MA nowy nos, naprawione kolano i pozaklejane dziury po kulach radzieckich żołnierzy. Odzyskany z warszawskiej ASP Mojżesz, przeszedł już niemal cały proces konserwacji. Już niedługo, marmurowa rzeźba Bernharda Bleekera stanie na remontowanym dziedzińcu szczecińskiego Muzeum Narodowego.
Nasz Mojżesz to kopia renesansowego posągu Michała Anioła. Oryginał, będący elementem nagrobka papieża Juliusza II, stoi w rzymskiej bazylice św. Piotra w Okowach. Rzeźba Bleekera powstała w 1911 roku, na zamówienie szczecińskiego przedsiębiorcy Helmuta Toepffera. Ustawiono ją w willi fundatora w Zdrojach. Wojnę przetrwała niemal w całości, choć przedstawiciele radzieckiej armii urządzili sobie z niej strzelniczy cel.
- Wiele posągów wyszło z wojny z uszkodzonymi twarzami i utrąconymi nosami - opowiada Lidia Cześnik, konserwator dzieł sztuki z Muzeum Narodowego. - To trzeci marmurowy nos, który zrekonstruowałam, po popiersiu Hugona Lemckego i statui cesarza Fryderyka. Przy Mojżeszu trzeba było też uzupełnić pukle brody, dokleić kawałek policzka, odtworzyć utrącony róg i scalić pęknięte kolano. Okazało się również, że rzeźba miała kilkadziesiąt śladów po kulach. Przy konserwacji stosowaliśmy mieszankę żywicy i marmuru kararyjskiego.
Mojżesz waży 4 tony i ma 3 metry wysokości, do Szczecina powrócił po kilkudziesięciu latach pobytu w stolicy. Po wojnie, jako dar naszego miasta, przekazany został Warszawie. Statua proroka stała w holu Akademii Sztuk Pięknych, wciśnięta między portiernię i automat do napojów. W latach 90. rozpoczęły się negocjacje dotyczące odzyskania rzeźby. Ostatecznie, w czerwcu 2014 roku, prorok trafił ponownie do naszego miasta.
Jeszcze w tym miesiącu, Mojżesz przetransportowany zostanie na remontowany właśnie dziedziniec muzealnego gmachu przy ulicy Staromłyńskiej. Obok niego stanie inny, niezwykle cenny, XVIII-wieczny posąg z białego marmuru: cesarza Fryderyka Wielkiego autorstwa Johanna Schadowa. Fryderyk ostatnie pięć lat spędził w Berlinie, w Bode Museum. Jego powrót zapowiadany jest na 19 października.©℗
(kas)
Na zdjęciu: Lidia Cześnik pokazuje kulki żywicy i marmuru, którymi uzupełniała ubytki w strukturze posągu