Wtorek, 17 września 2024 r. 
REKLAMA

Nysa: sytuacja w mieście się stabilizuje; mieszkańcy liczą straty i czekają na pomoc (akt. 2)

Data publikacji: 17 września 2024 r. 10:59
Ostatnia aktualizacja: 17 września 2024 r. 14:10
Nysa: sytuacja w mieście się stabilizuje; mieszkańcy liczą straty i czekają na pomoc
Fot. PAP/Sławek Pabian  

Nysa: sytuacja w mieście się stabilizuje; mieszkańcy liczą straty i czekają na pomoc

Według mieszkańców Nysy we wtorek sytuacja po powodzi powoli się stabilizuje. Niektórzy z nich wracają do domów, inni liczą straty i sprawdzają, co zostało zalane. Zwracają też uwagę, że będą potrzebować pomocy w powrocie do normalności.

Choć, jak relacjonują mieszkańcy, sytuacja w Nysie powoli wraca do normy, to ulice miasta nadal wydają się opustoszałe. Nad miastem latają śmigłowce, zamknięty jest urząd miejski, a wjazdu do centrum pilnują policjanci, którzy zawracają większość jadących tu samochodów. Nas, dziennikarzy, wpuszczają – jak mówią – na własną odpowiedzialność, bo miasto ciągle spodziewa się wody z Czech.

Tuż za policyjnym punktem kontrolnym za rondem Solidarności przejeżdżamy przez most nad wzburzoną rzeką i wjeżdżamy do niemal pustego centrum, po którym spacerują pojedyncze osoby. Przy wjeździe wita nas opustoszała Galeria Handlowa Dekada Nysa i jej zalany po strop podziemny garaż.

"Takich miejsc jest tutaj dużo" – mówi nam Bogusław Białochławek. Do drugiej w nocy razem z setkami innych mieszkańców miasta umacniał wały przy ul. Wyspiańskiego. Teraz sprawdza, co zostało zalane.

"W nocy na wałach było bardzo dużo młodych osób, nawet dziewczyn, dużo znajomych. Były nas pewnie setki osób. Przerzucaliśmy worki, dopóki starczyło nam sił. Później wróciliśmy do domu. W samym centrum wody na szczęście nie było, więc chyba nasza praca nie była daremna. Żyjemy, ale będziemy potrzebowali dużo pomocy" – mówi i opowiada, że we wtorek największa walka toczy się przy tamie. Tam pracują żołnierze WOT.

"Tutaj, w centrum, jest już na szczęście po wszystkim. Widać, że te osoby, które stąd uciekły, powoli wracają do domów" – zaznacza.

Bożena Wiśniewska, która przeżyła powódź w Nysie i Kłodzku w 1997 r. o tej obecnej mówi ze spokojem i przyznaje – starsze pokolenie jest już do tego przyzwyczajone, ale powódź jest szokiem dla młodzieży.

"W 1997 r. było zupełnie inaczej. Warunki techniczne były bardzo ograniczone, nie mieliśmy internetu, telefonów komórkowych, nie było informacji, więc sytuację ratowały telefony stacjonarne. Wtedy, jak wróciłam od siostry z Nysy do Kłodzka, przeżyłam szok. Niestety, wtedy nie przewidzieliśmy wielu rzeczy. Teraz Kłodzko stara odsuwać się od rzeki" – ocenia.

Mówi, że w Nysie mieszka na terenie zalewowym. "Wczoraj woda zatrzymała się przy Wieży Bramy Ziębickiej, zaledwie jeden sklep ode mnie" – opowiada. Pytana o pracę służb podkreśla, że działają bardzo sprawnie.

"Podziwiam tych chłopaków z WOT-u, dziewczyny. Są bardzo zaangażowani. To widać" – mówi.

Jak sytuacja wyglądała tu jeszcze niedawno, zobaczyć można w sklepie spożywczym ABC przy ul. Kolejowej w Nysie. Na podłodze widać warstwę błota. Zniszczone przez powódź towary leżą w skrzynkach. Lodówki z napojami stoją powyłączane. Najniższe półki są puste. To do nich sięgnęła woda. Linię wody widać dokładnie na ścianach.

"Proszę spojrzeć. Było jej do kolan" – opowiada pani Halina, właścicielka sklepu.

Kobieta i jej znajoma we wtorek od rana sprzątają sklep.

"Woda, która wdarła się do mojego sklepu sięgała kilkudziesięciu centymetrów. Wszystko co było na dolnych półkach, jest zniszczone. Towar, dokumenty" – mówi ze łzami w oczach. I dodaje, że w niedzielę woda wdarła się do jej spożywczaka w kilka chwil.

Na pytanie, czy gorsza sytuacja była teraz, czy w 1997 r. mówi, że teraz było gorzej. Zwraca uwagę, że na razie nie ma informacji na temat ewentualnej pomocy, której miałby udzielić jej samorząd. Dodaje, że zrobiła zdjęcia zniszczeń.

