Rozmowa z Arturem Trzeciakowskim, dyrektorem naczelnym Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” w Szczecinie
– Grudzień to czas podsumowań. Jaki był ten mijający rok dla Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”?
– Na dane finansowe trzeba będzie jeszcze poczekać, ale można już powiedzieć, że „Gryfia” powinna zamknąć rok 2022 wynikiem dodatnim, czyli zyskiem netto. To taki drugi rok z rzędu, co w najnowszej historii spółki dawno się nie zdarzyło. Z punktu widzenia ekonomicznego był to rok pozytywny. Organizacyjnie również, bo udało nam się zrealizować jedno z naszych istotnych założeń – zwiększyć liczbę zatrudnionych oraz uruchomić pracę na drugą zmianę. Stocznia remontowa powinna pracować 365 dni w roku i nie tylko na pierwszej zmianie. Drugą zmianę uruchomiliśmy w ubiegłym miesiącu. Co prawda nie jest jeszcze w pełnym zakresie, tak jak to powinno wyglądać, ale mamy pewien dobry początek, co uważam za spory sukces. Podobnie jak to, że 31 grudnia stan zatrudnienia w „Gryfii” będzie wyższy niż 1 stycznia tego roku – taka sytuacja będzie po raz pierwszy w ciągu mojej czteroletniej pracy w tej spółce. Przy corocznym odchodzeniu na emeryturę 50 – 60 osób uzupełnienie stanu załogi wcale nie jest łatwe.
– Jak sobie z tym radzi kierownictwo spółki?
– Nie da się ukryć, że odbudowa załogi jest możliwa w dużej mierze dzięki temu, że zatrudniamy obywateli Ukrainy – już ponad 30 osób pochodzących z tego kraju jest pracownikami „Gryfii”.
– Jak liczna jest załoga stoczni?
– Mamy ponad 460 naszych pracowników, do tego ok. 50 osób świadczy nam usługi na umowę-zlecenie, a blisko 70 w ramach tzw. leasingu pracowniczego. Czyli tak naprawdę „Gryfia” bezpośrednio daje pracę ok. 600 osobom. Przynajmniej drugie tyle stanowią pracownicy firm kooperujących, więc wydaje mi się, że nasza spółka jest dużym pracodawcą, jeżeli chodzi o Pomorze Zachodnie.
– A ile osób „Gryfia” mogłaby jeszcze zatrudnić, tak od ręki?
– Cały czas, lekko licząc, setkę. Dodam, że w ub. roku wynegocjowaliśmy ze stroną społeczną zmianę zakładowego układu zbiorowego pracy. Zmiany wchodzą 1 stycznia. Jest to swego rodzaju inwestowanie w załogę, zarówno w warunki socjalne, w jakich pracują, jak i w poprawę organizacji pracy, związaną np. z transportem wewnętrznym – pracownicy przestali się skarżyć na brak środków transportu służących do przemieszczania się po terenie stoczni.
– Po doprowadzeniu przed laty do zapaści szkolnictwa zawodowego takie zakłady jak stocznie mają problem ze znalezieniem fachowców. Starzy odchodzą, a młodych nie widać…
– Bardzo istotne dla nas jest nie tylko uzupełnianie stanu załogi, ale też podnoszenie kwalifikacji pracowników. Właśnie kończy się drugi kurs, a niedługo zacznie się trzeci, w odtworzonej przez nas szkółce spawalniczej. Działa od paru miesięcy. Uczestnicy kursu są na blisko miesiąc wyłączeni z wypełniania swoich normalnych obowiązków i przez ten czas mają zajęcia zarówno teoretyczne, jak i przede wszystkim praktyczne pod okiem doświadczonego instruktora. Szkolenie kończy się egzaminem dającym im uprawnienia spawalnicze. Instruktorami są emerytowani pracownicy „Gryfii”, którzy zdecydowali się dalej z nami pracować. Są to spawacze z 30-, 40-letnim doświadczeniem. Pracowali na najtrudniejszych obiektach. Kursy te zorganizował i nadzoruje nasz główny spawalnik, pan Mateusz Góralski. Tak naprawdę to jego zasługa. Jego zapał i chęci spowodowały, że odtworzono tę szkółkę, która kiedyś w „Gryfii” funkcjonowała, a potem została „wyłączona”.
Warto też wspomnieć, że Zachodniopomorskie Centrum Edukacji Morskiej i Politechnicznej w Szczecinie poprosiło nas o współudział w złożeniu dokumentu do projektu finansowanego przez Unię Europejską, a dotyczącego budowy nowoczesnego centrum spawalniczego. Podpisaliśmy porozumienie w tej sprawie i będziemy się starali zrealizować ten projekt.
– Na czym polega?
– To bardzo ambitny projekt. ZCEMiP zamierza ze środków unijnych sfinansować bardzo nowoczesny ośrodek: Zachodniopomorskie Branżowe Centrum Umiejętności Gryfia, które mieściłoby się przy ul. Hożej, gdzie jest siedziba szkoły. W ramach projektu przewidziane są też zakupy inwestycyjne takich urządzeń, jak: robot spawalniczy, maszyny do cięcia laserowego czy spawalniczy symulator. List intencyjny w tej sprawie został przez nas podpisany z ZCEMiP. Będziemy się starali o środki, które mają pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy, z najbliższego możliwego konkursu. Udział w tym projekcie jest elementem naszego patrzenia w przyszłość.
– Co jeszcze planujecie?
– Bardzo chcemy, choć jest to trudniejsze od wspomnianej wcześniej szkółki spawalniczej, otworzyć wewnętrzną szkołę dla monterów okrętowych. Na jednego spawacza przypada dwóch, trzech monterów w procesie remontu, a ponieważ nikt nie szkoli monterów okrętowych, chcemy sami uruchomić taką szkołę.
– Będą na to środki?
– Jeżeli, tak jak zakładamy, ten rok zamkniemy wynikiem dodatnim, to od przyszłego będziemy mogli się starać o uczestnictwo we wszystkich programach dofinansowujących każdego rodzaju działalność – bo „Gryfia” nie będzie już podmiotem znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej. Do tej pory ta sytuacja była przeszkodą i nie mogliśmy z tego powodu korzystać chociażby z takich instrumentów jak tarcze antycovidowe. Bardzo liczymy na to, że od przyszłego roku będziemy pozyskiwać dofinansowanie do różnych działań, np. proekologicznych, związanych czy to z „zieloną” energią, czy z ograniczeniami zużycia energii i wprowadzaniem innowacji. Przykładowo, bardzo uważnie w tej chwili się przyglądamy zautomatyzowaniu procesu konserwacji malowania.
– Czy nie ma obawy, że zanim modernizacja w „Gryfii” zostanie dokończona, powstanie luka i nie będzie miał kto zastąpić wyspecjalizowanych stoczniowców, którzy przejdą na emeryturę?
– Dlatego staramy się również, żeby umiejętności naszych pracowników nie odeszły do lamusa. I tak na przykład, dyrektorowi produkcji Andrzejowi Grześkowiakowi udało się zorganizować i przeprowadzić skutecznie kurs na operatora naszego zabytkowego i unikalnego dźwigu pływającego, pochodzącego z lat 40. ub. wieku. Do tej pory w „Gryfii” była tylko jedna osoba, która potrafiła go obsługiwać. Dźwig cały czas działa, wygląda jakby wyszedł prosto ze stoczni, jest wyjątkowo zadbany i bardzo potrzebny. Myślę, że jeszcze wiele lat będzie „Gryfii” służył, szczególnie że teraz udało nam się przeszkolić kilku następców jego operatora.
Jeśli chodzi o nowszy sprzęt, to między innymi nasi pracownicy odbyli kursy obsługi żurawi samojezdnych, które przyjechały ze Świnoujścia. Nabyli uprawnienia i mamy w tej chwili szerszą kadrę, która jest w stanie tym się zajmować.
Czasem jednak trzeba uznać wyższość starszych urządzeń. Niedawno w naszej stoczni byli studenci Politechniki Morskiej, z którą coraz bardziej rozwijamy współpracę, i podczas tej wizyty jeden z naszych elektryków, pan Marek Łobodziński, ku wielkiemu zdziwieniu słuchaczy właśnie to udowodnił. Pokazał, że w stoczni remontowej nie zawsze elektronika jest w stanie się sprawdzić. Studenci byli mocno zaskoczeni, kiedy się okazało, że wcale nie coś, co ma kilkanaście diod i ładnie świeci LED-owo, jest najlepsze do wykonania pomiaru w głębokim pomieszczeniu statku.
– Nie tylko studenci Politechniki Morskiej odwiedzili ostatnio „Gryfię”, bo w doku jest też statek szkolno-badawczy tej uczelni, czyli „Nawigator XXI”.
– Przechodzi u nas remont klasowy z szerokim zakresem prac, podzielony na dwa etapy. Część robót będzie wykonana jeszcze w tym roku, a część w przyszłym. Startowaliśmy w przetargu na ten remont i cieszę się, że go wygraliśmy. To duży kontrakt, za ponad 2 mln zł.
– MSR „Gryfia” inwestuje nie tylko w kadry.
– Generalnie robimy bardzo wiele inwestycji w stosunku do tego, co się działo wcześniej, szczególnie w zakresie budowlanki, która była kompletnie zaniedbana. Po wielu latach dokończyliśmy budynek socjalny dla pracowników, a w ciągu najbliższych ośmiu miesięcy zamierzamy rozpocząć i zakończyć prace przy budowie nowego, spełniającego wszystkie normy, placu składowania odpadów niebezpiecznych. W przyszłym roku czeka nas także przebudowa sieci energetycznej, a konkretnie postawienie nowej podstacji transformatorowej na terenie stoczni. Kolejną przyszłoroczną inwestycją będzie nowy punkt kontroli i wejście do stoczni, nowe przepustki i sposób wchodzenia. Chcemy poprawić tę wizytówkę „Gryfii”. Zlikwidowaliśmy już plac odpadowy, który przez dziesiątki lat był zaraz przy wjeździe na teren zakładu i też nie przynosił chluby.
Ponadto kończymy rozmowy z właścicielem większości Wyspy Górnookrętowej, na której funkcjonuje „Gryfia”, czyli MARS-em, w sprawie podpisania umowy dzierżawy na cały ten teren na najbliższe 10 lat. Mam nadzieję, że to się sfinalizuje do końca roku i wyspa – jeszcze nie poprzez własność, ale poprzez dzierżawę – wróci do „Gryfii”.
– Najważniejszym przedsięwzięciem w najbliższym czasie będzie budowa infrastruktury dla nowego,dużego doku nr 8, a co z pozostałymi dokami?
– Już w przyszłym miesiącu będziemy modernizować dok nr 3 oraz odtwarzać głębię dokową pod nim, przygotowując ją pod bardzo specyficzny statek. Szykuje nam się duży ciekawy kontrakt, prawdopodobnie w lutym, marcu. Być może Szczecin będzie świadkiem przeholowania doku wraz ze znajdującym się na nim statkiem. Ponieważ ma to być długi remont, nie chcemy blokować „piątki”, czyli naszego największego obecnie doku. Ja się trochę śmieję, bo starsi pracownicy mówią, że mam albo pecha, albo szczęście, gdyż nie pamiętają, kiedy ostatni raz w „Gryfii” był robiony porządek z głębiami dokowymi. Za moich czasów wykonaliśmy podczyszczenie głębi pod „piątką”, zrobiliśmy głębię pod „siódemką”, która przypłynęła ze Świnoujścia, a teraz będziemy pracowali pod „trójką” i niedługo pod „ósemką”, a więc pod wszystkimi dokami coś się już działo lub wkrótce będzie.
Te zadania, ściśle związane z infrastrukturą, same w sobie nie przyniosą zysku, natomiast pozwalają odtwarzać moce produkcyjne stoczni. Pozwalają też na to, by stocznia się rozwijała, a nie zwijała, co niestety przez wiele lat jej groziło. Podsumowując rok 2022, jubileuszowy – bo „Gryfia” świętowała swoje 70-lecie – był on udany i z nadzieją patrzymy w przyszłość.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Elżbieta KUBOWSKA