Obrazy Ignacego Czwartosa jednym mogą się nie podobać, innym wręcz przeciwnie. Nie są one jednak ani banalne - jak chcą niektórzy, ani - kiczowate - jak chcą inni, ani też - przyznajmy to - specjalnie nowatorskie czy odkrywcze pod względem środków wyrazu, formy czy ekspresji, o warstwie znaczeniowej nie wspominając, bo też nie o „odkrywczość" w nich chodzi. Jednego odmówić im nie można: są warsztatowo bardzo dobre, osadzone w tradycji, swobodne w sposobie przedstawienia, nawiązują tak do malarstwa europejskiego, w tym F. Goi, jak i polskiego, choćby A. Wróblewskiego. Nawiązują też do rdzennych tradycji i sztuki sarmackiej - portretu trumiennego. Czwartos zachowuje przy tym własną tożsamość, mówi językiem zrozumiałym dla Polaka, a myślę też, że i dla Europejczyka. Jest więc uniwersalny.
23 lutego 2023 r. malarz Ignacy Czwartos zaprezentował swoje prace w warszawskiej „Zachęcie" na wystawie pod znamiennym, ironicznym, ale też i prowokacyjnym tytułem tytułem „Malarz klęczał jak malował". Tytuł zaczepny niewątpliwie kierowany był w stronę ewentualnych krytyków
...