Przygotowano wobec mnie prowokację przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych; złożyłem rezygnację, żeby nie obciążać całej formacji, bo nie da się "skutecznie pracować w atmosferze insynuacji i pomówień" - powiedział w czwartek odchodzący komendant główny policji insp. Zbigniew Maj.
Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy były informator policji miał szantażować Maja i zarzucać mu nieoddanie pożyczonych pieniędzy. Maj zaprzecza.
- Teraz sprawa cały czas wraca, od kiedy zostałem komendantem głównym policji - powiedział Maj. - Zacząłem wprowadzać reformę zarówno Komendy Głównej Policji, jak i zmiany w stylu pracy, zarządzaniu poszczególnych komend wojewódzkich. Przeprowadziłem audyt w Biurze Spraw Wewnętrznych (...) Dotknąłem układów, które od lat funkcjonowały w wielu miejscach w policji, i zostałem zaatakowany. Docierają do mnie informacje o tym, że mam wręcz być zamieszany w sprawy korupcyjne.
Maj twierdzi, że to prowokacja byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych (KGP). Dodał, że chodzi m.in. o byłych szefów BSW. (pap)
Więcej w magazynowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego" i e-wydaniu z 12 lutego 2016 r.
Na zdjęciu: Zbigniew Maj
Fot. PAP/Radek Pietruszka