Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Może interweniować w Brukseli?

Data publikacji: 14 lipca 2020 r. 15:05
Ostatnia aktualizacja: 23 marca 2022 r. 08:42
Może interweniować w Brukseli?
 

To prawda, że Polacy, którzy przekraczają granicę z Meklemburgią-Pomorzem Przednim niezgodnie z obowiązującymi tam przepisami, mogą narazić się na mandaty nawet do 2000 euro, jak mówił na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu wojewoda zachodniopomorski. To jednak niecała prawda. Wojewoda interweniował, apelując o zniesienie restrykcji.

Powiedzieć jednak trzeba, że nie tylko Polacy są karani i mocno rozgoryczeni zarządzeniami, jakie obowiązują w tym konkretnym landzie RFN. Nie tylko Polacy interweniują w Schwerinie, bo Niemcy też. Czy jednak rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego ma ulegać naciskom z zagranicy? Skąd my znamy takie pytania? Wypowiedź wojewody sugeruje, że Niemcy z Meklemburgii-Pomorza Przedniego „uwzięli się” na Polaków. Jednak oni tak samo traktują swych rodaków – Niemców z innych landów RFN i wszystkich obcokrajowców.

Plan znoszenia ograniczeń

Przypomnijmy więc, że rząd w Schwerinie już w drugiej połowie marca z powodu pandemii zamknął granice Meklemburgii-Pomorza Przedniego dla osób, które tam nie mieszkają. Mógł to zrobić, bo każdy land RFN ma duży zakres suwerenności. Restrykcje nie objęły osób, które w Meklemburgii-Pomorzu Przednim pracują czy też opiekują się osobami wymagającymi opieki.

Mniej więcej miesiąc później koalicyjny rząd w Schwerinie, tworzony przez socjaldemokratów i chadeków, przyjął plan znoszenia restrykcji epidemicznych, w tym pięć etapów odmrażania turystyki. Plan został uzgodniony m.in. z jej organizatorami i podany do publicznej wiadomości. W piątym, ostatnim jego etapie przewidziano zniesienie ograniczeń dla tzw. turystów jednodniowych, czyli osób, które wpadają gdzieś na krótko, nigdzie się nie rejestrując.

Teraz rząd w Schwerinie realizuje wynegocjowane i przyjęte dawniej ustalenia. Ich efektem jest m.in. najmniejsza w całych Niemczech liczba zakażeń wirusem, nieporównanie mniejsza niż w innych landach i mniejsza niż w Zachodniopomorskiem. W minionym tygodniu nie stwierdzono w Meklemburgii-Pomorzu Przednim żadnego zakażenia. Jednak obawy przed nawrotem epidemii są duże, zwłaszcza że trwa sezon urlopowy i nad morze jadą tłumy wczasowiczów.

Przypomnieć warto

Gdy w połowie czerwca Polska otworzyła swoje granice, w Meklemburgii-Pomorzu Przednim trwał proces znoszenia obostrzeń epidemicznych. Czy w związku z decyzjami Warszawy rząd niemieckiego landu powinien nagle zmieniać swoje ustalenia? Rząd polski o to nie zabiegał, Schwerin nie jest zresztą dla niego partnerem. A rząd federalny, który takim partnerem jest, nie może bezkarnie ingerować w zakresy suwerenności landu.

Warto więc pamiętać, że Polska i Niemcy są państwami inaczej zorganizowanymi, co od dawna stwarza liczne problemy w stosunkach dwustronnych. Epidemia je tylko uwypukliła, czego przykład obserwujemy.

Dla porządku przypomnijmy, że gdy w połowie marca rząd polski z dnia na dzień wprowadzał tymczasowe kontrole na granicach, nie uprzedził o tym sąsiadów. Na przejściach granicznych z Niemcami spowodowało to potężne korki, w których po stronie niemieckiej obywatele RP i nie tylko RP godzinami czekali na wjazd do Polski lub przejazd przez Polskę. Pomagały im wówczas niemieckie służby i zwykli obywatele. Podziękował im za to ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski.

Przypomnijmy też, że zamykając granice, rząd polski stworzył kłopoty także tym obywatelom RP, którzy żyją po obu stronach granic, zwłaszcza polsko-czeskiej i polsko-niemieckiej, pracując w jednym, a mieszkając w drugim kraju. Było to przyczyną protestów, jakie w kwietniu i maju organizowano na granicach, najliczniejsze – na granicy polsko-czeskiej. Ich organizatorzy nie domagali się pełnego otwarcia granic, jak można wnosić z wypowiedzi pana wojewody, lecz zniesienia przez Warszawę obowiązkowej kwarantanny wobec pracowników transgranicznych, a więc umożliwienia im dojazdów do pracy i powrotów do domu. Niemcy i Czesi kwarantanny wobec nich nie stosowali.

