Już czwarty rok po Rewalu, Niechorzu i Pogorzelicy jeżdżą białe meleksy spełniające rolę taksówek. Karol Słota, który wpadł na ten pomysł, ma dziś dwadzieścia takich samochodzików, które mogą przewieźć jednorazowo od pięciu do siedmiu pasażerów.
Jak się okazuje, auta mają spore wzięcie, gdyż już od godz. 9 dzwonią klienci. Wielu z nich to ludzie udający się do pracy w sąsiedniej miejscowości. Telefonistki odbierające wezwania kierują taksi do klientów za pomocą łączności radiowej. Czas oczekiwania nie jest długi. Jak nie ma klientów, to pojazdy czekają na nich na postojach.
Główny postój to ten pod latarnią morską w Niechorzu, gdzie jest najwięcej kursów. Dużo kursów jest też do amfiteatru w Rewalu. Okazuje się, że sporo wezwań po taksówkę-meleksa jest w chwili, gdy zaczyna padać deszcz. Wtedy wiele osób chce szybko wrócić do domu
Jadąc meleksem, musimy liczyć się z tym, że po drodze kierowca dosadzi nam pasażerów na wolne miejsca, ale nikomu to nie przeszkadza i wszystko odbywa się szybko i sprawnie. Pasażerowie często zatrzymują jadące taksi i dosiadają się na trasie. Za przejazd na terenie jednej miejscowości płacimy 5 zł od osoby, co jest raczej atrakcyjną ceną. Jeżeli jedziemy z Pogorzelicy do Niechorza, to opłata wynosi 10 zł, a jeżeli do Rewala – to 15 zł. Kierujący przed rozpoczęciem kursu drukują każdemu paragon fiskalny za wniesioną opłatę.
Firma Taxxi Melex na brak chętnych do pracy kierowców (prawo jazdy wymagane) nie narzeka. Najczęściej są to młodzi ludzie z okolicy, którzy w ten sposób zarabiają pieniądze. Licencji nie muszą posiadać, a topografii szybko się nauczyli. Przez cztery lata (odpukać!) nie uczestniczyli w żadnym zdarzeniu drogowym.
Tekst i fot. M. Kwiatkowski
Na zdjęciu: Najwięcej kursów jest spod latarni morskiej w Niechorzu