Na jej ciele sporo ran i blizn - śladów pięciu lat spędzonych w koszmarze największego schroniska w Polsce - Radys. Kompletnie zdominowana przez inne psy w zatłoczonym boksie, została cudem uratowana i przywieziona do Szczecina. Teraz w tzw. domu tymczasowym czeka na nową szansę od losu: dobrych ludzi, ciepły kąt i miskę, w której już nigdy dla niej nie zabraknie jedzenia.
Nadi o oczach niczym miód i wielkiej woli przetrwania. Za nią koszmar najgorszych dni. Przed nią nadzieja…
- Jest inteligentna i bardzo przyjacielska. W człowieka wpatrzona jak w obraz. Złakniona przyjaźni, głasków, przytulania - o Nadi opowiada Magda Wasilewska, która psinę uratowała z Radys i od 8 lipca jest jej obecną tymczasową opiekunką. - Na smyczy chodzi idealnie, przy nodze. Puszczona luzem zawsze wraca. Bywa zazdrosna o ludzką uwagę, więc najlepiej, aby w nowym domu była jedynaczką lub towarzyszką dla jakiegoś spokojnego „chłopaka". Co ważne: pozytywnie przeszła test na koty, co znaczy… ich nie zauważa.
Nadi chętnie poznaje świat i jest go bardzo ciekawa. Nic dziwnego, wszak ma do nadrobienia pięć lat wyroku nie za własne winy w schronisku o statusie porównywalnym z najcięższymi więzieniami w kraju. Teraz jej żywiołem są spacery i zabawa w aportowanie. Gania za piłkami i kijami. Poza tym niestraszna jej woda: chętnie pływa i nurkuje.
- Była wrakiem psa: pogryziona, chora, wycofana. U mnie odżyła. Teraz jest kochana. Potrzebuje jednak domu docelowego, bo mój dla niej jest tymczasowym - opowiada p. Magda. - Domu z odpowiedzialnym opiekunem, który zrozumie, że Nadi potrzebuje czasu, żeby się zaaklimatyzować. Takim, który poświeci jej czas i uwagę i będzie z nią pracował.
Szukam dla Nadi człowieka, który zdaje sobie sprawę, że psiak wyrwany ze schroniska następnego dnia po adopcji nie będzie przynosił gazety niczym bohater w amerykańskim filmie. Człowieka, który jak Georg Vest zrozumie, że „Jedynym całkowicie pozbawionym egoizmu przyjacielem, na jakiego człowiek może liczyć w tym samolubnym świecie, jaki go nigdy nie opuści, nie okaże niewdzięczności bądź zdrady, jest jego pies.Całować będzie dłoń, która nie zdoła zapewnić mu pożywienia, lizać będzie rany i sińce powstałe w zetknięciu z brutalnością świata".
Kto chciałby Nadi lub jakąkolwiek inną równie samotną i złaknioną przyjaźni psinę z tzw. domu tymczasowego przyjąć do rodziny, jest proszony o kontakt z Magdaleną Wasilewską - tel. 609 504 006. Adopcje innych czworonogów, także kotów, są dostępne w szczecińskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt: tel. +48 91 487-02-81.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. Ten odcinek wyjątkowo jest poświęcony psinie, uratowanej ze schroniska w Radysach.
(an)
Fot.: Magda WASILEWSKA
***
Opiekunka Nadi w jej imieniu tłumaczy:
Co oznacza tzw. dom tymczasowy dla nas, psów?
Miejsce dla największej schroniskowej bidy. Dla psa starego, brzydkiego, chorego, agresywnego... Jednym słowem - nieadopcyjnego. To w domach tymczasowych właśnie, te wszystkie psy "stają na nogi". Są leczone, szkolone, przystosowywane do życia w domu, z człowiekiem. To w domach tymczasowych nabierają chęci do życia i pokazania światu, że nie warto się ich bać. To z domów tymczasowych wyadoptowywane są psy, na które nikt wcześniej nie zwracał uwagi, bo przecież "skoro spędził pół życia w schronisku, to nadaje się tylko do budy, na pewno w domu się nie odnajdzie".
Co tzw. dom tymczasowy oznacza konkretnie dla mnie?
Szczęście, które wypełnia moje serce. Byłam psem brzydkim, łysym, chorym, śmierdzącym, wycofanym. Przez pchły, które zamieszkały w mojej sierści, praktycznie zjadałam swoje ciało. Teraz, dzięki Magdzie i wielu dobrym ludziom jestem w 100 procentach gotowa do tego, by zamieszkać z nową rodziną. Zdrowa, piękna, młoda, pełna chęci do życia sunia.
Jak to wszystko ma się do siebie?
Pozostając w domu tymczasowym zabieram miejsce kolejnej psiej bidzie. Kolejnemu biedakowi, którego przecież Ty nie weźmiesz, bo nie wiadomo co siedzi w głowie schroniskowca. Więc skoro ja już jestem "sprawdzona", nie czekaj ani chwili dłużej. Umów się ze mną na spacer i mnie poznaj. Pamiętaj, że jeszcze kilka tygodni temu ja też byłam kupką nieszczęścia...