Przez lata fotografował miasto, ludzi i wydarzenia. Festiwal Młodych Talentów, chłopców z Sorrento, Grudzień ʼ70 i Sierpień ʼ80. Na różnego rodzaju internetowych forach pełno jest zdjęć, które wykonał. Często jednak nie zawierają imienia i nazwiska ich autora. A jest nim Zbigniew Wróblewski. Fotograf. Wyjątkowy.
Urodził się w roku 1942 w Zamościu. Trwała wówczas wojna. A gdy wojna się skończyła, jego ojciec, pracujący jako kolejarz, dostał nakaz pracy w Szczecinie, gdzie potrzebowano wszelkiego rodzaju fachowców.
Do miasta pełnego gruzów, ale dającego nadzieję na pracę i mieszkanie, przyjechał wraz z rodzicami i bratem. Miał wówczas 5 lat. Wszystko było inne niż w jego rodzinnym Zamościu. Mimo zniszczeń, Szczecin jawił się jako duże miasto. Był port, tramwaje, szkoły.
- Ojciec przyjechał do Szczecina jako pierwszy - wspomina Zbigniew Wróblewski. - Ja ze starszym bratem i mamą dojechaliśmy później. Niewiele z tamtego czasu pamiętam, ale moje wrażenia były takie, że wszystko było inne: inna architektura, inny układ miasta z dużą rzeką i portem. Na dziecku robiło
...