Kobieta mówi, że woda wdarła się też do jej domu. "U mnie w domu jest podobnie. Bo i kotłownię mam zalaną i pralnię. Nie dość, że sklep zniszczony, to jeszcze dom" – opowiada. "Nie mam pojęcia, co teraz będzie" – dodaje.

***

Premier: nie ma czasu na proceduralne wygodnictwo, oczekuję zaangażowania

Nie przyjmuję tłumaczenia, że ktoś działa niewystarczająco energicznie, ale zgodnie z przepisami; nie ma czasu na proceduralne wygodnictwo; oczekuję zaangażowania i czujności - powiedział we wtorek premier Donald Tusk, odnosząc się do informacji, że Tauron bez uprzedzenia zrzucił wodę do zbiornika Mietków, co pogorszyło sytuację we Wrocławiu.

We Wrocławiu z udziałem przedstawicieli rządu i właściwych służb odbyło się posiedzenie sztabu kryzysowego, zwołanego w związku z sytuacją powodziową.

Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska odniosła się m.in. do zagrożenia dla wrocławskiego osiedla Marszowice. Wyjaśniła, że panująca tam w ostatnich godzinach trudna sytuacja wynika nie z poziomu wody na Odrze, ale ze wzrostu poziomu wody w zbiorniku Mietków, należącego do Wód Polskich. Nastąpił do niego nieprognozowany zrzut wody ze zbiornika, którego administratorem jest elektrownia wodna Lubachów, należąca do spółki Tauron. "Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice" - powiedziała Kopczyńska.

Donald Tusk stwierdził, że to "zupełnie szokująca" informacja.

"Zgadzam się z panią prezes, nie czas teraz na śledztwa i rozliczenia, ale chodzi o zapobieżenie podobnym sytuacjom w kolejnych dniach. Kto jest za to odpowiedzialny i w jaki sposób możemy ich dyscyplinować? Jestem gotów użyć wszelkich możliwych metod, by dyscyplinować firmy, które są teoretycznie niezależne, ale w tej sytuacji muszą być absolutnie podporządkowane" - powiedział premier.

Zaznaczył, że oczekuje precyzyjnej informacji na temat przepisów dotyczących działań na zbiornikach wodnych i panujących przy tym zasad podległości.

Według Kopczyńskiej brak komunikacji w sprawie zbiornika Mietków miał związek z instrukcją gospodarowania wodami, według której Wody Polskie nie były wymienione jako adresat informacji w sprawie zrzutu.

Donald Tusk powiedział, że nie przyjmie od Tauronu tłumaczenia, że działali niewystarczająco energicznie, ale zgodnie z przepisami. "Tutaj ludzie pracują niezgodnie z przepisami "po 40 godzin na dobę". "Przesadzam, ale wiecie o czym mówię. Oczekiwałbym podobnego zaangażowania i czujności. Nie ma czasu na proceduralne wygodnictwo" - podkreślił szef rządu.

***

Premier: Polska i inne kraje dotknięte powodzią będą mogły korzystać z ponad 1,5 mld euro doraźnego funduszu w UE

Premier Donald Tusk podkreślił, że Polska i inne kraje dotknięte powodzią będą mogły korzystać z ponad 1,5 mld euro doraźnego funduszu w UE na usuwanie skutków powodzi. Zapowiedział też, że będzie chciał zaprosić szefową KE Ursulę von der Leyen, by zobaczyła, jak poważne są potrzeby wynikające z powodzi.

Szef rządu - przebywający obecnie na Dolnym Śląsku w związku z przechodzącą przez ten region powodzią - wskazał, że Polska może korzystać z pomocy unijnej w postaci sprzętu czy ludzi, np. zespołów ratownictwa medycznego, w ramach Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności. Zdaniem szefa rządu polskie służby są przygotowane i na razie nie ma potrzeby aplikowania o sprzęt z tego mechanizmu.

Tusk podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej we Wrocławiu, że druga forma pomocy ze strony UE - finansowa będzie wchodzić w grę po ocenie skutków powodzi. "To będzie dobrze ponad 1,5 mld euro, nie tylko dla Polski, doraźnego funduszu w UE, z którego będziemy mogli czerpać środki, ale dopiero po ocenie rzeczywistych strat" - powiedział Tusk.

Dodał, że będzie chciał zaprosić szefową KE Ursulę von der Leyen, by zobaczyła, jak wygląda sytuacja w Polsce. "Niewykluczone, że ściągniemy szefową KE w najbliższych dniach, może nawet godzinach, by na własne oczy zobaczyła, jak poważne są te potrzeby, by myśleli (w KE - przyp. PAP) na najbliższe miesiące o tym, by zarezerwować większe środki" - powiedział premier.

Ustanowiony w październiku 2001 roku przez KE Unijny Mechanizm Ochrony Ludności ma na celu wzmacnianie współpracy w zakresie ochrony ludności między państwami członkowskimi Unii i 10 innymi krajami. Zależnie od sytuacji pomoc może polegać na: działaniach poszukiwawczo-ratowniczych, gaszeniu pożarów lasów i zabudowań, wysłaniu personelu medycznego, wysłaniu sprzętu medycznego i leków, uzdatnianiu wody, zapewnianiu tymczasowego schronienia, bezpiecznej repatriacji obywateli UE.

W 2019 roku UE rozwinęła Unijny Mechanizm Ochrony Ludności i uzupełniła go o system rezerw rescEU. Rezerwa rescEU obejmuje m.in. flotę samolotów i śmigłowców strażackich, samoloty do ewakuacji medycznej, zespoły ratownictwa medycznego i szpitale polowe.

Logo PAP Copyright

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@U rudego oszusta
2024-09-17 14:03:48
na całe szczęscie szczekające trole , którym ktoś płaci od wpisu, w zyciu niewiele moga zrobić oprócz kupki w majtki
@Znalezione w sieci
2024-09-17 14:02:07
wczoraj ogladałem - nie ma sie co dziwić , pewno nie było tam żadnego wałka jak u tej pani zdarzało się w innych tematach,
Karzeł Nowogrodzki
2024-09-17 14:00:04
A Kaczyński w tym czasie zamiast pomagać organizuje seanse nienawiści do Polaków.
@@fin
2024-09-17 13:32:16
To znaczy, że Tusk pracuje w IMIGW I zarządza pogodą? Od półtora tygodnia miasta przygotowywaly się na przyjście wody. Poczytaj co prognozowali Czesi. Bzdury piszesz więc zamilcz!
@Fin
2024-09-17 13:25:26
Ty naprawdę spodziewałeś się, że pisowcy zachowają się w sposób godny? Ja tylko dodam, gdzie byłyby pieniądze z KPO gdyby ta pisowska banda rządziłaby dalej. Teraz przynajmniej aa pieniądze na odbudowę południa Polski
Znalezione w sieci
2024-09-17 12:44:13
Opublikowane 21 maja 2019 rok. Dotyczyło planowanych zbiorników przeciwpowodziowych w Kotlinie Kłodzkiej. Warto znaleźć i poczytać co Grobarczyk i Zalewska mówili o budowie nowych zbiorników na tamtych terenach i dlaczego tak mówili i skąd się wzięła informacja o planowanym wysiedleniu 2.500 mieszkańców Kotliny Kłodzkiej pod zbiorniki. Ciekawą sprawą jest jakie wtedy decyzje podjął rząd i kto miał na przyszłość decydować i budować zbiorniki przeciwpowodziowe na tamtych terenach.
@Fin
2024-09-17 12:15:29
Fakty są takie, że Tusk bagatelizował zagrożenie. Po drugie do sprawdzenia pozostają doniesienia, że zbiorniki retencyjne nie były opróżnione przed opadami deszczu.
@U rudego oszusta
2024-09-17 12:11:23
Wobec ciebie medycyna jest bezradna, tak , jak wobec FIGO niestety...
@U rudego ....
2024-09-17 12:08:06
Jestem księgowym. Z księgowymi się nie dyskutuje, nie kłóci, bo pracują na dokumentach i wiedzą wszystko kto co i za ile załatwiał. Przeżyłem w pracy "zakupy covidowe" "tarcze covidowe" i "zakwaterowanie Ukraińców uciekających z Ukrainy". Proszę cię, zamilcz...
Fin
2024-09-17 11:57:25
Tragedia na południu a pisowcy politykę nienawiści uprawiają. Jakiś pisowski palant powiedział, że Tusk wiedział o powodzi ale nie powiedział. Czy można powiedzieć coś głupszego? Można bo inny powiedział, że powódź w Polsce to wina Niemców:)) Szacunek dla wszystkich ludzi dobrych serc, którzy ruszyli z pomocą.
Brawo
2024-09-17 11:20:56
Nareszcie Państwo funkcjonuje i reaguje prawidłowo. Wszystkie aspekty działania funkcjonują jak należy.
U rudego oszusta
2024-09-17 11:20:42
nic nie działa należycie. Niekontrolowany zrzut wody świadczy o tym, że nie mają pojęcia gdzie znajdują się potencjalne źródła wody i że nie nawiązali z ich zarządcami kontaktu. Banda nieudaczników, która swoją niekompetencją pozbawia ludzi majątku. Przy okazji wchodzenia w du*ę Urszulce zapytam gdzie forsa ze sławetnego planu odbudowy? Za PiSu fundusze były wstrzymane i widzę, że za oświeconych Europejczyków nic się nie zmieniło.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA