Agresja Rosji na Ukrainę drastycznie zaogniła na świecie fronty walki o źródła energii. Unia Europejska, USA, Kanada, Australia i inne państwa wprowadziły embargo na import ropy, gazu i węgla z Rosji. Rezygnując z importu, muszą zapewnić sobie inne źródła energii.
Od dnia agresji trwa w Niemczech ostra debata nad przyczynami i skutkami uzależnienia państwa od rosyjskich kopalin. Resztki społecznego szacunku stracił były kanclerz Gerhard Schröder, pozbawiany nawet honorowych tytułów i przywilejów, należnych byłym kanclerzom. Niezwykle ostro są też krytykowani inni politycy SPD, jak Manuela Schwesig, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego, jej poprzednik na stanowisku Erwin Sellering czy Matthias Platzeck, cieszący się do niedawna szczególnie dużym uznaniem były premier Brandenburgii. Zarzuca im się polityczną ślepotę i naiwność, czego skutkiem jest oplątująca dziś Niemcy sieć rosyjskich wpływów. Putin, jeszcze do niedawna polityczny partner Niemiec i nie tylko Niemiec, teraz otwarcie szantażuje Berlin groźbami wstrzymania dostaw gazu i ropy, co wywołać może groźne dla państwa społeczne niezadowolenie. Ceny energii i paliw rosną, z czym władze starają się walczyć. Muszą też przed zimą zabezpieczyć mieszkańcom ciepło.
Obrońcom potrzebna jest broń
Jednocześnie trwa w Niemczech debata na temat wojny w Ukrainie, dostaw broni dla Kijowa, różnorakiej pomocy. Pojawiają się apele intelektualistów o zainicjowanie rozmów pokojowych, zamiast dostarczania broni. Nie brak reakcji przeciwnych. Przykładem sprzed kilku dni niech będzie wypowiedź katolickiego duchownego, ks. Thomasa Schwartza, szefa humanitarnej organizacji Renovabis, pomagającej Ukrainie, który po niedawnym powrocie ze Lwowa, Kijowa, zrujnowanego Irpienia, powiedział wprost, że apele o rozmowy są głupie. Argumentował, że Ukraińcom niezbędna jest broń i trzeba ją wysyłać, bo oni bronią swojego kraju, swoich domów, swojej ojczyzny.
Niemcy przyjęły ponad 700 tys. wojennych uciekinierów z Ukrainy.
Jaka będzie przyszłość Schwedt?
Od dostaw ropy z Rosji uzależniona jest rafineria w przygranicznym, dobrze znanym Schwedt, zaopatrująca w paliwa Berlin, Brandenburgię, lotnisko Schönefeld, a także część stacji paliw w zachodniej Polsce. Sytuacja w Schwedt jest szczególnie trudna, bowiem gdy w 2021 roku brytyjski Shell sprzedał swoje udziały w rafinerii (37,5 proc.) rosyjskiemu Rosnieftowi, rafineria jest niemal rosyjską własnością. Zbudowana w czasach NRD, podobnie jak rafinerie w Płocku i mieście Leuna (Saksonia-Anhalt), którą zarządza dziś francuski koncern Totalenergies, bazowała na ropie, sprowadzanej rurociągiem „Przyjaźń”.
Po ogłoszeniu przez UE embarga na rosyjski gaz i ropę problemem podstawowym jest ocalenie rafinerii w Schwedt i Leunie, a chodzi o tysiące miejsc pracy. Szefostwa obu zakładów zapowiedziały, że do końca tego roku zrezygnują z przetwarzania ropy z Rosji. Rafineria w Schwedt jest największym pracodawcą w regionie i faktycznie tworzy miasto. Gdyby upadła, z czego żyliby mieszkańcy? Boją się o swoją przyszłość.
Ropa przez Gdańsk i Rostok
W ubiegłym tygodniu zorganizowano w rafinerii kolejne spotkanie Grupy Roboczej Schwedt, w skład której wchodzą przedstawiciele rządu federalnego i rządów krajów związkowych, poświęcone sprawom zaopatrzenia w energię. Zespół powstał dwa miesiące temu, gdy rząd w Berlinie zapowiedział wywłaszczenie większościowego udziałowca rafinerii, jakim jest Rosnieft, i przyśpieszenie takich zmian w niemieckiej gospodarce, które pozwolą zupełnie zrezygnować z importu gazu i ropy z Rosji. Tematem spotkania była przyszłość rafinerii, możliwości powstrzymania szybujących w górę cen energii, zwłaszcza w landach wschodnich (dawna NRD).
Na konferencji potwierdzono, że w Niemczech paliwa kopalne nie mają szans. Jednak zanim odejdzie się od nich, trzeba z nich korzystać. Strategiczne decyzje zostały w Berlinie podjęte po inwazji Rosji na Ukrainę. Ich przykładem jest m.in. budowa terminali gazu płynnego (LNG) nad Morzem Północnym.
