Rozmowa z Ireneuszem Kowieskim, prezesem Stowarzyszenia Szczecińsko-Policki Klub Morsów im. Zbyszka Ulatowskiego
– Co ciekawego wydarzyło się w klubie w minionym roku?
– W roku 2017 najważniejszym wydarzeniem był wyjazd na północ Norwegii, na morsowanie za koło podbiegunowe. Szukaliśmy bowiem miejsca, gdzie woda ma temperaturę poniżej zera.
– Jakie macie plany na ten rok?
– Oprócz tradycyjnego chrztu morsowego, oprócz kąpieli będzie też charytatywne pływanie w przeręblu. WOPR organizuje bowiem pływanie z opłatą za każdy pokonany metr. Jesteśmy współorganizatorami. Impreza ma się odbyć pod koniec stycznia. O szczegółach poinformujemy wkrótce. W tym roku jedziemy też na południe Norwegii. Tym razem będziemy się kąpać w rejonie Oslo i mam nadzieje, że w mrozie i śniegu.
Ważny również będzie nasz marcowy wyjazd na Syberię, nad jezioro Bajkał, gdzie z prawdziwej bani wyjdziemy, aby schłodzić się w naprawdę zimnej wodzie.
– To duże przedsięwzięcie organizacyjne i finansowe. Ile osób wybiera się nad Bajkał?
– Organizacyjnie jesteśmy zaprawieni w boju, bo przećwiczyliśmy to, wybierając się za koło podbiegunowe. Organizatorem tego przedsięwzięcia jest biuro turystyczne Arsoba Travel, które ma doświadczenie w wyjazdach nietypowych, trampingowych i tym podobnych. Nad Bajkał pojedzie 20-30 osób. Nie ukrywam, że koszty są spore.
– Na jak długo tam jedziecie?
– Będą dwa turnusy. Większa grupa – członkowie klubu, którzy mają trochę więcej czasu – pojedzie na 13 dni, trasą przez Moskwę, a potem koleją transsyberyjską, a następnie z Irkucka już bezpośrednio nad Bajkał. Natomiast druga ekipa uda się bezpośrednio do Irkucka. Tam obie grupy się spotkają.
– Jakich warunków do kąpieli spodziewacie się nad Bajkałem?
– Oglądając noworoczny reportaż w telewizji, żona zauważyła, że tam gdzie nurkowali rosyjscy nurkowie, Bajkał faluje i jest niezamarznięty. Więc mogła to być jakaś zatoka. Natomiast w marcu jezioro jest skute lodem.
– Ilu obecnie członków liczy klub morsów?
– W ciągu dwóch lat liczba członków zwiększyła się dwukrotnie. Mamy teraz około 160 osób i ciągle przychodzą nowe. Ale sądzę, że morsów niezrzeszonych jest ze dwa razy więcej niż należących do klubu.
– Macie jednak problem z miejscem do przebierania przed kąpielą.
– To prawda, gdy przyjdzie więcej osób, okazuje się ono zbyt małe. Mamy jednak zapewnienie ze strony miasta, że za 2-3 lata podczas modernizacji kąpieliska Głębokie zostaniemy uwzględnieni w infrastrukturze, która ma powstać.
– Czy łączy was więź z morsami w innych miastach?
– Główne imprezy, podczas których się integrujemy, są w Świnoujściu – to spotkanie grup morsowych na mikołajki. Z kolei 14 stycznia mamy w Kołobrzegu szósty zlot międzynarodowy, a nieco później, 10-11 lutego, spotkanie w Mielnie. W międzyczasie integrujemy się na imprezach typu bieg z pochodniami czy podczas Morsowego Orszaku Trzech Króli, kiedy to przyjazd zapowiedziało około 20 osób w Gorzowa Wielkopolskiego czy bardzo duża grupa ze Stargardu. Morsowanie to 15-20 minut moczenia się w lodowatej wodzie. Jednak równie ważne jest dobre towarzystwo.
– Czego morsy życzą sobie w 2018 roku?
– Śniegu i mrozu. Naprawdę… Bo jak mi w ogródku zaczynają kwitnąć róże, to chyba znaczy, że przyroda ma jakiś kłopot. Dla nas z oczywistych względów także stanowi problem.
Jeśli chodzi i zamierzenia, jesteśmy na etapie tworzenia bałtyckiej unii morsowej, jak ją wstępnie nazwaliśmy. W jej ramach chcielibyśmy się spotykać również z morsami z Danii, Norwegii i w szczególności ze Szwecji. Jednak z morsami zza Bałtyku jest ten kłopot, że nie są zorganizowani tak jak my. Nie mają stowarzyszeniowych dążeń. Kąpią się w nielicznych grupkach. Na razie nie znamy przyczyny, a przecież moglibyśmy ją wyeliminować.
Natomiast z magistratu wyszła sugestia, że gdybyśmy zmierzali w tym kierunku, to miasto też by się bardziej zaangażowało. Zachęcamy więc, aby od przyszłego roku znaleźć jakiś termin, w którym można by w Szczecinie organizować takie międzynarodowe zloty morsów. Poprzez naszą działalność miasto by się promowało także w okresie zimowym. Ale ponieważ Szczecin nie leży nad morzem, które przecież jest dla morsów atrakcyjne, musielibyśmy się bardziej postarać, aby zapewnić przyjezdnym amatorom zimowych kąpieli atrakcje.
– Dziękuję za rozmowę.
Marek Klasa