Rozmowa z Markiem Stelarem, autorem powieści kryminalnych
– W pana nowej powieści – „Nietykalny” – pojawia się seryjny morderca. Taki psychopata to chyba ulubiona postać zarówno autorów kryminałów, jak i czytelników. Jak pan myśli, skąd w nas fascynacja takimi osobami?
– Odpowiedzi jednoznacznej pewnie nie ma, ale wydaje mi się, że wynika to z prostego mechanizmu: w każdym człowieku jest jasna i ciemna strona, ale wszyscy (przynajmniej teoretycznie) od dziecka uczeni jesteśmy, żeby stać po tej jasnej i to zdecydowanie. Czytanie o takich ludziach jak „Nietykalny” to wychylenie się w stronę ciemności. Oto w bezpieczny sposób, siedząc w fotelu, możemy dotknąć tego, czego dotykać nigdy nam nie pozwalano i nie poniesiemy za to żadnych konsekwencji. Na pocieszenie dodam, że jest w tym jednak coś, co nas usprawiedliwi: czujemy satysfakcję, kiedy na końcu książki dobro zwycięża… Ja czuję.
– W powieści pojawiła się postać, która użyczyła panu nie tylko personaliów, ale i… własnej osoby. Proszę coś więcej o tym opowiedzieć. A ja bym się nadała na jakąś postać w następnej pana powieści? Może potrzebuje pan wścibskiej i wrednej dziennikarki? Dziennikarze zwykle w kryminałach nie są zbyt sympatyczni…
– Komisarz Tomasz Rędzia. Człowiek o tych personaliach istnieje naprawdę, w dodatku tak się składa, że to emerytowany policjant. Jest czytelnikiem, który kilka lat temu zamieścił na jednym z portali recenzenckich fantastyczną i nieszablonową opinię o „Rykoszecie”. Podziękowałem mu i tak zaczęła się nasza znajomość. Nigdy się nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy, ale wyklikaliśmy ze sobą tyle słów, że zaowocowało to stworzeniem postaci komisarza w „Nietykalnym”. Suder w tej historii potrzebował kogoś do pomocy, a może na odwrót: to ktoś potrzebował Sudera. Koniec końców powstał tandem i mam nadzieję, że zgrany! A jeśli chodzi o dziennikarzy: to prawda, że często przedstawiani są w niezbyt korzystnym świetle, ale jest to prawda częściowa. Przypominam o bohaterach powieści kryminalnych, którzy byli z zawodu dziennikarzami: z naszego podwórka chociażby Marek Bener Roberta Małeckiego czy modelowy przykład: Mikael Blomkvist z „Millenium”. ©℗
Cała rozmowa z Markiem Stelarem w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 1 marca 2019 r.
Rozmawiała Monika Gapińska
Fot. Wydawnictwo Filia