Już ponad tydzień minął od rosyjskiego napadu na Ukrainę. Z terenów objętych agresją ucieka coraz więcej osób. Po ogłoszeniu mobilizacji to już niemal wyłącznie kobiety i dzieci. Opuszczają domy w pośpiechu, zabierając jedynie podstawowe rzeczy. Docierają do Szczecina z niewielkimi plecakami, torbami, a nawet reklamówkami. Nie mają bielizny na zmianę, dokumentów czy szczoteczek do zębów. Często nawet nie wiedzą, dokąd udało im się dotrzeć. I nie ma to dla nich większego znaczenia. Ważne, że wokół nie płoną domy, szpitale czy przedszkola, nie słychać syren alarmowych, nie rozlegają się wybuchy. A szczecinianie każdego dnia udowadniają, jak wielkie biją w nich serca. Niebiesko-żółte.
„Razem jesteśmy silni", „Jesteśmy z wami", „Niech żyje Ukraina"
Hasła tej treści można zobaczyć w wielu miejscach. Polacy uczą się wymawiać „Razom my sylni!", „Sława Ukraini!", „My z Wamy!" Chwalenie dzielnych Ukraińców, stawiających czoła rosyjskim najeźdźcom, zapewnienia o tym, że tylko razem jesteśmy silni i udzielamy wsparcia, to nie są tylko puste słowa i hasła na plakatach.
...