Podczas spotkania w Schwedt potwierdzono, że rafineria będzie zaopatrywana w ropę z portu w Rostoku, dokąd trafi spoza Rosji. Ma też częściowo przestawiać się na produkcję biopaliw. Rostok i Schwedt łączy rurociąg.
Wcześniej brano pod uwagę także port w Gdańsku. Jednak rafinerię w Schwedt uprzedził zakład w Leunie, dokąd ropa będzie sprowadzana poprzez gdański Naftoport, spółkę de facto Skarbu Państwa.
Wywłaszczyć Rosnieft
W obronie rafinerii w Schwedt aktywnie występują mieszkańcy miasta, którzy powołali Związek Przyszłości Schwedt. Jego rzeczniczka, Konstanze Fischer, stomatolożka, zaapelowała do federalnego ministra gospodarki Roberta Habecka (Zieloni), by pisemnie potwierdził gwarancje dla zakładu, jakich na niedawnym wiecu udzielił mieszkańcom. Habeck publicznie potwierdził, że to zrobi.
Nadal jednak nie wiadomo, jak zgodnie z prawem władze federalne dokonają wywłaszczenia Rosnieftu, co zapowiedziały dwa miesiące temu. Premier Brandenburgii Dietmar Woidke podkreślił kilka dni temu, że Berlin musi szybko znaleźć rozwiązanie problemu, od czego zależy przyszłość Schwedt. Zainteresowane przejęciem rafinerii są m.in. firma energetyczna Alcmene, firma bioenergetyczna Clausa Sautera oraz Enertrag SE, produkująca energię elektryczną i ciepło ze źródeł odnawialnych. Ich przedstawiciele spotkali się z mieszkańcami miasta na otwartej debacie.
Młodzi chcą zielonej rafinerii
Niedawno radio rbb24 informowało, że mimo kryzysu rafineria wciąż jest atrakcyjnym miejscem kształcenia zawodowego dla młodych ludzi. Embargo na gaz i ropę z Rosji nie wywołało wśród nich niepokoju o przyszłość. W rozmowie z dziennikarzem podkreślali, że atrakcyjność rafinerii jako miejsca pracy zwiększają w ich mniemaniu zapowiedzi odchodzenia od wykorzystywania paliw kopalnych na rzecz odnawialnych, a więc przebudowa zakładu na rafinerię zieloną. Wśród uczniów są także Polacy. Rafineria rozbudowuje więc właśnie teraz swój ośrodek kształcenia. Ostatnio zainwestowała w to pół miliona euro.
Rostok – port zielonej energii
Ropa do Schwedt będzie sprowadzana przez portu w Rostoku. Zapowiedziano jego rozbudowę i modernizację. W przyszłości ma być „portem zielonej energii”. Powstanie tam m.in. terminal LNG, a rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego chce też budować taki terminal w Lubminie pod Greifswaldem.
To miejsce już symboliczne. W czasach NRD powstawała tam radziecka elektrownia jądrowa, po 1990 roku zakład utylizacji odpadów radioaktywnych i związana z tym placówka badawcza, potem miała tam być budowana duńska siłownia węglowa. Dziś jest to miejsce, gdzie z Bałtyku wynurzają się Nord-Stream i Nord-Stream 2.
W Rostoku będzie też wytwarzana energia z wodoru. Powstanie równocześnie infrastruktura dla importu wodoru i jego pochodnych oraz rurociąg, umożliwiający wysyłkę nadwyżek poza port.
Projekt opracuje port wraz z Instytutem Katalizy im. Leibnitza, który działa na rostockim uniwersytecie. (Przypomnijmy, że kataliza to przyśpieszanie reakcji chemicznych). Paliwa, a dokładniej nafta, w tym wypadku ekologiczna kerozyna, będą tam produkowane technologią Power to Liquid (PtL), tzn. przy użyciu energii elektrycznej, pozyskiwanej z odnawialnych źródeł energii. Decyzję o preferowaniu produkcji takich paliw podjęły w ubiegłym roku wspólnie rząd federalny, rządy krajów związkowych, przedstawiciele branży lotniczej, przemysłu wydobywczego i konstruktorów instalacji.
Technologia Power to Liquid nie jest nowością, wprowadzają ją także inne kraje, również Polska. Niemieckie ministerstwo środowiska chce doprowadzić do produkcji ekologicznego paliwa na masową skalę, a przede wszystkim na potrzeby lotnictwa, by wspierać dekarbonizację tego sektora. Władze federalne zapowiadają, że do 2030 r. lotnictwo ma go rocznie zużywać 200 tysięcy ton, tj. jedną trzecią zapotrzebowania w krajowym ruchu lotniczym. Zgodnie z decyzjami UE do 2050 roku całe paliwo lotnicze w krajach Unii ma być zeroemisyjne.
