Kiedy prezes Rybackiej Spółdzielni „Regalica" w Gryfinie Krzysztof Grzelak mówi o skażeniu Odry oraz o bieżącej sytuacji firmy i związanych z nią rybakach, nie potrafi ukryć wzruszenia. - Dla mnie to jest taka rozmowa jak o ciężkiej chorobie najbliższego członka rodziny - wyjaśnia.
Spółdzielnia, której Krzysztof Grzelak szefuje od czternastu lat, powstała w 1949 r. Obszar wód użytkowanych rybacko rozciąga się od ujścia rzeki Myśli do Odry do mostów na autostradzie A6.
- Z moich informacji wynika, że na dziś jesteśmy jedyną spółdzielnią, która działa na wodach śródlądowych w Polsce - dodaje K. Grzelak.
Rybacy zatrudnieni w spółdzielni poławiają na jej rzecz różne gatunki ryb słodkowodnych.
- Są to głównie takie gatunki jak leszcz, sandacz, szczupak, węgorz płoć, krąp, sum, które na bieżąco sprzedajemy firmom z Zachodniopomorskiego - informuje Stanisława Lewandowska, księgowa i członek zarządu spółdzielni, która pracuje w firmie od 29 lat.
Niestety, od czasu skażenia Odry nie zarabiają ani rybacy, ani spółdzielnia. Nie można jednak tej sytuacji zawęzić do określenia
...