Opera na Zamku w Szczecinie zaprasza w sobotę (19 września) o godz. 19 i w niedzielę o godz. 18 na spektakle operetki pt. „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa (syna) w reżyserii Jitki Stokalskiej, pod batutą Jerzego Wołosiuka. To historia, która zaczyna się w mieszczańskim domu, przechodzi przez salę balową, aby zakończyć się… w więzieniu. Operetka ta bawi od prawie półtora wieku publiczność na całym świecie. Intryga, przebrania, walce, kuplety – to wszystko tworzy niepowtarzalną atmosferę i pozwala przeżyć wspaniały wieczór w operze, wypełniony śpiewem i śmiechem. Brawurowo zagrane dzieło Johanna Straussa (syna) jest nieprzerwanie jednym z największych hitów wśród szczecińskich spektakli.
Joanna Tylkowska - Drożdż w sobotę wcieli się w rolę Rozalindy w szczecińskiej inscenizacji „Zemsty nietoperza”. Z solistką Opery na Zamku w Szczecinie rozmawiała Magdalena Jagiełło-Kmieciak:
- Już w ten weekend w Operze na Zamku pojawi się „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa (syna), jedna z najbardziej lubianych operetek. Wraca pani na scenę teatru po wielu miesiącach jako Rozalinda. Ogromne emocje? Trema razy dwa, razy, trzy?
- Trema? Nie, nie, to raczej radosne oczekiwanie na spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi - widzami, więc tremy być nie może (uśmiech). Bardzo się cieszę, że będziemy znowu występować. Przez ostatnie miesiące, czekając na ten dzień, starałam się zachować formę wokalną.
- Pamięta pani swój „pierwszy raz” jako Rozalinda?
- Tak, to był piękny, ciepły wieczór w szczecińskim Teatrze Letnim. Spektaklowi towarzyszyła zupełnie inna atmosfera niż zazwyczaj, ponieważ spektakle plenerowe kierują się trochę innymi prawami, szczególnie jeśli chodzi o kontakt z publicznością. Pamiętam, że miałam niewiele prób przed debiutem w roli Rozalindy, co zawsze oznacza więcej stresu, ale moja praca zaowocowała nominacją do nagrody w plebiscycie Bursztynowy Pierścień, nagrody, która jest dla mnie największym wyróżnieniem, ponieważ przyznaje ją publiczność. Myślę, że wszyscy dobrze się bawiliśmy tego wieczoru. Dla mnie był na pewno wyjątkowy (uśmiech).
- Czym ujęła panią ta operetka? I sama Rozalinda?
- „Zemsta nietoperza” to absolutna klasyka gatunku, wspaniała muzyka, błyskotliwe libretto i znakomite wokalne kreacje na najwyższym poziomie trudności. Operetka w żartobliwy, błyskotliwy sposób, pokazuje życie codzienne wiedeńskiej burżuazji w drugiej połowie XIX wieku, tym czasie w historii, który bardzo lubię. Szczecińska realizacja operetki w tradycyjnej, historycznej konwencji, to naprawdę wspaniała propozycja dla publiczności i artystów. Mistrzowska jest również prezentowana historia… Nie chciałabym zdradzać wszystkich sekretów libretta „Zemsty nietoperza”, ale dla tych z Państwa, którzy nie znają: to operetka o bardzo zmyślnym żarcie, „zemście” na przyjacielu, który kiedyś również posłużył się żartem wobec tytułowego nietoperza. Pokojówka udaje panią, pani – węgierską princessę... We wszystko zamieszany jest rozśpiewany Alfred, artysta o prawdziwie włoskiej, tenorowej duszy…. Dużo poczucia humoru i wspaniała muzyka Johanna Straussa (syna), melodie, które znają wszyscy. Na chwilę przenosimy się do świata, którego już nie ma, który wydaje nam się bardziej wytworny niż ten, w którym obecnie żyjemy. Rozalinda, to prawdziwa diva operetkowa w najlepszym stylu: wytworna dama, elegancka i światowa, a jednocześnie sympatyczna, wrażliwa i nadopiekuńcza wobec męża Gabriela von Eisensteina i nadal chyba trochę nieodporna na czar, wdzięk i wspaniały głos wspomnianego wcześniej Alfreda – jej wiernego adoratora…. Podsumowując, oprócz wspaniałych fraz, lubię również ogromne poczucie humoru mojej bohaterki i jej sceniczną oraz wokalną elegancję. Wiele znanych i cenionych na świecie artystek podejmuje się śpiewania tej partii. Osobiście uważam, że wśród wymarzonych ról śpiewaczek, partia Rozalindy musi się znaleźć (śmiech)!
(MON)
Na zdjęciu: Joanna Tylkowska wcieli się w rolę Rozalindy.
Fot. Grzegorz Siwa