64 powołanych związkowców, pochodzących głównie z Trójmiasta, Włocławka, Grudziądza i Torunia, skierowano do 36. Łużyckiego Pułku Zmechanizowanego 8. Dywizji w Trzebiatowie.
Zostali ulokowani w koszarowym murowanym budynku z ogrzewanymi salami i dostępem do ciepłej wody, były to zatem warunki dużo lepsze od sytuacji znacznej grupy powołanych w tym okresie.
Podobnie jak w innych obozach wojskowych, do ich zadań należały kilkukilometrowe marsze, wykopywanie i zakopywanie dołów, musztra i zajęcia polityczne.
Podczas jednej z często przeprowadzanych rewizji zmobilizowanym działaczom zabrano wykonany przez nich krzyż, co poskutkowało podjęciem protestu głodowego. Pomimo śledztwa, licznych przesłuchań żołnierzy, przeprowadzonych konfrontacji i eksperymentów Wojskowej Prokuraturze Garnizonowej w Koszalinie nie udało się wykryć inspiratorów protestu.
Benedykt Eugeniusz Kijewski: „Po dwóch dniach zastępca dowódcy pułku ds. politycznych przywitał nas w świetlicy i powiedział: »ja Was tu mogę połowę rozpier… i nie będę miał skrupułów«. Mówił, jaki ten pułk jest groźny, że brał udział w rozbijaniu demonstracji w Gdańsku. Wprowadził taką atmosferę strachu, że nie wiedzieliśmy, co z nami będzie. Nastawili żołnierzy służby zasadniczej w taki sposób, że powiedziano im, że my to jesteśmy ci, którzy rzucali w nich w Gdańsku kamieniami. Baliśmy się wyjść na teren jednostki, bo wszyscy mieli do nas negatywny stosunek”.
Marta Marcinkiewicz