Znikają, rozpływają, nie odbierają poczty - wszystko, byle uniknąć wezwania do stawienia się w prokuraturze lub sądzie. Mowa o świadkach, których zeznania są istotne - o ile nie kluczowe - dla wyjaśnienia okoliczności i przebiegu zdarzeń, jakie stały się przedmiotem postępowania przygotowawczego lub procesowego. Nie można ich poszukiwać, jak podejrzanych. Stąd ich złudne przekonanie o bezkarności.
Znikający świadkowie to spory problem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Na każdym etapie postępowania - od prokuratorskiego po sądowe.
Nie do uchwycenia
- Wypływają na wydłużenie czasu postępowań - przyznaje prokurator Julia Szozda z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Aby wezwać świadka, trzeba mu wystawić wezwanie na dwa tygodnie przed planowanym terminem przesłuchania. Jeżeli nie odbierze z poczty wezwania, mija kolejny tydzień.
W polskim prawie nie ma możliwości wydania nakazu poszukiwania świadka. Prokuratorzy korzystają więc z innych możliwości dla ustalenia miejsca zamieszkania czy pobytu takich osób. Sięgają po dane nie tylko z magistratu, ale również np. z urzędów pracy,
...