Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Wystawa, której mogłoby nie być

Data publikacji: 26 listopada 2021 r. 12:20
Ostatnia aktualizacja: 26 listopada 2021 r. 12:30
Wystawa, której mogłoby nie być
Fot. Dariusz GORAJSKI  

Gdyby nie port w Szczecinie, nie byłoby po co pogłębiać szlaku wodnego, który prowadzi do jego nabrzeży. Nie wydobyto by w efekcie wielu ciekawych przedmiotów z dna Odry, które po latach w dużej części okazały się zabytkami.

Podczas inwestycji pn. „Modernizacja toru wodnego Świnoujście-Szczecin do głębokości 12,5 metra” światło dzienne ponownie ujrzało 100 ton obiektów zabytkowych. To ewenement w powojennej historii kraju – podkreślają organizatorzy.

Nic więc dziwnego, że kilka firm i instytucji zaangażowanych w pogłębianie toru postanowiło pokazać Polakom owoce tej niecodziennej eksploracji. Wśród nich jest Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA, którego prezes Krzysztof Urbaś był obecny na otwarciu wystawy.

To, że przedmioty wydobyto, jest w dużej mierze zasługą DIVO, konsorcjum wykonawczego robót na torze (spółka joint venture, utworzona przez firmy Dredging International oraz Van Oord).

Przypomnijmy, że premierowy pokaz znalezisk miał miejsce w Warszawie w siedzibie byłego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, a obecnie części Ministerstwa Infrastruktury. Teraz wystawa zawitała do Muzeum Narodowego w Szczecinie Muzeum Tradycji Regionalnych przy ul. Staromłyńskiej 27. Wernisaż ekspozycji „Zabytki toru wodnego - Świnoujście-Szczecin” odbył się 18 bm. na dziedzińcu placówki.

– W zasadzie występuję tu jakby obok pana Aleksandra Ostasza, dyrektora Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, który, jako twórca tej wystawy, jest właściwym sprawcą tego zamieszania – komplementował kołobrzeżanina gospodarz wernisażu Lech Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie. Dodał, że wystawa to efekt wieloletniej współpracy obu placówek. – Dzięki zaangażowaniu i znakomicie prowadzonym poszukiwaniom podwodnym pana Aleksandra Ostasza przybywa w naszych muzeach obiektów. Dzielimy się nimi w taki sposób, abyśmy mogli jak najsensowniej powłączać je w nasze wystawy.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Marek Gróbarczyk podkreślił z kolei, że jest to „fascynująca wystawa”, wynikająca z inwestycji „która była tak bardzo oczekiwana – przede wszystkim w Szczecinie”.

– Wydobyto przedmioty w naprawdę fachowy sposób – dodał wiceminister Gróbarczyk, dla którego jednym z najważniejszych przedmiotów jest miecz znajdujący się w pochwie, który przeleżał w mule 600-700 lat. Wrażenie na wiceministrze zrobił też silnik samolotowy amerykańskiej latającej fortecy.

Rzeczywiście, jeden z czterech gwiazdowych silników przyciągał wzrok uczestników wernisażu. Należał do samolotu bombowego dalekiego zasięgu Boeing B-17 Flying Fortress. „Podczas prac na torze wodnym zostały znalezione i wydobyte różne elementy tego samolotu m.in. trójłopatowe śmigło, gwiazdowy silnik lotniczy Wright R-1820-97 Cyclone serii G oraz wielkokalibrowy karabin maszynowy Browning 50 cal M2 (nr 1183636)” – podano w szczegółowym opisie.

Jak tłumaczył dyrektor Ostasz, bombowiec został zestrzelony 7 października 1944 roku podczas nalotu na fabrykę benzyny syntetycznej w Policach. Na pokładzie znajdowało się 11 członków załogi. 4 z nich do dzisiaj jest uważanych za zaginionych.

W sumie z dna toru wodnego wydobyto 44053 sztuki przedmiotów ferromagnetycznych (o masie ponad 20 kg), w tym 1687 sztuk z nich zaliczono do niebezpiecznych, gdyż m.in. były to miny, bomby, amunicja oraz niewypały i niewybuchy.

