Amerykański serwis internetowy dostarczający seriale - Netflix jest już dostępny w Polsce. Najtańszy miesięczny abonament to 8 euro. Serwis zmienił oblicze telewizji w USA, czy powtórzy to w Polsce i przy okazji ograniczy piractwo sieciowe?
- Zobaczę jaką ma ofertę, ale jeśli będzie podobna do tej w Stanach rezygnuje z „normalnej" telewizji - mówi pan Przemek, fan seriali. - Dotychczas byłem skazany na słabą i spóźnioną w ofertę telewizji kablowych, albo ściąganie z internetu. Legalnego sposobu na obejrzenie moich ulubionych produkcji nie było.
Według ekspertów większość materiałów jakie pobierają nielegalnie z sieci polscy internauci to właśnie filmy i seriale. Korzystają z tzw. torrentów wykorzystujących technologię peer to peer, czyli łączenia się wielu komputerów, z których każdy w pewnym momencie staje się zarówno pobierającym jak i wysyłającym nieuczciwie pozyskane treści. Wchodzą też do specjalnych serwisów dostarczających „tylko" linki do skopiowanych piracko filmów i seriali by je potem oglądać bezpośrednio z serwerów umieszczonych poza granicami kraju.
Powodów takich działań jest kilka. Przede wszystkim ekonomiczny część użytkowników nie chce płacić za kanały telewizyjne sprzedawane w pakietach. Coraz więcej jednak internautów decyduje się na korzystanie z nielegalnego i potencjalnie niebezpiecznego źródła (wirusy są codziennością takich serwisów), by mieć natychmiastowy dostęp do nowości. W Polsce usługi dostarczania wideo przez internet są zdominowane przez dostawców tradycyjnej telewizji. To znaczy, że z reguły trzeba wykupić dostęp do kablówki, by móc także oglądać filmy i seriale na ekranie swojego komputera, czy tabletu.
- Nie chcę płacić za coś czego nie używam - twierdzi 20-letnia Maria. - Poza tym dlaczego mam czekać na kolejny odcinek „Gry o Tron", czy „House of Cards" miesiącami, skoro w internecie jest niemal na drugi dzień.
Właśnie „House of Cards" stał się symbolem rewolucji dokonywanej przez mającego 60 milionów użytkowników serwisu Netflix. Brawurowa ekranizacja angielskiej książki o kulisach władzy została po raz pierwszy zrobiona na zlecenie internetowej, a nie filmowej czy telewizyjnej spółki. Na dodatek w odróżnieniu od tradycyjnej metody konkurencji Netflix „wpuścił" do sieci od razu cały sezon serialu, bo jego klienci nie chcą czekać tygodnia na kolejny odcinek, tylko oglądają czasem nawet wszystkie części siedząc przed ekranem kilka godzin.
Polscy serialomaniacy na legalną emisję pierwszego sezonu „HoC" czekali miesiącami. W tym czasie w internecie mogli obejrzeć w słabej jakości i z kiepskim, amatorskim tłumaczeniem. Kolejne sezony, były już przygotowywane wraz z amerykańską premierą. Jednak nadal wyłącznie dla klientów kablówki z droższym pakietem i na dodatek emitowane w odcinkach.
Od 6 grudnia Netflix zaczął działać 130 krajach na świecie, w tym także w Polsce. Można go oglądać przede wszystkim na komputerach i tabletach oraz smarfonach. Jednak część tzw. smart tv, czyli najnowszej generacji telewizorów też jest przygotowana do odbioru sygnału wprost z gniazdka internetowego. Najtańszy abonament to 8 euro. O sukcesie lub porażce giganta z USA przesądzi jednak nie umiarkowana cena, lecz oferta programowa. Na razie tylko część programów i filmów ma polskie wersje językowe. Prawdopodobnie nie wszystkie oferowane w Stanach produkcje znajdą się w polskiej części serwisu, bo na ich dystrybucję mają wyłączność dostawcy telewizji kablowej.
(ArR)