Standardem jest, że pracujący wyjeżdżają na wakacje, remontują mieszkania, pomagają rodzinie w pracach budowlanych czy polowych, idą pracować do drugiego pracodawcy. Imprezują, bo przecież w rodzinie wesele, urodziny szwagra, trzeba jechać na koncert albo festiwal. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w tym czasie powinni leżeć w łóżku, bo są na zwolnieniu lekarskim. Zakład Ubezpieczeń Społecznych od lat ściga symulantów, którzy traktują „chorobę" jak dodatkowy urlop.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma obowiązek kontrolować prawidłowość orzekania o czasowej niezdolności do pracy a także, czy chory wykorzystuje ów czas właściwie, zgodnie z zaleceniami lekarza. Robi to coraz częściej, a inspektorzy ubezpieczalni pukają do drzwi chorych cyklicznie, wzywają również pracowników pobierających zasiłek chorobowy do swojej siedziby przed oblicze orzeczników. ZUS, typując do kontroli osoby przebywające na zwolnieniach, często korzysta z informacji pracodawców, którzy mają wątpliwości, czy pracownik rzeczywiście niedomaga. Tajemnicą poliszynela jest, że często sami „chorzy" ułatwiają
...