Palmy, białe ażurowe parawany, miękkie kanapy - przestrzeni wiele i światła połyskującego na czarnych taflach posadzki; wnętrze to orientalnego pałacu czy może foyer hotelu, w którymś z krajów Maghrebu?
Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, bo i nie ma być jednoznacznie - w końcu zaludniają je postaci ze światów i czasów uniwersalnego pogranicza; panowie i władcy, strojni w kostium historyczny, ale i współczesny zarazem, owe szaty każdej epoki, będące połączeniem szyku i przepychu władzy.
Książę Niezłomny Juliusza Słowackiego, który spolszczył w duchu metafizycznego romantyzmu dramat Calderona, jawi się na szczecińskiej scenie w wersji przygotowanej przez Włodzimierza Szturca tak właśnie: czas jest umowny, tekstu dużo mniej niż w oryginale, akcję zastępuje zaś dość statyczna prezentacja. W której zresztą też żadnej dosłowności.
Klimat polityczno-religijnej konkwisty XVII wieku, kiedy Hiszpania i Portugalia próbowały odzyskać swe panowanie nad muzułmańską Afryką Północną, oddany został wprawdzie kilkoma detalami scenografii (nad sceną snuje się dym fajek wodnych, palmy stają co jakiś
...