Lada moment na biurko ministrów - kultury i edukacji - trafią setki petycji ze wszystkich ogólnokształcących szkół muzycznych w Polsce, w których rodzice i nauczyciele domagają się m.in. przedłużenia nauki w tych placówkach do ośmiu klas, analogicznie do planowanego przez rząd wydłużenia nauki do ośmiu klas w „normalnych” podstawówkach. Na razie bowiem decyzja ministerialna jest taka, że po sześciu latach nauki w dziennych szkołach muzycznych uczniowie nie będą mogli kontynuować jej w klasach siódmych w swoich macierzystych placówkach. Rodzice mają zabrać swoje dzieci, na dwa lata, do podstawówek rejonowych. W Szczecinie sytuacja dotyczy Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I st. przy ul. Bolesława Śmiałego, gdzie są właśnie zbierane podpisy pod wspomnianą petycją.
Kiedy się okazało, że szóstoklasiści ze szkół muzycznych nie będą mogli kontynuować nauki w siódmych klasach w budynkach swoich placówek, bo nie przewiduje tego resort kultury (organem nadzoru lub prowadzącym szkoły artystyczne jest właśnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego), w całej Polsce spotkało się to z ogromnym protestem rodziców i nauczycieli. W petycjach rodzice piszą o tym, że chcą, by szkoły muzycznej mogły funkcjonować w systemie - 8 lat szkoły I st. i cztery lata II st. (obecnie jest to: 6+6). Zwracają także uwagę na to, że pozostawienie cyklu sześcioletniego wiąże się z koniecznością zmiany szkoły, co jest to niezgodne z założeniami nowej reformy oraz z konstytucją, gwarantującą powszechny i równy dostęp do wykształcenia. W petycjach jest też mowa o tym, że nie jest możliwe, aby wszyscy uczniowie po klasie 6 dostali się do ogólnokształcących szkół II stopnia ze względu na ograniczoną liczbę miejsc. Uczniowie w takiej sytuacji będą musieli kontynuować naukę w 7 i 8 klasie szkoły rejonowej, co wymusi na nich adaptację do nowego, hermetycznego środowiska w okresie dorastania. W poznańskiej petycji znalazła się też taka obawa: „Biorąc pod uwagę niepokojące informacje o przemocy w szkołach (problem ten w szkołach muzycznych jest marginalny) mamy podstawy przypuszczać, że ofiarami takiej przemocy będą padać nowi uczniowie, czyli nasze dzieci". ©℗
(MON)
Fot. Dariusz Gorajski