Często zapraszano nas telefonicznie na rozmaite prezentacje, a w ubiegłym tygodniu za udział w godzinnym spotkaniu obiecywano laptop. Zdecydowaliśmy się pójść, ale gdy spotkanie przeciągało się do dwóch godzin, wyszliśmy, nic nie dostając. Ci co zostali do końca, lecz nie dokonali bardzo drogiego zakupu, na odchodne zamiast sprzętu komputerowego otrzymali… wodę toaletową.
Rozpoczęło się od dziwnego telefonu. Pan zapraszał na prezentację i mówił jak katarynka. Po zadanym pytaniu milknął i dopiero po dłuższej chwili zaczynał odpowiedź, lecz często nie na temat. Zaczęliśmy podejrzewać, że to może obcokrajowiec. Po kolejnych zdaniach nasunęło się przypuszczenie, że nie rozmawiamy z żywym człowiekiem, lecz z automatem. Odpowiedzieliśmy zdawkowo, że może przyjdziemy, lecz nie gwarantujemy naszej obecności.
Nie spoczywać na laurach…
Dzień przed planowanym spotkaniem otrzymaliśmy drugi telefon. Tym razem od pani Laury, a rozmowa była już normalna i nawet sympatyczna. Na nasze obiekcje usłyszeliśmy, że nie musimy nic kupować i za sam udział w spotkaniu, które nie
...