Rozmowa z Agnieszką Skrzypulec, srebrną medalistką olimpijską z Tokio 2020
Szczecińska żeglarka, sterniczka Agnieszka Skrzypulec (SEJK Pogoń), w parze z załogantką Jolantą Ogar-Hill, podczas igrzysk olimpijskich Tokio 2020 wywalczyła srebrny medal w Klasie 470. Maraton wyścigowy Polki rozpoczęły od wygrania pierwszego startu, a później często były na medalowych miejscach, lecz pod koniec zmagań, po dniu przerwy z powodu złych warunków atmosferycznych, miały fatalny występ z dwoma odległymi piętnastymi miejscami, co praktycznie przekreśliło szansę na złoto i sprawiło, że utrzymanie się na podium nie było już pewne. W ostatnim, medalowym wyścigu Biało-Czerwone znowu pokazały, że są w formie i w świetnym stylu, wyprzedzając na mecie złote medalistki z Wielkiej Brytanii, zostały wicemistrzyniami olimpijskimi.
- Czy po pierwszych dobrych startach kalkulowała pani, jakie wyniki należy uzyskać w pozostałych wyścigach, by wywalczyć olimpijski medal?
- Nie robiłam żadnych analiz tego typu i nawet nie sprawdzałam wyników, a to nasz reprezentacyjny trener Zdzisław Staniul miał się tym zajmować. Zapowiedziałam zresztą przed igrzyskami, że w trakcie zawodów nie będę sprawdzała rezultatów, lecz całą uwagę poświęcę na przygotowanie się na poszczególne wyścigi. Nie udało się jednak całkowicie wyłączyć od kontrolowania bieżącej rywalizacji, bo załogi z medalowych lokat wyróżniane były kolorowymi koszulkami i znacznikami na masztach: liderki na żółto, wiceliderki na niebiesko, a trzecia ekipa płynęła na czerwono. My często miałyśmy kolorowe stroje, a żółte dwa albo trzy razy. Od tej reguły, by nie sprawdzać rezultatów, wyłom zrobiłam dopiero przed ostatnim, decydującym medalowym wyścigiem. Po dwóch słabych piętnastych miejscach w przeddzień analizowałam, co trzeba zrobić, by obronić brąz.
...