Przypomnieć też trzeba, że na północnym odcinku granicy polsko-niemieckiej protesty organizowali przede wszystkim Polacy, którzy mieszkają lub pracują w różnych miejscowościach niemieckiego pogranicza. Apelują oni teraz do rządu w Schwerinie o zniesienie ostatnich obostrzeń.

Polacy, tak jak i Niemcy, mogą jeździć do Meklemburgii-Pomorza Przedniego pod warunkiem, że wykupią tam choćby jeden nocleg. Od piątku można też jeździć na jednodniowe wycieczki, lecz tylko grupowe, autobusami. Ograniczenia dla jednodniowych turystów indywidualnych mają zostać zniesione z końcem lipca pod warunkiem, że epidemia nie będzie wracać.

Polska wyżej niż Wielka Brytania

Rząd w Schwerinie wprowadził ostre rygory przeciwdziałania epidemii. Dotyczą one każdego, nie tylko Polaków. Warto o tym mówić, bo jeśli się nie mówi, sprzyja się w Polsce nastrojom antyniemieckim. Jaki to ma cel? Wiedzą to ci, którzy sprzyjają.

Tym bardziej trzeba od czasu do czasu przypominać truizm, że Niemcy są i będą naszymi sąsiadami. Mało tego – od niedawna wiadomo, że Polska jest piątym partnerem Niemiec w handlu zagranicznym, że plasuje się wyżej niż Włochy i Wielka Brytania. Przynosi to Polsce konkretne pieniądze, a te zawsze są potrzebne, zwłaszcza jeśli ma się na co je wydawać. W naszym więc interesie są dobre stosunki z sąsiadem, nasz dobry wizerunek w Niemczech. Nie znaczy to, że uległy, że na kolanach.

Powinniśmy promować Polskę w Niemczech – jej walory, a nie lęki, fobie i uprzedzenia. Polskie firmy powinny też więcej w Niemczech inwestować. Jest wiele dowodów na to, że można to robić skutecznie, choć wciąż jest takich firm za mało. Mamy nad czym pracować.

To oczywiste, że sytuacja na granicy z Meklemburgią-Pomorzem Przednim może denerwować, m.in. polskich urlopowiczów, którzy są właśnie w Świnoujściu. Denerwować może tym bardziej że mieszkańcy Meklemburgii-Pomorza Przedniego mogą (i słusznie) granicę z Polską przekraczać swobodnie. Ale tak samo mogą jeździć np. do Brandenburgii i Berlina, choć wzajemności i tam nie ma.

Szczecinianom warto więc polecić wyjazdy do Brandenburgii i Berlina. Tam nie będą narażeni na mandaty.

Więcej integracji

W sprawie rygorów granicznych interweniował też marszałek województwa zachodniopomorskiego. Szkoda, że wojewoda i marszałek nie zrobili tego razem, bo ich głos byłby wtedy silniejszy. Niestety, w Polsce zbyt często nadal „każdy sobie rzepkę skrobie”. Gdyby przynajmniej w tym wypadku było inaczej, wspólną interwencję wsparliby też pewno Polacy, którzy mieszkają na niemieckim pograniczu.

Swoją drogą kto wie, czy zachodniopomorscy europarlamentarzyści nie powinni interweniować w Brukseli, pytając, czy Meklemburgia-Pomorze Przednie, nie otwierając w pełni swych granic, nie łamie europejskiego prawa.

Epidemia koronawirusa przypomniała, jak mało i z wzajemnością wiemy o państwie sąsiadów, mimo że jesteśmy w jednej Unii Europejskiej. Ujawniła też problemy, których mogłoby być o wiele mniej, gdyby Unia Europejska była bardziej zintegrowana, gdybyśmy mieli sprawny transgraniczny system wymiany informacji, zarządzania kryzysowego, opieki zdrowotnej, wzajemne gorące linie. Jest więc nad czym pracować.

Nad tym, aby w Unii Europejskiej było więcej integracji. Także między Polską a Niemcami, Zachodniopomorskiem a Meklemburgią-Pomorzem Przednim, Szczecinem a Schwerinem.

Tekst i fot. Bogdan TWARDOCHLEB

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA