Z Jakubem SZPONEM, który wspiął się na Kilimandżaro rozmawia, Jarosław BZOWY
- Dlaczego właśnie Afryka i góra Kilimandżaro zwana Dachem Afryki? Co było dla pana inspiracją do zorganizowania wyprawy?
- Do Afryki poleciałem w marcu tego roku. Był to ostatni moment, przed porą deszczową, na zdobywanie masywu Kilimandżaro, a właściwie jego najwyższego punktu - szczytu Uhuru Peak. Kilimandżaro zawsze kojarzyło mi się z dużym wyzwaniem i wielką przygodą, jaką można przeżyć w sercu Afryki. W sumie to od dziecka marzyłem o wejściu na górę, którą zalicza się do Korony Ziemi. Kilka lat temu, po tym jak dwukrotnie wszedłem na Rysy, zarówno od strony polskiej, jak i słowackiej, zacząłem mieć świadomość, że jest to marzenie osiągalne. Sporo czytałem o tego typu wyprawie, przygotowywałem się mentalnie i fizycznie i tak wyruszyłem na najwyższą górę Afryki.
- Zwiedził pan część Afryki. Sytuacja, która utkwiła panu najbardziej w pamięci z afrykańskich podróży to…?
- Oczywiście zdobywanie samego szczytu jest niesamowitym przeżyciem, przygodą, którą zapamiętam do końca życia. Te siedem dni
...