Rozmowa z Anną Jurksztowicz, autorką książki kulinarnej „IQuchnia czyli jak inteligentnie jeść i pić”
– Jakie tradycje kulinarne wyniosła pani z rodzinnego domu?
– Dobrze i zdrowo zjeść (śmiech). Kiedyś rodzinna kuchnia wyglądała inaczej niż teraz. Praktycznie gotowało się z wszystkiego co było dostępne. Niedostępność pewnych produktów implikowała różne potrawy. Przecież przeciętny Polak starszego pokolenia z ziemniaków potrafi zrobić kilka ciekawych potraw. Współczesny tylko frytki (śmiech). Poza tym kiedyś produkty żywnościowe nie były produkowane na taką skalę jak teraz. Pomidory mamy teraz całoroczne, kiedyś tylko latem i jesienią. Gotowało się ze świeżych, zdrowych, nieprzetworzonych genetycznie ani chemicznie warzyw, co czyniło nasze pożywienie zdrowym i dobrze strawnym. A więc z rodzinnego domu wyniosłam umiejętność gotowania z tego, co mam pod ręką…
– Gotowanie stało się dla pani pasją tak silną, że aż zdecydowała się pani na stworzenie własnej książki kucharskiej. Ile czasu trwał proces od narodzin pasji do tak spektakularnego efektu jak „IQuchnia”?
– Książka kucharska powstała na marginesie mojego gotowania. Jest efektem czynionych przeze mnie (w telefonie) notatek. Skompilowanie ich stworzyło książkę, a do wydania jej namówili mnie moi znajomi i bliscy. Mimo iż jestem piosenkarką nie jestem aż tak próżna, żeby uważać za znakomite wszystko co wyszło z mojej głowy (śmiech).
– Co to znaczy „inteligentne jedzenie i picie”, „gotowanie, które wspiera organizm”? Bo przecież raczej nie chodzi tylko o chwytliwe hasła, prawda?
– Nie, to nie jest żadna retoryka. Odżywiamy się kompulsywnie, jemy w pośpiechu, niby kupujemy dobre produkty, ale przygotowujemy i łączymy je z sobą w niewłaściwy sposób. W efekcie szkodzimy sobie i niweczymy zmysłową stronę gotowania i jedzenia. Szkoda jeść aby przeżyć, jak już jeść to z jakimiś estetycznymi doznaniami, no i bez szkody dla zdrowia. O tym piszę w swojej książce.
– Czy prowadzenie kulinarnego bloga dostarcza inspiracji? Jaki jest odzew internautów?
– Oczywiście, że inspiruje. Jest interakcją z czytelnikami. Korzystam z ich sugestii, uwag i koryguję niektóre przepisy. Jest coraz większe zainteresowanie zdrową i inteligentną kuchnią. To nielogiczne i nieergonomiczne gotować coś, co nam szkodzi, skoro w tym samym czasie możemy zrobić coś naprawdę pysznego i zdrowego.
– Większość proponowanych przez panią przepisów – nawet osobom tak indolentnym w kucharzeniu jak ja – wydaje się olśniewająco prosta. Sądzi pani, że każdy może dobrze gotować? I ciekawe: co pani sama je najchętniej?
– Piękno i zdrowie tkwi w prostocie. Nie zawsze wyrafinowane potrawy smakują najlepiej. Bardzo lubię placki ziemniaczane lub placki z mąki jaglanej lub mąki z cieciorki, smażone oczywiście na tłuszczu kokosowym lub klarowanym maśle. Są wspaniałym źródłem energii i wyraźnie poprawiają nastrój ze względu na zawartą w nich skrobię. Placki dość często zabieram z sobą w podróż jako prowiant…
– Mój redakcyjny kolega przejrzał pani książkę i westchnął: „Ale co? To już nie będzie śpiewać??? Przecież to jeden z najlepszych polskich głosów, taki talent! Wspaniała piosenkarka!”. Mogę go jakoś uspokoić?
– Tak, proszę go uspokoić plackiem ziemniaczanym (śmiech). Nie umiem żyć bez śpiewania. To najlepsza rzecz jaką dla mnie wymyślono.
– Dziękuję za rozmowę.
Berenika LEMAŃCZYK