80 proc. energii ze źródeł odnawialnych
To nie koniec. Na Bałtyku, pod Rostokiem-Warnemünde, przy współpracy władz federalnych i landowych, powstanie jedyne w Niemczech pole badań nad nowymi technologiami produkcji i przesyłu energii z morskich farm wiatrowych. Największa taka farma na Bałtyku, Windpark Gennaker, budowana jest na północ od półwyspu Darß. Do 2026 roku będzie produkować 927 MW energii. Dużym wyzwaniem jest budowa sieci, łączącej wiatraki, i linii przesyłowych.
Takim inwestycjom sprzyja polityka władz federalnych. Bundestag przyjął ostatnio ustawę, która pozwoli przyśpieszyć rozbudowę energetyki wiatrowej. Określa ona m.in. powierzchnię, jaką każdy land musi przeznaczyć na wiatrownie. Na przykład Saksonia, która wprowadza ułatwienia także w ramach własnych kompetencji, musi w następnych dziesięciu latach zwiększyć taką powierzchnię dwuipółkrotnie.
Bundestag zdecydował też, że do 2030 roku w ogólnym bilansie energii w Niemczech udział energii z instalacji wiatrowych i elektrowoltaicznych będzie wynosił 80 proc.
Słońce w Greifswaldzie
W Instytucje Fizyki Plazmy Maxa Plancka w Greifswaldzie trwają prace nad pozyskiwaniem energii w wyniku syntezy jądrowej, a więc zupełnie przeciwnie niż w dzisiejszych elektrowniach atomowych, gdzie wykorzystywany jest proces rozpadu atomów. W wyniku syntezy będzie powstawać energia czysta, w pełni ekologiczna, zeroemisyjna, niepowodująca skażeń środowiska, de facto niewytwarzająca odpadów. Ma być produkowana tak jak powstaje energia na Słońcu.
Tydzień temu przedstawicielstwo Meklemburgii-Pomorza Przedniego w Brukseli było organizatorem spotkania reprezentantów państw, uczestniczących w projekcie EUROfusion. Jest to 25 państw Unii Europejskiej, w tym Polska (dokładnie: Instytut Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy im. Sylwestra Kaliskiego przy WAT w Warszawie) oraz Szwajcaria, Ukraina i Wielka Brytania.
Greifswald jest czołowym ośrodkiem projektu EUROfusion. W Instytucie Fizyki Plazmy powstał reaktor Wendelstein 7-X, największy na świecie stellarator o średnicy 16 metrów, w którym już osiągnięto temperaturę plazmy słonecznej 100 mln st. C, niezbędną do syntezy jądrowej. Trwają prace nad utrzymaniem jej do 30 minut.
Badania nad fuzją jądrową w Greifswaldzie prowadzone są na najwyższym światowym poziomie. „Międzynarodowa współpraca w tej dziedzinie jest kluczem do produkowania w przyszłości czystej, bardziej zrównoważonej i pokojowej energii” – mówiła w Brukseli Bettina Martin, minister nauki i spraw europejskich rządu Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
Przewiduje się, że energia pozyskiwana w wyniku syntezy jądrowej wejdzie na rynek energetyczny w drugiej połowie XXI wieku.
Co każdy z nas może zrobić?
Agresja Rosji na Ukrainę trwa. Trwa też na świecie bój o źródła energii. Zbrodnicza wojna, jaką wywołała Rosja, może przyczynić się do uwalniania świata od rosyjskich kopalin i w ogóle od kopalin, wykorzystywanych do produkcji energii, a więc do prawdziwej rewolucji technologicznej.
Ale teraz ceny energii rosną. Reinhard Meyer, minister gospodarki i energii Meklemburgii-Pomorza Przedniego, zapowiedział, że w najbliższym czasie ceny będą rosły i nie da się powiedzieć, kiedy spirala wzrostu zostanie zatrzymana. Zapewnił, że zostaną stworzone mechanizmy pomocy dla rodzin i firm słabszych.
Rosja, która dochód z eksportu ropy, gazu i węgla przeznacza także na finansowanie wojny, szantażuje wstrzymaniem dostaw, wizjami mrocznych miast, nieogrzanych mieszkań.
Co każdy z nas może zrobić, żeby przeciwdziałać temu, co negatywne, a jednocześnie nie ulegać szantażowi agresora? To niby proste i trywialne: oszczędzać energię.
Reinhard Meyer apelował: „Kto oszczędza energię, wnosi swój wkład w uniezależnianie nas od importu źródeł energii z Rosji. Każdy obywatel może mieć w tym swój udział. Każda żarówka, która nie musi świecić, każde urządzenie, które nie musi być na standbaju, pomagają oszczędzać. Im więcej nas będzie tak robiło, tym więcej wspólnie zaoszczędzimy. Wszystko to będzie ostatecznie naszym elementarnym wkładem w ochronę klimatu”.
Bogdan TWARDOCHLEB