Proszę państwa, oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś
Chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.
***
Dzień Pluszowego Misia przypada 25 listopada (czyli w niedzielę). Pluszowy miś – w odróżnieniu od tego z wiersza Brzechwy – zawsze chętnie łapę poda i pozwoli się przytulić, bo taka już jego rola, po to powstał, żebyśmy mieli się w kogo wtulić, żeby mieć cierpliwego przyjaciela. Mody na zabawki zmieniają się tak samo szybko jak na ciuchy, ale pluszowy miś nigdy nie wychodzi z użycia. Święto misia ustanowiono w 2002 roku w stulecie powstania pierwszych egzemplarzy zabawki. Pierwsze przytulanki stworzyła Margarete Steiff – Niemka sparaliżowana wskutek choroby Heinego-Medina. Margarete szyła różne pluszowe zabawki-zwierzątka, które po raz pierwszy pokazano na targach w Lipsku w 1903 r. Zainteresowały one Amerykanów i kilka tysięcy egzemplarzy wyeksportowano do Stanów Zjednoczonych. Tam zdobyły dużą popularność i wkrótce podobne misie zaczęły wytwarzać inne firmy zabawkarskie. Firma Steiffa istnieje do dziś i nadal zajmuje się produkcją pluszowych zabawek. I to jakich! Na zachwycającym stoisku Steiffa w KaDeWe w Berlinie czy u Hamleysa w Londynie można spędzić długie godziny, trwając w zachwycie nad pomysłowością, wykonaniem i w ogólnej rozkoszy estetyczno-emocjonalnej wyrażanej okrzykami typu „Ooooooo, patrz tego, jaki słodkiiiiiiiii….”.
***
Najsłynniejsze misie pochodzą jednak z Wielkiej Brytanii: Kubuś Puchatek i Paddington (on co prawda przybył do Londynu z najciemniejszego zakątka Peru, ale szybko nabrał wyspiarskiego sznytu). Warto odnotować, że Paddington skończył w tym roku 60 lat (z tej okazji ukazały się nowe wydania książeczek o jego przygodach, z pokolorowanymi rysunkami), ale przeżywa drugą młodość między innymi za sprawą dwóch filmów kinowych, które okazały się przebojami na całym świecie. Dobiegający powoli setki Puchatek też cieszy się niesłabnącym powodzeniem i „otrzymuje” coraz to nowe propozycje filmowe. Ostatnio występował u boku Iwana McGregora w filmie „Krzysiu, gdzie jesteś?”. Polskie misie także sroce spod ogona nie wypadły – wystarczy wspomnieć Misia Uszatka (co „klapnięte uszko miał”) czy Colargola.
Ale i tak najważniejszym misiem pozostaje ten, którego każdy z nas trzyma obok poduszki albo na honorowym miejscu na półce albo – bywa i tak – w pudle na pawlaczu i którego nigdy, przenigdy nie wyrzuci. Bo tego się nie robi przyjaciołom z dzieciństwa. ©℗
Berenika LEMAŃCZYK