Pomorze Zachodnie potrzebowało takiego pisarza. Szczecin oraz nasz region kryją wiele tajemnic, które zasługują na to, żeby stać się tłem dla fabuły dobrej powieści. I tę niszę znalazł właśnie Leszek Herman, architekt i znawca historii. W swojej najnowszej powieści „Biblia diabła” jego bohaterowie ruszają szlakiem historycznych tajemnic Szczecina, Kamienia Pomorskiego oraz różnych zakątków wyspy Wolin. W naszej redakcji z satysfakcją odnotowaliśmy fakt, że jednym z ważnych wątków powieści jest dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginionych skarbów z kamieńskiej katedry, które prowadziliśmy dwa lata temu.
Leszek Herman szybko zyskał sympatię Czytelników. Jego debiutancka powieść „Sedinum” zbierała entuzjastyczne opinie, a kolejna, „Latarnia umarłych”, pozwalała żywić nadzieje, że polska literatura popularna ma swojego Dana Browna. I choć jest to chwytliwe porównanie, to wielbiciele twórczości szczecińskiego pisarza uważają, że jest on znacznie ciekawszy niż autor „Kodu Leonarda da Vinci”. Swoją najnowszą książką o prowokacyjnym tytule „Biblia diabła” L. Herman potwierdza wysoką formę pisarską. Trzy powieści w nieco ponad trzy lata. Kolejna część cyklu już powstaje. Dlaczego wcześniej nie usłyszeliśmy o szczecińskim architekcie jako o pisarzu?
– Zawsze lubiłem język polski. Chciałem nawet studiować filologię polską, ale wybito mi to z głowy. „Co ty, chłopie, będziesz po tym robił?” – usłyszałem. W ten sposób padło na architekturę. Nie miałem potrzeby pisania książek. Do czasu – mówi „Kurierowi” Leszek Herman.
Jako architekt zajmował się konserwacją zabytków. Przez lata swojej pracy miał okazję poznać historię wielu niezwykłych obiektów, ale również ludzkie historie, które się z nimi wiązały. Pojawił się pomysł na cykl felietonów, które miały się ukazywać na stronie internetowej. Skończyło się jednak na książce. Powstało „Sedinum” i… pomysły na nowe opowieści. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 4 stycznia 2019 r.
Tekst i fot. Bartosz Turlejski