Po zamachu w Berlinie kraje europejskie na pewno wzmocnią kontrole na jarmarkach, bazarach czy w centrach handlowych. Ryzyka nie da się jednak wyeliminować do zera – mówi Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
– Jarmarki, bazary czy centra handlowe to tak zwane cele miękkie, jeśli chodzi o zagrożenie terrorystyczne. Są to miejsca, których nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć w stu procentach bez naruszenia ich funkcjonalności. Trudno sobie wyobrazić, aby każde takie miejsce było nadzorowane, czy obstawione jednostkami specjalnymi. Natomiast oczywiście po tych wydarzeniach w Berlinie myślę, że wszystkie kraje w Europie wzmocnią kontrole tego typu miejsc. To i tak jednak nie spowoduje, że będziemy w stanie wykluczyć do zera to ryzyko – powiedział. Jak dodał, Niemcy jeszcze przed zamachem przeprowadzili mnóstwo różnych działań, które miały na celu minimalizowanie tego ryzyka.
– Trzeba pamiętać chociażby o udaremnionym ataku bombowym 12-latka, który próbował podłożyć - co prawda prymitywne – ale jednak ładunki wybuchowe na tego typu obiekcie – zaznaczył.
– Po raz kolejny musimy zdać sobie sprawę, że musimy nauczyć się żyć z terroryzmem. Terroryzm jest tak naprawdę metodą prowadzenia walki politycznej, on już wszedł od kanonu stosunków międzynarodowych, jest stosowany i będzie stosowany. Możemy robić wszystko, żeby doskonalić systemy bezpieczeństwa i minimalizować ryzyko, ale na pewno nie wyeliminujemy tych ryzyk do zera – podsumował.
* * *
W poniedziałek (19 grudnia) wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Zginęło 12 osób, co najmniej 48 zostało rannych, a w kabinie ciężarówki policja znalazła zwłoki mężczyzny, obywatela Polski. Niemiecka policja podała, że Polak został zastrzelony. (pap)
Film: PAP
Fot. EPA/CHRISTIAN CHARISIUS