Wydobyto także wiele różnego rodzaju i typu uzbrojenia, w tym broń i osobiste wyposażenie żołnierzy. Wśród pozostałości pamiętających czasy II wojny światowej odnaleziono i wydobyto elementy niemieckiego pancernika kieszonkowego Lützow, zbombardowanego przez brytyjskie samoloty 16 kwietnia 1945 r. w Świnoujściu, w Kanale Piastowskim, m.in. bombami Tallboy.

– Mało kto z nas spodziewał się, że oprócz efektu gospodarczego, zbliżania Szczecina do morza, będzie również efekt historyczno-archeologiczny, który dzisiaj widzimy. Okazało się, że przy pogłębianiu toru wodnego możliwe było również odkrycie tej historii. I to historii nie tylko sprzed lat kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu, ale okazało się, że i historii sprzed wieków – powiedział podczas wernisażu wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki.

Wojewoda zauważył, że Odra czy Zalew Szczeciński przechowały te przedmioty w warunkach bez dostępu tlenu, a więc „w swego rodzaju konserwacji”. – Stały się skansenem (akweny – red.), a może lepiej powiedzieć skarbcem, który przechował te dobra kultury materialnej do naszych czasów – dodał Zbigniew Bogucki.

– Gdy trzy lata temu zaczynaliśmy projekt, nasz generalny wykonawca potwierdził nam, że jest to największa tego typu inwestycja pogłębiarska, jaka w danym momencie odbywała się na świecie – poinformował Paweł Szumny, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie ds. technicznych. Urząd jest inwestorem robót pogłębiarskich.

Wydobyte przedmioty to często niezwykle cenne zabytki, zarówno techniki militarnej, jak i morskiej. Jak zaznacza Muzeum Oręża Polskiego, podczas prowadzonych na torze prac saperskich najwięcej spośród znalezionych i wydobytych obiektów stanowiły elementy różnego rodzaju jednostek pływających.

„Nurkowie natrafili na około 100 szt. różnego rodzaju i wielkości kotwic. Wydobywali zarówno te o ciężarze kilku kilogramów, jak i takie o masie kilku ton. Wśród nich zdarzały się różnego rodzaju unikaty, jak np. kotwice admiralicji, które w prostej linii wywodzą się jeszcze ze starożytności. Najwięcej było różnego typu i wielkości patentowych, bezpoprzeczkowych kotwic Halla. Większość trafiła do Kołobrzeskiego Skansenu Morskiego” – poinformowano.

Wydobyto też kilkanaście różnego rodzaju i wielkości stalowych boi, a także śruby okrętowe, elementy U-Boota itp. Wyciągnięto również przedmioty związane z lokalnym rybołówstwem lub przemysłem połowowym.

Na wszystkie eksponaty natrafiono na 62-kilometrowym odcinku toru wodnego ze Świnoujścia do Szczecina, od rejonu budowanego tunelu po okolice elewatora Ewa. Przypomnijmy, że tor pogłębiany jest do głębokości 12,5 metra, co pozwoli na wchodzenie do szczecińskiego portu większych statków handlowych. Całkowita wielkość kosztów inwestycyjnych projektu wynosi ponad 1,9 mld zł brutto, w tym 1,2 mld zł to dofinansowanie z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Do końca września br. wykorzystano już ponad 1,6 mld zł brutto.

Nic dziwnego, że znaleziono tyle przedmiotów, skoro podczas prac czerpalnych wydobyto ok. 23 mln metrów sześciennych urobku, z którego usypano dwie wyspy na Zalewie Szczecińskim. Na jednej z nich już osiedlają się ptaki. Łączna pojemność pół refulacyjnych ma wynieść prawie 40 mln metrów sześc.

– Wystawa to również element rozpropagowywania tej inwestycji, a przede wszystkim Pomorza Zachodniego. Właśnie w ten sposób chcemy podróżować po Polsce, pokazywać te eksponaty. W ten sposób cały czas wracać i do gospodarki morskiej i do inwestycji, które są realizowane, jak również wskazywać, skąd te eksponaty pochodzą – podkreślił wiceminister Marek Gróbarczyk.

Po zakończeniu ekspozycji w Szczecinie, co nastąpi 31 grudnia br., wystawę zobaczą jeszcze mieszkańcy Wrocławia, Kołobrzegu i Elbląga.

(kl)

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA