Wtorek, 05 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Lekkoatletyka. Lewandowski pomaga Zuzi z rodzinnych Polic

Data publikacji: 02 lutego 2017 r. 10:18
Ostatnia aktualizacja: 02 lutego 2017 r. 12:00
Lekkoatletyka. Lewandowski pomaga Zuzi z rodzinnych Polic
 

- Jestem w świetnym wieku dla średniodystansowców - powiedział lekkoatleta Marcin Lewandowski, który wrócił ze zgrupowania w RPA. Choroba pokrzyżowała mu plany treningowe i nie wie czy będzie bronił tytułu halowego mistrza Europy w Belgradzie.

Sezon halowy Lewandowski ma zainaugurować 10 lutego podczas Copernicus Cup w Toruniu. Jest wychowankiem Ósemki Police, w tym klubie i tym mieście rozpoczynał swoją międzynarodową, pełną sukcesów karierę, obecnie reprezentuje barwy Zawiszy Bydgoszcz.

- Początek tegorocznych przygotowań przebiegał normalnie. Byłem na zgrupowaniu w Jakuszycach, a potem w Portugalii. Przed samymi świętami Bożego Narodzenia wróciłem do Polski i złapałem infekcję bakteryjną. Wirus w gardle rozprzestrzenił się na cały organizm. Pierwszy raz w karierze choroba dokonała aż takiego spustoszenia. Dlatego do końca nie wiem, na czym stoję przed tym sezonem, bo pierwsza część zgrupowania w RPA była stracona. Dopiero ostatnie dwa tygodnie mogłem normalnie trenować" - powiedział biegacz.

15 lat treningów

Lekkoatleta przyznał, że piętnaście lat treningów pozwoliło mu stosunkowo szybko odbudować dyspozycję, chociaż perturbacje zdrowotne mogą wpłynąć na tegoroczne plany.

- Początki były bardzo ciężkie. W treningu cofnąłem się przez chorobę o półtora do dwóch miesięcy, ale teraz, po całym obozie, mogę śmiało stwierdzić, że jestem w lepszej dyspozycji niż przed infekcją. Odwołałem swoje dwa pierwsze starty na mityngach w Niemczech i zainauguruję sezon praktycznie u siebie, bo z Bydgoszczy do Torunia jest rzut beretem. Mogę „na świeżości" wykręcić nawet najlepszy wynik na świecie w tym roku i pobiec w czasie 1.45, bo wiem, że na to mnie stać. Może być jednak inaczej i rezultat będzie o 2 sekundy gorszy. Niczego nie będę robił na siłę, jeżeli będzie dobrze, to wystartuję i w halowych MP w Toruniu i w Belgradzie, bo przecież nadal tytuł mistrza Europy należy do mnie - dodał Lewandowski.

Urodzony w Szczecinie absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego przyznał, że najważniejszym celem na 2017 rok jest start w MŚ na otwartym stadionie w Londynie.

- Starty w hali są tylko przygotowaniem do sezonu letniego i większość zawodników tak je traktuje. Mamy plan „b". Jeżeli zrezygnuję ze startu w HME, to uciekam 14 lutego na zgrupowanie do Etiopii, co jest w moim przypadku standardową procedurą. W innym razie do obrony tytułu będę się przygotowywał w Polsce. Bez względu na wszystko 20 marca wylatuję do USA, gdzie będę szlifował dalej swoją dyspozycję. Stamtąd bowiem udamy się na Bahamy na nieoficjalne mistrzostwa świata w sztafetach - podkreślił halowy mistrz Europy z Pragi z 2015 roku.

Przejściowy sezon

Ten sezon dla wielu zawodników jest przejściowym po zakończeniu czteroletniego cyklu olimpijskiego.

- Cieszę się, że nadal jestem w stawce najlepszych zawodników na świecie. Można powiedzieć, że tak jest już od dziesięciu lat. Może dlatego wielu sądzi, że jestem niezwykle leciwym zawodnikiem, a ja przecież nie mam jeszcze 30 lat. Po to trenuję, żeby w końcu stanąć na podium mistrzostw świata. W ścisłej czołówce jestem od dawna, ale zawsze brakowało jakiegoś błysku w końcówce. Jestem w świetnym wieku dla średniodystansowców. Między 28 a 32 rokiem życia, co pokazuje historia, jest wielu medalistów MŚ i Igrzysk Olimpijskich - dodał Lewandowski.

Lekkoatleta ma nadzieję, że wszystko, co najlepsze, jest jeszcze przed nim.

- Wielu powtarza, że jestem stworzony do biegania 1500 metrów, ale proces „przedłużania się", to nie pstryknięcie palcem. Na pewno jednak będzie to dla mnie droga naturalna. W Londynie wystartuję jednak najprawdopodobniej na 800 metrów. Mam jeszcze wiele do zrobienia na dystansie dwóch kółek - dodał.

Pomaga Zuzi

Lewandowski nie zapomina o miejscowości, w które się wychował – Policach. Niedawno dowiedział się, że mała dziewczynka z tego miasta ma chore serce. Postanowił nagłośnić sprawę i pomóc jej przekazując rodzinie wszystkie pieniądze, które miał dostać za swój start w Copernicus Cup.

- Sam jestem rodzicem i wiem, że najważniejsze jest zdrowie dzieci. Nie zastanawiałem się ani chwili. Potrzeba jednak sporo więcej środków dlatego podczas mityngu będą one zbierane w hali. Ta ma być pełna, więc wierzę, że uda się pomóc Zuzi. Może włączą się w to także inni sportowcy. Mogę tylko zrobić użytek z daru, który mam, czyli szybkiego biegania - zakończył.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Pomoc
2017-02-02 11:47:01
Fajnie, to jest pomoc.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA