Noc, Bar przy Montparnasse i Nieznajomy, który wpadł na szklaneczkę wina, a może raczej na spotkanie ze swoim życiem; czy jednak życiem na pewno? Gwiazdy na niebie koloru ultramaryna, mgła od Sekwany, maleńkie kawiarenki i wielkie neony kabaretów, duszny i słodki, upajający aromat Suar de Paris...
Taką aurą kusi najnowszy spektakl Teatru Polskiego - Paryski spleen. Rozśpiewany i roztańczony (na scenie blisko 30 utworów!), choć z każdym kolejnym utworem mocniej zanurzony w oparach melancholii. Przywołuje paryskie klimaty, znane i kochane, kiedyś bardziej, lecz wciąż obecne w pamięci, bo zadomowione w kulturze popularnej i artystycznej legendzie. Nastrojowe spacery małymi uliczkami i romantycznymi mostami, elegancja i dekadencja, szampańskie szaleństwo i łzy w gardle, a więc to wszystko, co się na paryski spleen składa, wypełnia trzygodzinne blisko przedstawienie, na które - choć widownia Sceny Włoskiej ma 500 miejsc - bilety są wyprzedawane z wyprzedzeniem. Z jakiej potrzeby to zainteresowanie, jakie tęsknoty zaspakaja spektakl, tak chętnie i żywiołowo oklaskiwany?
Nie chcę się tu
...