Ze Sławomirem KOŁAKOWSKIM, aktorem Teatru Polskiego w Szczecinie rozmawia Magdalena KLYTA
- Wspominał pan kilkakrotnie, że w pana rodzinie jest bardzo wielu nauczycieli. Można powiedzieć, że wpisuje się pan w tę tradycję, bo oprócz grania na scenie prowadzi pan także Pracownię Teatralną dla dzieci i młodzieży w Klubie Delta przy Miejskim Ośrodku Kultury w Dąbiu. Czy dzięki temu ma pan lepsze podejście do uczniów?
- Wydaję mi się, że nie. Moje próby uczenia czy przekazywania wiedzy czerpię bardziej z doświadczeń ze szkoły teatralnej. To jest zupełnie inna forma edukacji. Szkoła teatralna musi w nas uruchomić inne rzeczy, na przykład wyobraźnię, dyscyplinę. Pewnie niektóre rzeczy można przyrównywać, ale pracuje się nad czymś innym, nad głosem, ruchem. Mój brat jest nauczycielem wychowania fizycznego, a mama była specem od nauczania początkowego, więc to trochę inne obszary. Ja natomiast nigdy nie byłem w konflikcie z edukacją jako taką, nie miałem buntu.
- Szkoła teatralna jest o tyle specyficzna, że oprócz warsztatowych zajęć z emisji głosu czy pracy ciałem, uczy również wyrażania
...