Dziwny, malutki, bez perspektyw – to określenia, którymi na ogół opisuje się jakiś egzotyczny kierunek studiów, spotykany rzadko – jak orchidea. W Niemczech mówi się na nie Orchideenfächer – specjalności orchideowe. Zazwyczaj uczy się na nich niewielu studentów. Gdy więc profesor Stephan Kessler wchodzi do małej sali seminaryjnej przy Domstraße 9, oczekuje go najwyżej troje.
Siedzibą Instytutu Bałtystyki, jedynego w Niemczech, jest Greifswald. Znajdą tu miejsce ci, którzy chcą poznać literaturę i kulturę krajów bałtyckich, w tym oczywiście języki – łotewski, litewski. Jeśli ktoś chce też studiować prutenistykę – język, historię i kulturę wymarłych plemion pruskich – także może to robić tu, w Greifswaldzie.
Wraz z rozszerzeniem w 2005 roku Unii Europejskiej na wschód, instytut się rozwinął. Jednak dziś liczba studentów jest stała – tylko dwadzieścioro, i pięcioro pracowników, w tym jeden profesor. Cięcia finansowe w edukacji, jakie dotknęły całe Niemcy, odbiły się i na tym niewielkim instytucie. Ale poziom nauczania jest w nim tak wysoki, jak wówczas, gdy powstawał.
Niewielka liczba studentów oznacza, że w szerokim zakresie możliwe jest tu indywidualizowanie nauczania. W przeciwieństwie do kierunków masowych, jak choćby historia, studenci mają tu też więcej do powiedzenia w sprawach instytutu. Ma to m.in. i taki skutek, że utarte formuły seminariów, które zazwyczaj demotywują studentów, tu się nie zdarzają, bo tu jest inaczej. Jedno z seminariów nazywa się „Freies Thema”. Studenci sami mogą wybrać temat seminaryjnego referatu, ustalić priorytety, a potem je rozwijać.
Brak perspektyw – to więc stare uprzedzenie, które profesor Kessler zna bardzo dobrze. Dlatego studiowanie w instytucie, którym kieruje, jest motywujące, intensywne i praktyczne. Pozwala to studentom zdobyć doświadczenia przydatne na rynku pracy. Obiecujące szanse zawodowe stwarza też połączenie różnych specjalności. Jest tu więc możliwość jednoczesnego studiowania geografii turystycznej, prawa i ekonomii, czy też „niemieckiego jako języka obcego”.
Kto ukończy bałtystykę, ma szansę zatrudnienia na Łotwie i Litwie. Może zostać tłumaczem, choć może też wybrać inną drogę kariery. Są już absolwenci z Greifswaldu, którzy pracują w krajach bałtyckich. Szansę dała im dobra edukacja, w tym owocna współpraca bałtystyki z uniwersytetami w Wilnie, Rydze, Daugavpilsie i Kłajpedzie, gdzie wyjeżdżali na praktyki. W swoim instytucie mogli też realizować inne projekty językowe. Gdy więc niedawno prezentował się on w Brukseli, zrobił tam małą furorę. Ma wielki potencjał.
Nawiasem mówiąc, 26 października br. będzie obchodził swoje 25. urodziny i jednocześnie 100-lecie niepodległości państw bałtyckich.
Michael FRITSCHE
Wolny dziennikarz, mieszka w Greifswaldzie
PS. W Polsce bałtystykę można studiować na uniwersytetach w Poznaniu i Warszawie.
Na zdjęciu: Studenci Instytutu Bałtystyki i prof. Stephan Kessler
Fot. Michael FRITSCHE