Marcin Dorna, podobnie jak wszyscy trenerzy dotąd pracujący z piłkarzem uważają go za wzór pracowitości, charakteru i chce mieć takiego piłkarza koniecznie w drużynie.

Sebastian Rudol zadebiutował w ekstraklasie w wieku 18 lat. Drużynę objął w trakcie rundy wiosennej Dariusz Wdowczyk i nie krępował się z licznymi roszadami. Dał szansę też Rudolowi, którego poprzedni szkoleniowiec Artur Skowronek nie widział nawet w ani jednym meczu choćby na ławce rezerwowych.

Swój pierwszy poważny mecz rozegrał jednak niespełna rok później. Działo się to akurat w dniu jego 19. urodzin. Pogoń nie miała prawego obrońcy. Za czerwoną kartkę musiał pauzować Adam Frączczak, a Wojciech Lisowski leczył kontuzję.

Prezent na urodziny

Trener Wdowczyk zdecydował się wystawić młokosa w prestiżowym meczu z Lechem Poznań zakończonym sensacyjnie wysokim zwycięstwem 5:1, a jednym z bohaterów okazał się właśnie Rudol. To po jego błyskotliwym rajdzie prawą stroną i jego znakomitym podaniu bramkę pierwszą z pięciu zdobył Marcin Robak.

Rudol zagrał w tamtym meczu doskonale. Wydawało się, że z każdym kolejnym spotkaniem może być już tylko lepiej, ale tak nie było. Drużyna grała słabiej, to i Rudol miewał gorsze mecze, choć nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu.

Wiosną 2014 roku zdobył nawet swoją pierwszą i jedyną jak dotąd bramkę w ekstraklasie. Strzelił gola na 2:1 w spotkaniu z Piastem w Gliwicach, ale niespodziewanie właśnie po tamtym meczu, który zgodnie uznano za bardzo dobry w wykonaniu juniora, trener Wdowczyk niespodziewanie wycofał piłkarza na ławkę rezerwowych.

To nie jest komfortowa sytuacja dla młodego piłkarza, który po dobrym spotkaniu dostaje od trenera sygnał, że jednak to wciąż za mało, żebym ci bezgranicznie zaufał. Po trenerze Wdowczyku przychodzili kolejni trenerzy: Jan Kocian, Czesław Michniewicz i Kazimierz Moskal, ale żaden z nich nie miał bezgranicznego zaufania do piłkarza, który zawsze odpłacał się grą pełną pasji i zaangażowania.

Powrót na środek obrony

Nie widział początkowo w wyjściowym składzie Rudola Czesław Michniewicz, ale to on powrócił do ustawienia z Rudolem na pozycji środkowego obrońcy. Po raz pierwszy stało się to w meczu z Cracovią ponad rok temu. Sebastian Rudol wypadł znakomicie. Grał twardo, był nieustępliwy, dobrze w bezpośrednim kontakcie. Na pewno nie wystraszył się renomowanych piłkarzy Cracovii grających w przedniej formacji.

– Nie mogłem przy tym chłopaku zrobić sztycha – miał powiedzieć po meczu Mateusz Cetnarski. – Cały czas skakał mi gdzieś po plecach.

– Tak rzeczywiście mówił Cetnarski – potwierdził Czesław Michniewicz. – Rozmawiałem z nim i przyznał, że przeciwko Rudolowi grało mu się wyjątkowo ciężko. Według mnie to jest dla niego optymalna pozycja. Ma jeszcze kłopot z wyprowadzeniem piłki, ale nie potrafią tego robić piłkarze zdecydowanie bardziej doświadczeni od Sebastiana. Tego wszystkiego się jeszcze nauczy.

Zastąpił Czerwińskiego

W rundzie jesiennej obecnego sezonu Rudol spełniał oczekiwania. Po wytransferowaniu do Legii Jakuba Czerwińskiego, klub nie sprowadził nowego środkowego obrońcę. Szansę dostał Rudol i nie zawodził.

W rundzie jesiennej według not przyznawanych przez redakcję sportową Kuriera, Rudol był czwartym piłkarzem w drużynie – za Matrasem, Delevem i Rapą, a przed Fojutem, Murawskim, czy Gyurcso, a więc piłkarzami mocno rozreklamowanymi, ale nie dającymi tyle, ile się od nich oczekiwało.

Piłkarz przedłużył umowę z klubem, nie przedłużył jej natomiast Matras i co się okazało w pierwszych meczach rundy wiosennej? Trener Moskal na pozycji środkowego obrońcy widział miejsce dla Matrasa, a nie widział dla Rudola.

Piłkarz bez zaufania

22-latek później wrócił do składu, ale runda wiosenna jest dla niego nieudana. Piłkarz nie mógł czuć zaufania, bo każdy najmniejszy błąd powodował, że lądował na ławce rezerwowych. Brakowało mu regularności, czucia gry. Zawsze tak jest, gdy piłkarz nie jest pewny swojej pozycji w drużynie. Szczególnie ważne jest to dla środkowego obrońcy, który musi czuć zaufanie. Rudol takiego u trenera Moskala nie miał.

Rudol popełniał błędy i to takie spektakularne, bardzo widoczne. Było tak w meczach z Lechem, ostatnio z Termaliką, ale zdecydowanie więcej tych błędów miał na koncie Jarosław Fojut, a jednak nigdy nie wylądował na ławce rezerwowych w przeciwieństwie do wychowanka.

Nic nie wskazuje na to, by Rudol u kolejnego trenera Macieja Skorży miał łatwo. Pogoń poszukuje nowego środkowego obrońcę, rozglądała się za takim już zimą, ale w perspektywie transferu w okienku letnim. Rudol na pewno się nie podda i znów podejmie walkę o miejsce w składzie. Oby dostał szansę uczciwej rywalizacji, bo nie zawsze tak w Pogoni było. ©℗  Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA