Tegoroczny Flis Odrzański był wyjątkowy, z powodu stanu epidemii skromniejszy niż wcześniejsze wyprawy. Z miejscowości Uraz (w województwie dolnośląskim) do Szczecina przypłynęły dwa galary i cztery inne jednostki. Przemierzyły ok. 420 km.
Flisaków powitano 11 lipca na szczecińskiej Łasztowni. Organizatorem tegorocznej wyprawy był Polski Cech Flisaków, Szkutników i Sterników, z Arkadiuszem Drulisem i Mieczysławem Łabęckim na czele.
– Plany były wielkie, miała być tratwa, miało być święto, no niestety, rzeczywistość nas zaskoczyła – mówił nam A. Drulis. – Już na wiosnę wiedzieliśmy, że nie uda się popłynąć z drewnem, zmieniliśmy koncepcję i wyremontowaliśmy dwa stare galary, zwołaliśmy znajomych z jednostkami i mieliśmy wyruszyć nieco wcześniej, w czerwcu. Do ostatniej chwili ważyły się losy wyprawy.
Ostatecznie flisacy wyruszyli na początku lipca i po tygodniu dotarli do celu. XXIV Flis Odrzański nosił imię Elżbiety Marszałek, organizatorki poprzednich wypraw. Ich uczestnicy od lat przemierzają Odrę, by podkreślić wielkie znaczenie tej rzeki zarówno w przeszłości, jak i dziś. Tradycja ta ma pokazać różne formy rekreacji na wodzie. Flis jest też promocją ekologii i podkreśleniem ważnej roli tej drugiej co do długości rzeki w Polsce. Oprócz dobrej zabawy flisakom przyświeca szlachetny cel: ożywić ruch na rzece i przekonać ludzi o jej gigantycznym potencjale turystycznym i gospodarczym.
(ek)