W marcu minie 9 lat od historycznego wodowania w Stoczni Szczecińskiej statku „Fesco Vladimir”, mającego 184 m długości. Uroczystość była otwarta dla wszystkich zainteresowanych i przyszły na nią tłumy. Było to ostatnie, jak na razie, wodowanie tak dużej jednostki. Później pochylnie na długo zamarły. Teraz ożywają wraz z całą stocznią.
– Wodowanie megajachtu na początku lutego tego roku było 84. w ciągu ostatnich 22 miesięcy – mówi Andrzej Strzeboński, prezes Stoczni Szczecińskiej, stojący na czele spółki od niespełna dwóch lat. – Można tu mówić o wodowaniu w serii, bo to już drugi taki megajacht, a w kwietniu zaczyna się budowa trzeciego.
Jak podkreśla, wodowane są jednostki współtworzone z partnerami Stoczni Szczecińskiej.
– Firmy, które ze swoimi kontraktami u nas się lokują, z nami je wykonują, przy udziale naszych specjalistów – dodaje. – Również nasze know-how jest zastosowane, żeby te statki zbudować i zwodować. Tak funkcjonują stocznie na świecie.
Na wodowania statków zakontraktowanych przez Stocznię Szczecińską przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Spółka, która niedawno wróciła do historycznej nazwy, zapowiada na początek budowę dwóch serii niedużych masowców, tzw. coasterów. ©℗
(ek)