Długość pontonu wynosi 90 metrów, a szerokość przekracza 41 m. Został przyholowany ze Szwecji, gdzie przez kilka lat pełnił rolę pływającej przystani.
– Naszym zadaniem jest odnowienie konstrukcji kadłuba zgodnie z wymaganiami klasyfikatora – mówi Tomasz Szczepanik, prezes Hullkonu. – Najpierw ruszyły prace przygotowawcze: organizacyjne i zapewniające bezpieczeństwo (np. wykonanie relingów), sprzątanie, odgazowanie zbiorników i ustawienie w nich rusztowań. Z zewnątrz trzeba było także zdjąć – palnikami – wszystkie metalowe odbojnice. Było tego ze 40 ton.
Odnowienia – piaskowania, wymiany zardzewiałych elementów, pokrycia farbami antykorozyjnymi – wymagało 20 zbiorników o łącznej powierzchni ok. 40 tys. m kw. Każdy zbiornik ma wysokość ponad 6 m.
– To wyjątkowa jednostka, w Szczecinie takiej jeszcze nie było – zaznacza T. Szczepanik. – Ma właściwości samozatapialne. Potrafi stanąć na morzu, zanurzyć się, przyjąć ładunek (np. elementy platformy wiertniczej), wynurzyć się jak dok i popłynąć.
We wszystkich pracach uczestniczy ok. 60 osób. ZUSiM wykonuje całe zabezpieczenie antykorozyjne. Dostawcą farb jest firma International, specjalizująca się w tego rodzaju produktach dla przemysłu okrętowego.
– Chcemy zakończyć prace do połowy lutego – dodaje prezes Hullkonu. – Dosyć czasochłonna jest budowa samych rusztowań, wykonywana na bieżąco. Musimy wykorzystywać istniejące otwory komunikacyjne, a są to na przykład włazy o wymiarach 80 na 40 centymetrów. I przez takie dziury trzeba pojedynczo wstawiać elementy rusztowań.
Stocznia Hullkon ma siedzibę przy ul. Światowida i wykorzystuje nadodrzańskie nabrzeże Mak, jednak ponton nie mógł być tam remontowany ze względu na swoje wymiary. Jest tak duży, że kolidowałby z torem wodnym i kapitanat portu zalecił inne miejsce. Za wyborem nabrzeża Remontowego nad Parnicą, na terenie Makrum, przemawiała bliskość siedziby podwykonawcy – ZUSiM właśnie tam prowadzi działalność.
Reszta prac remontowych, wymagających dokowania, będzie wykonana w Trójmieście, bo w Szczecinie nie ma odpowiedniego doku. Prawdopodobnie „Carrier 16” trafi do gdyńskiej stoczni Crist.
– Konieczne będą prace przy części podwodnej, przebudowa systemu balastowego, piaskowanie i malowanie z zewnątrz – mówi Andrzej Tesarski, prezes szczecińskiej spółki Marine Crane, która zleciła remont i zamierza zainwestować w budowę dźwigu pływającego mogącego podnosić aż 5 tysięcy ton. „Carrier 16” będzie jego platformą.
Nadbudówkę, pochodzącą z samochodowca „Autoracer”, przywieziono z Danii. Ze względów logistycznych trafiła na razie do Gdyni, ale do połowy stycznia ma zostać przetransportowana do Świnoujścia. Kupione też zostały urządzenia napędowe przyszłego dźwigu. W jego montaż będą zaangażowane zachodniopomorskie firmy.
Jak już pisaliśmy, Marine Crane chce wystąpić o dofinansowanie unijne dla tego innowacyjnego przedsięwzięcia. Specjalistyczny dźwig pływający ma być wykorzystywany przy budowie morskich farm wiatrowych, ale będzie mógł też świadczyć usługi dla firm portowych i stoczniowych. ©℗
Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA